cynamon i wanilia pisze:o kurcze, jak fatalnie

kocia ma wrócić do Ciebie czy będzie u tej pani aż ta jej nie znajdzie nowego domu? masz rację, ze jeśli linienie jest spowodowane grzybicą to taka sama sytuacja może się powtórzyć w nowym domu. to jest lokalna rodzina czy napływowa jak Ty?
Gdybym tej kobiecie powiedziała, że mogę wziąć Kicię z powrotem, to za godzinę pewnie stałaby już pod drzwiami

Ustaliłam z dziewczyną, która znalazła mi ten DS, że ona rozejrzy się za kolejnym domem, ale nie będziemy tej aktualnej opiekunki zwalniać z odpowiedzialności. Niech też szuka, niech się stara oddać kotkę w dobre ręce. To jest miejscowa rodzina, a ta dziewczyna-kociara, która zajmuje się znajdowaniem DS (zresztą też miejscowa, ale z całkiem europejskim podejściem do zwierząt) sama przyznała, że Algierczycy szukają zawsze najprostszych rozwiązań i najchętniej zrzucają odpowiedzialność na innych. I absolutnie odradzała mi zabierania kici z powrotem...
Zatem stanęło na tym, że DS Kuszki szuka kolejnego DS. A swoją drogą my (tzn. ta znajoma dziewczyna-kociara) szukamy też. Zresztą ta dziewczyna próbuje dodzwonić się do DS Kuszki i też pogadać z tą kobietą.
Gdybym była w PL i zdecydowała się na tymczasowanie, to z pewnością przyjęłabym z powrotem kota z adopcji. Dla dobra kota przede wszystkim. Ale wiem, jak ciężko jest tutaj znaleźć dom dla kota. I wiem, że za chwilę znów szykuje mi się wyjazd - co zrobiłabym z kicią? Nie wystawię jej przecież znów na ulicę

, a z moimi kotami nie mogę jej teraz połączyć, z podejrzeniem grzybicy i bez testów. Jeśli poszukiwania nowego DS będą iść dwutorowo, to większe szanse na jego znalezienie.
Alyaa pisze:Idealnie by było, gdyby udało się przekonać Panią do nie oddawania kotki - wiemy, że próbujesz i trzymamy kciuki, żeby Pani zrozumiała

A może warto porozmawiać z innymi domownikami i ich przekonać? Jeżeli jest to możliwe, oczywiście...
No próbowałam ją przekonać, ale czuję silny opór niestety. Powiedziałam, żeby za tydzień wpadła po szczotkę i po ten preparat na wzmocnienie sierści. I znów zasugerowałam konsultację u weta. Ale ona wtedy zaczęła o alergii... Z innymi domownikami nie mam po co rozmawiać - TŻ tej kobiety woli psy. A w ogóle wyszło na jaw, że oni nadal mieszkają u matki TŻ'a, bo mieli iść "na swoje", ale jakoś ciągle im się termin przesuwa. Może ta teściowa też ma coś przeciwko Kuszce??? No i są jeszcze dzieci, w tym niby ten synek z alergią.
Przyznam, że doła mam strasznego, a jednocześnie wściekła jestem okrutnie
