Dzięki Daguś.
U nas wczoraj było dość leniwie. Chłopaki albo się ganiali albo spali. Każdy na swój sposób

Fuff, zwinięty w pół-rogalik, śpi "pilnując" swojej myszy...

Edmund, w pełnym okręgu, w wiklinowej budce, którą wyraźnie polubił


Ryżyk, jak to Ryżyk - wypróbowując coraz to nowe pozycje. Tutaj pozycja "Na pilota od TV":

A tak w ogóle, to nastały u nas ciężkie czasy

Znalazł się dom dla Ryżyka, dom wygląda na naprawdę super. A my wciąż nie wiemy czy chcemy go oddać. Niestety nie damy rady z czterema kotami. Ja nerwowo (przynajmniej póki jest Edmund) a Grześ oddechowo - i to jest dużo ważniejsze od moich nerwów. Także mój wymarzony stan - dwaj rezydenci i dwa tymczasy, jest jak na razie (a może i nigdy) nierealny

A ponieważ w Opolu nie ma domów tymczasowych, przynajmniej takich o których byśmy wiedziały i które byłyby skłonne do współpracy, każde miejsce na tymczasie jest bezcenne. Więc chyba będziemy musieli pożegnać się z Ryżym

A co gorsza, on jakoś w ostatnich dniach zrobił milowe postępy - przytył, zrobił się taki "nasz", jakby wiedział, że chcemy go oddać. Mizia się, wita, strzela baranki, ciągle nam towarzyszy. Ehhh....

Bardzo, bardzo mi ciężko.
Edmund dostał wczoraj pierwszy z czterech Zylexisów. Kolejny zastrzyk jutro. Zobaczymy czy organizm podejmie walkę z gronkowcem. Jak na razie dajemy radę na Tussalu i Sulfarinolu, z tym, że tym sposobem to my się nie wyleczymy

Trwają też przygotowania do auto-szczepionki. Tym czasem, chłopaki fascynują się Mundialem

A Fuff jak to Fuff. Jest najukochańszym naszym kotem

Mizia się jak wściekły, barankuje z siłą wodospadu i wciąż boi się "niewyobrażalnego zua"

Ale jak tak wspominamy czas zaraz po przyjeździe do nas to Fufcio zrobił totalny zwrot o 180 stopni

Jest naprawdę cudownym kotem!