estre pisze:Będziecie szukać domu?
Czy wróci na działki?
Na 95% ma już dom...

a na pozostałe 5% będzie miała
tzn - Psotka to ogródkowy kot, ale nie bezdomny - na tych ogródkach były trzy koty (jak się pojawił ni stąd ni zowąd czwarty, w dodatku rudy, to o nim tutaj czytaliście... został Maxem

)
Kobieta, która je karmi to przyjaciółka mojej mamy - emerytka, która ma tam ogródek... i powiedziałabym, że jak na ogródkowe koty to są delikatnie mówiąc rozdziadowane
jedzą dobrą karmę (byle czego nie chcą...)/domowe jedzenie (tzn mięso z ryżem/makaronem, gotowane specjalnie dla nich

), są odrobaczane, itp.
To ona zadzwoniła jak zauważyła, że Psotka ma coś z łapą, zapłaciła za operację...
Ale dwa dni po operacji wyjeżdżała (jakies sanatorium, czy coś w ten deseń, nie wiem dokładnie, ale planowane pół roku temu..), wróciła dzisiaj, ale mojej mamy nie ma w domu (wraca jutro), mnie oficjalnie też nie ma
(:oops:, ale wszystkim powiedziałam, że mnie nie ma, żeby mieć choć jeden dzień w miesiącu dla siebie, nadrobić jakieś zaległości, wyprasować kilkanaście czekających bluzek koszulowych do pracy, nie musieć się czesać, itp, usiąść z kotami i poczytać/poszydełkować, itp... jestem tak bardzo zmęczona... urlopu nie było daaaaaawno, parę wyjazdów weekendowych, ale to za mało, żeby odpocząć, a jeszcze walczę z wiosennym osłabieniem, nie wysypiam się, itp)Z wyjazdu dzwoniła kilka razy pytać, jak się ma kota...
i na 95% ją weźmie do domu (za jakiś tydzień, najpierw wypadałoby chociaż kuwetę kupić, itp... na szczęście Psotka załapała doskonale, do czego służy, pięknie zakopuje, itp)
Będzie takim kotem pół-wychodzącym (na szeleczkach, albo na rękach na ogródek i na ogródku luzem - jak przyjaciółka mamy była na ogródku, to Psotka się nie oddala, wołana przychodzi, itp, do domu będą wracać razem)
Problemem jest tylko jej mąż (pochodzi ze wsi, dla niego kot ma być w szopie i myszy łapać, a nie w domu...)
ma zamiar się ostro uprzeć, ale wiadomo, pewności nie ma...
chociaż zachowuje się tak, że chyba by się do altany przeprowadziła, żeby tylko nie oddać Psoty.. a mąż jej generalnie ustępuje - ogródka też nie chciał... a jeśli nie będzie mogła tam zamieszkać, to.... mama ją chyba zostawi... druty ma mieć wyjęte sierpień- wrzesień, parę tygodni później mogłaby wrócić, ale po tylu miesiącach w domu może się zrobić zbyt ufna, itp, a mama zbyt się przyzwyczai do czarnej jędzy (zwłaszcza, że ta przyjaciółka bardzo nie chciałaby jej szukać domu - dla niej to jest JEJ KOT...) więc liczę, że jednak za ok tydzień zamieszka u siebie
