U nas sprawy wyglądają następująco :
Wadim - może iść do adopcji. Dokazuje, apetyt dopisuje, brak objawów chorobowych, nie dostaje już leków.
Jasmina - nadaje się do adopcji, tylko jeszcze oczka wymagają zakrapiania. Chyba największa z rodzeństwa, grubasiątko. Nauczyła się jeść suchą karmę.
Kacperek - nadaje się do adopcji, z zaznaczeniem że jak podrośnie, to oczodół trzeba będzie oczyścić, żeby zapobiec nowotworzeniu. Biega, szaleje, apetyt dopisuje. Jest bardzo towarzyski, wdrapuje się na kolana, domaga pieszczenia, mruczy. Tak fajnie ociera się główką o moją twarz

Jest moim ulubieńcem.
Tytus - może iść do adopcji, ale oczka jeszcze wymagają kropienia. Apetyt ok, chęć do zabawy również ok. Puchata kuleczka.
Pipi - zaczęła wczoraj jeść sama, język się podgoił, dzisiaj zdjęłam jej wenflon. Skóra i kosteczki. Oczko coraz lepsze.
Willy - mój ulubieniec nr 2, mimo że strasznie ciężki w obsłudze - wyrywa się, drapie - no ale rozdzielanie zarastających się powiek cholernie musi go boleć. Jak wchodzę do łazienki to tupta za mną i próbuje wdrapywać się na nogi, zabrany na ręce wdrapuje mi się na ramię i wtula we włosy. To tuptanie właściwie zaczęło się wczoraj, bo wcześniej nie miał siły, tylko leżał.
Je ze strzykawki RC Recovery całkiem chętnie.
Nosek zaklejony ropą i krwią co bardzo utrudnia mu oddychanie, a odklejanie tego to koszmarny ból i zostaje ranka.
Oczka zarośnięte, rozdzielanie tez bardzo go boli, no ale trzeba to robić.
Gracja - bardzo świszczy jej w nosie, ale humor dopisuje.
Senior rodu postanowił, że mam zostawiać maluchy i Grację w domu, a do pracy zabierać tylko Pipi i Willyego, "bo kotki w łazience mają lepiej, mogą sobie biegać".
Betta - zmień pierwszy post, bo może nie zauważyłaś ale we wtorek okazało się że żadne z kociąt nie pojedzie do Łodzi bo DT nieaktualny.
Interferonu im nie kupię, bo interferon nie zapewni im regularnego dokarmiania itd