Jana pisze:Po prostu nie pierwszy raz zaistniało coś takiego, jak zjawisko kuli śnieżnej - informacja przechodzi przez ileś osób i narastaJa już kilka razy słyszałam o kilkudziesięciu głodnych kotach, a okazywało się, że jest ich kilka.
Zresztą, na blogu dostałam taki wpis:Pani Jano wiekie dzięki za wątek na forum miau dla kotów z Zyrardowa , rozbieżność o której Panie piszą na forum wynika z tego że ja nie byłam tam na miejscu tylko znam sytuację z ust mojej uczennicy , której tato pracuje obok miejsca zamieszkania kotów , poniewaz dziecko stale powatarzało że koty bardzo cierpią , mnożą się i chorują , opisywała też bardzo chore zwierzęta / o chorych oczkach i pyszczkach / pomyślałam że sytuacja przypomina tą z opuszczonych stoczni , bardzo cieszę się że koty tam nie głodują i że jest ich mniej niż przypuszczalismy/ myslę że wiele po prostu zmarło zimą /, przepraszam za niepotrzebny alarm jednak z relacji Martynki kotów jest kilkadziesiąt , może się pochowały na dużym terenie, ale wygląda na to że jest lepiej nież wszyscy myślelismy bo lokalni wolontariusze je karmią .
Rozumiem. W sumie to dobrze, ze akurat okazało się tak a nie na odwrót. Warto byłoby pomysleć o sterylkach jednak, bo na pewno kilka(naście?) kociąt zmarło... po co nowe smierci? Rzecz w tym, ze w miescie jedynie kocim losem zainteresowane są i działają 2 osoby - niewiele można zrobić, a mając przeciwko miasto to jeszcze mniej....