Skrzywdzone....

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro cze 23, 2010 20:49 Re: Skrzywdzone....ratunku :( str8

Ale się porobiło :roll: Może trzeba im ogłoszenia porobić i napisać jakie muszą mieć potrzeby!
Gosiara
 

Post » Śro cze 23, 2010 20:49 Re: Skrzywdzone....ratunku :( str8

fotki z rana :(

Obrazek Obrazek Obrazek

Obrazek Obrazek

nie wiem czy ogłaszac
mam odłączone chyba juz na dzis myslenie jakiekolwiek

Mała1

 
Posty: 19740
Od: Wto wrz 12, 2006 8:56
Lokalizacja: Katowice

Post » Śro cze 23, 2010 21:26 Re: Skrzywdzone....ratunku :( str8

Ja cwiczylam juz grzybice, przywleczona do domu przez tymczasa. To bywa upierdliwe, ale od tego sie nie umiera. ;-)
Jesli ta dwojka mialaby nie wiadomo jak zniesc kociarnie w stadzie, to izolacja u Spinki, nawet z potencjalnym zagrozeniem grzybem, moze byc lepszym wyjsciem.
Obrazek

Agneska

 
Posty: 16483
Od: Wto paź 26, 2004 12:28

Post » Śro cze 23, 2010 21:54 Re: Skrzywdzone....ratunku :( str8

Dziewczyny spinca dostała niestety grzyba ode mnie w pakiecie ze Szczylem :( Ja izolowałam maluchy, myślałam, że wszystko ok. Kilka dni po oddaniu Szczyla zauważyłam u mojej rezydentki niepokojące zmiany na uszku. Po podaniu odrobaczenie maluchowi spadła odporność i grzybek wylazł. Teraz spinca ma 2 koty i grzybka - i to moja wina. Ja myśle, że lepiej nie narażać tymczasów na tą cholerę.
Może od tego się nie umiera, ale to czaso- i kasochłonne :(
ObrazekObrazek
Obrazek

kasiakom

 
Posty: 5637
Od: Śro maja 03, 2006 20:55
Lokalizacja: Turek

Post » Śro cze 23, 2010 22:00 Re: Skrzywdzone....ratunku :( str8

Ja mam kota, który już 2 razy chorował na wiosnę na grzyba. Miał go na grzbiecie i żaden z moich dorosłych kotów nie złapał choroby, chociaż nieraz nie upilnowałam i spały na jego miejscu.

Zakocona

 
Posty: 6992
Od: Czw lut 03, 2005 22:19
Lokalizacja: Gliwice

Post » Czw cze 24, 2010 0:29 Re: Skrzywdzone....ratunku :( str8

ech nie mogę spać :(

słuchajcie
sama prosiłam na początku spince o podjęcie przemyslanej dezyzji
i ona teraz ją podjęła
Ma od niedawna koty, ewentualny grzyb u czterech ją przerasta
i uszanować to trzeba.
To jej dom, koty byłyby jej odpowiedzialnoscią.
Jak najbardziej ma prawo wziąc sobie na głowę tyle na ile czuje się na siłach.


mnie serce pęka
wiadomo-mam inną perspektywę patrzenia
w schronisku są zagrożone 100razy wiekszą iloscią zarazków,wirusów i innych niebezpieczeństw. Grzybem pewnie też
Ja nie wiem jak one ogarną tą swoja złamaną psychiką walkę o byt wsród pozostałych 60 kotów na kociarni.
Strasznie mi ich żal, bo jakoś tak byłam juz na stówkę nastawiona na ich wyjazd do DT, który zresztą bardzo mi się spodobał.
A spodobał mi się pewnie dlatego,że własnie stwiardziłam kilka dni temu ,że myślący i rozsądny.
Czułam ,że będę o nie spokojna. Więc decyzję szanuję.
Myslę ,że nie o finanse dodatkowe tu chodzi, bo to by się pewnie na forum tez udało załatwić.

Trudno
nie mam siły od nowa zaczynac dla nich walki o nowy tymczas
Coś we mnie dziś pękło, za duzo kocich spraw dzis mnie dobiło
przepraszam

Mała1

 
Posty: 19740
Od: Wto wrz 12, 2006 8:56
Lokalizacja: Katowice

Post » Czw cze 24, 2010 5:28 Re: Skrzywdzone....ratunku :( str8

:( :( :(
...

CoToMa

Avatar użytkownika
 
Posty: 34548
Od: Pon sie 21, 2006 14:34

Post » Czw cze 24, 2010 6:22 Re: Skrzywdzone....ratunku :( str8

podrzucam!!!
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35645
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Czw cze 24, 2010 8:14 Re: Skrzywdzone....ratunku :( str8

jak strasznie smutno......... :cry:

joluka

 
Posty: 4844
Od: Nie gru 30, 2007 16:51
Lokalizacja: Warszawa Wawer

Post » Czw cze 24, 2010 9:00 Re: Skrzywdzone....ratunku :( str8

Nie smutno tylko trzeba sę sprężyć, żeby to miejsce dla nich znaleźć.
Z grzybem żyjemy wszyscy na codzien więc to nie jest znowu taki straszny zwierz.

