Chyba idzie, choć powoli ... Gołąbek mniej fluka i rzadszym glutem, co mam nadzieję oznacza, ze infekcja ustępuje

. Ma apetyt, nawet chęć do zabawy bo ... wypuściłam ją z łazienki

. Nie wiem, czy to do końca dobra decyzja, ale w zamknięciu kot leżał jak szmatka i wyraźnie tracił chęć do czegokolwiek

.
Gołąbek na wolności jest bardzo zdyscyplinowany: korzysta ze swojej miski (to punkt kluczowy bo dieta!), śpi w zakamarkach (wczoraj nawet na krewetkę!) a rano szalała z piszczącą myszką

. W nocy śpi ze mną, ściśle biorąc dzisiaj spały ze mną 4 koty, przepisowo, każdy w swoim rewirze

, co skłoniło mnie do namysłu nad zakupem drugiego łóżka.
Bandido trochę się na nią boczy, ale do przyjęcia, skoro przyszedł do łóżka w którym była. Rano pofatygował się do jej miski, żeby ją trzepnąć łapa po głowie

. Trzepnęłam go po ogonie

, samym podmuchem ale i tak był zdziwiony

.
Co ważne, Gołąbeczka nie robi przykrych niespodzianek na pościeli, chociaż mam w nogach łóżka "alarmową" kuwetę. Mam tylko nadzieję, że pod moją nieobecność nie buszuje w drugiej misce, to by rozbiło cała koncepcję. Zidane i Memka chętnie podjadają jej chrupki

, ale im to akurat mniej zaszkodzi

. tyle, że to rozwiązanie tylko, "jak wszystko idzie dobrze". Jak sią pogorszy, będzie musiała wrócić do łazienki ...
A Memka próbuje gryźć Zidane'a w kark!!! Czy to na pewno była kocica??