Moje 2 to też dzieci, aż się znajomi burzą, że jak tak można koty do ludzi porównywać, a ja im że można i jak argumenty skutkują to się mniej dziwią, ale mnie to i tak pika
A jeśli chodzi o ten zimny prysznic, na który czekałam, to podczas wędrówki po forum po wątkach bid futrastych różnych doszły pewne przemyślenia bardzo wyraźne. No i po przespaniu nocy (a jak to bywa zasnąć nie mogłam) i z różnymi opcjami pod powieką, mogę już na spokojniej przedstawić swoje nieśmiałe wnioski.

Zastanawiam się, czy lepiej jest przygarnąć DZIDZIE (no wiem dobrze, żę WARTO po STOKROĆ - nie bijcie

), które jednak mają zainteresowanie - szkoda tylko że ludzie nie rozumieją że jak DWA to DWA, jakby nie umieli do dwóch liczyć

Bo chodzi o to że czuję że znajdą szybko dom.

A chodząc właśnie po forum widzę że niektóre kitaczki nie mają tyle szczęśćia - że nawet nie dzwonią w ich sprawie, nie pytają, a one są pochorowane i marnieją. Przykładem może być nawet taki z daleka ode mnie (ale transport to nie jest problem, gdy potrzeba każdego ratunku), gdzie jest kocurek chory na cukrzycę, ale nie ma dobrej opieki w swojej chorobie, bo mieszka w schronisku i potrzebuje 24/h opieki Dużego, a ja sama mam cukrzycę i wiem o niej dużo i kot mojej mamy też na nią choruje...

Serce mi się ściska, kiedy pomyślę że mam wiedzę o cukrzycy, a wezmę kota który jest "tylko" zdrowy, a przecież mogłabym to maksymalnie wykorzystać.
Przepraszam za przydługie wywody i być może za rozczarowywanie niektórych, ale błagam napiszcie coś czy dobrze myślę.

No a żeby nie szukał ktoś to wątek Ludmiła-cukrzyka tu ->>
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=113117&start=30 