Pomysły sa takie.

Zaszczepić strachulce. Poczekac troche, zeby sie uodporniły i dalej tak jak bylo ustalane/.

Dać po szczepionce biocanm
http://www2.biofaktor.pl/images/biocanm_1.jpg

Można tez przeleczyć szczepionką pieczarki u spincy. Tylko trzeba by poszukać źródła tańszej szczepionki.
A jakigo grzyba zaadoptowała spinca. Czy to jest microsporum canis czy też droższe paskudztwo?

Rozmawialam przed chwilą z hodowczynia, która nie dość, ze ma hodowle i wielka grupe ratowanych zwiwrzaków to jeszcze ma małe dzieci. Stosuje te szczepionki i nawet jeśli jakiś problem wychodzi to jest krótkotrwaly.

Leczylam kilka razy grzyba i u moich kotów i u siebie. I prawdę mówiąc nie rozumiem tej psychozy.
Owszem miałam problem, bo Duśce zrobiła sie przy okazji rana trudno lecząca sie w okolicy oka, które było juz jakis czas przedtem usunięte. Jeszcze wtedy nie miałam tej wiedzy, którą mam teraz i pewnie dlatego tak się stało. Podziałał w końcu lamisil w tabletkach, rana się zagoiła
Ale potem, późniejsze przypadki, jak się szybko zareaguje czy to clotrimazolum czy pimafucortem to wlaściewie jest to do szybkiego przewalczenia. Mozna jeszcze w nizoralu pokąpac. Ale to naprawde nie jest nieszczęście. To sie tylko czasem dłużej i upierdliwie leczy. No i na siebie trzeba wtedy patrzeć pilniej i jak tylko cos malutkiego zaczyna czerwieniec i swędziec to posmarować. Mialam trochę tego na rękach i nawet juz śladu nie ma. A w niektórych przypadkach nawet u weta nie byłam.

Grzyb jest wszędzie i zawsze będzie, a tylko od środowiska zależy czy się rozwinie. Strachulce pewnie bylyby podatne ze względu na ten paralizujacy je stres. Może dlatego mozna by je było poszczepic.

Popytajcie jeszcze po znajomych może ktos na ten okres przejściowy dałby strachulcom szanse.

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Czw cze 24, 2010 9:16 Re: Skrzywdzone....ratunku :( str8

Po pierwsze, Kaśka, przestań gadać, ze to Twoja wina. Wiedziałam doskonale, że biorę kociaka praktycznie z ulicy. To, że się martwię tasiemcem i grzybem wynika z tego, że nigdy tego jeszcze nie przerabiałam. Następnym razem nie będę się martwić.

U Furkota nic się nie objawiło, nie wiem czy jeszcze, czy po prostu Furkot ma silniejszy organizm. Został wczoraj zaszczepiony, nawet jeśli złapie grzyba, to podobno może łagodniej przechodzić.

Po drugie, boję się, że nie poradzę sobie sama logistycznie, nawet posiadając samochód, z wizytami u weta z czterema kotami jednocześnie.

Mała mówiła, ze można je zaszczepić przeciwko grzybom, może to pomoże, ja nie wiem...... Furkota, tak jak napisałam wyżej, zaszczepiłam na wszelki wypadek.

Po trzecie, jak zminimalizować ryzyko podarowania grzyba tymczasom? Sama izolacja nie wystarcza, skoro Szczyl bez kontaktu z zagrzybialcami też się zaraził? Do tej pory miał wolny dostęp do pokoju, który przeznaczyłam dla tymczasów.

Jak dopilnować podawania leku kotu, który nie je z ręki, o podaniu na siłę nawet nie myślę. Szczyl zje tabletkę zawiniętą w mięso z ręki. Wetka powiedziała, ze bezwzględnie kot musi dostawać lek codziennie.

Jak odkazić rankę, co też mam robić, kotu, który nie da się dotknąć?

O pieniądzach za leczenie nawet nie wspominam, bo Mała mnie tu uspakajała, że nie zostanę z tym sama.

Co ze mnie za tymczas, skoro do podstawowych, wydawałoby się rzeczy, będę wołać ciągle Dziewczyny z Warszawy?

Może ja to widzę w czarnych barwach, może wyprostujecie mi pogląd na sprawę. Może wcale to nie jest takie trudne do wykonania.

Tylko bardzo Was proszę o realne komentarze, bo "będzie dobrze" zawsze można powiedzieć.

EDIT: Szczyla szczepię dziś lub jutro, czekam na szczepionkę dla kociąt z hurtowni
ObrazekObrazekObrazekObrazek

spinca

 
Posty: 1429
Od: Pon paź 19, 2009 12:49
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw cze 24, 2010 9:22 Re: Skrzywdzone....ratunku :( str8

Lidka pisze:Leczylam kilka razy grzyba i u moich kotów i u siebie. I prawdę mówiąc nie rozumiem tej psychozy.


Ja za trzecim razem też nie będę rozumiała, słowo. Podkreślam od samego początku, że mam zerowe doświadczenie w obsłudze kota.
ObrazekObrazekObrazekObrazek

spinca

 
Posty: 1429
Od: Pon paź 19, 2009 12:49
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw cze 24, 2010 9:26 Re: Skrzywdzone....ratunku :( str8

Jeśłi Strachulcom pisany jest grzyb to złapią go w schronie. Nie każdy kot łapie grzybicę nawet przy bezpośrednim kontakcie z chorym: mam takiego jednego u którego grzybica nawraca, żaden inny mój kocur poza nim nie złapał i nie chorował. Izolacja i przestrzeganie higieny bardzo obniży ryzyko zarażenia moim zdaniem.
Poza tym walka z grzybem to nie jakieś pandemonium - u mnie zawsze wystarczały środki zewnętrzne (imaverol, przecieranie chorych miejsc) i po sprawie.
Nawet jeśłi będziesz musiała do weta jeździć z 4, to mając samochód, nie powinnas mieć problemu. Problem zaczyna się przy kilkunastu sztukach 8)
Leki dzikusowi podaje się rozkruszone w jedzeniu a jeszcze lepiej w iniekcji.
" (...) Ty nieuku pisowski!"
"Ale zawsze można zmądrzeć, naprawdę. Miejcie odwagę, spróbujcie! Chyba że nadal wolicie być w sekcie, w której wasz guru robi z Wami co chce i kiedy chce."
Obrazek
https://www.sklepjubilerski.com/porady- ... jubilerski, cytaty: 1.S. Niesiołowski, 2. D.Wildstein

Liwia

Avatar użytkownika
 
Posty: 15706
Od: Pt gru 03, 2004 19:58

Post » Czw cze 24, 2010 9:48 Re: Skrzywdzone....ratunku :( str8

spinca pisze:
Lidka pisze:Leczylam kilka razy grzyba i u moich kotów i u siebie. I prawdę mówiąc nie rozumiem tej psychozy.


Ja za trzecim razem też nie będę rozumiała, słowo. Podkreślam od samego początku, że mam zerowe doświadczenie w obsłudze kota.



Kochana, to nie było do Ciebie:))
Ja tylko pamiętam jak niekórzy kiedyś dawno temu biadolili i wymyslali co to trzeba robic.

Moze jestem nieodpowiedzialna ale jak moje koty łapały grzybka to smarowałam bez rękawiczek. Czasem podawałam środki homeopatyczne. Np kotom w piwnicy. No bo jak tam którys zaczynał mieć strupki na uszach a nie moglam złapać, zeby regularnie smarować to dawałam kulki sulfur albo hepar sulfur w mięso i dawałam z boku. Albo rozpuszczałam i lałam na jedzenie dla wszystkich.
W domu mam dziesiątke, w piwnicy do 15, więc mozna by bylo spodziewac się niezłej zabawy:(
Pewnie sama roznosze sobie sprawiedliwie wszystko dom - piwnica więc muszę dbac o całość:)
Naprawdę nie taki diabeł straszny.

Gdzie te Twoje koty maja grzybka i czy wiadomo, że to microsporum?
Co dajesz?

Moje ostatni raz miały na uszach a przedtem na łapkach. Smarowałam clotrimazolum i szybko przeszło. A to akurat Szeryf z Polinkiem zalapali uszy a Tuptuś łapki. Kto mnie zna to wie jakie mam problemy z Szeryfem. Ale szybko opanowalismy.

Trzymam kciuki za szybkie pozbycie sie grzyba:)

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Czw cze 24, 2010 10:05 Re: Skrzywdzone....ratunku :( str8

Nie wiem co to za grzyb, nie zapytałam :oops:
Szczyl dostał Terbicil w tabletce i Manusan do przemywania. Furkot zaszczepiony Biocan M.

Szczyl ma grzyba na pyszczku koło nosa. Wetka go obświeciła jakąś tajemniczą lampą i orzekła, ze nigdzie indziej nie ma. Furkota nie obświecała, w sumie nie wiem dlaczego.

Wstawię fotkę z komórki, którą wysyłałam Kasi, żeby powiedziała mi co to

Obrazek
ObrazekObrazekObrazekObrazek

spinca

 
Posty: 1429
Od: Pon paź 19, 2009 12:49
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], Google Adsense [Bot] i 100 gości