POMOCY!! Azor chory, Kita sika a ja nie powinnam ich mieć!!!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie cze 06, 2010 22:39 POMOCY!! Azor chory, Kita sika a ja nie powinnam ich mieć!!!

Od przedwczoraj jest u nas 2 i pół miesięczna Kitka, wiek Azora, który mieszka u nas od grudnia szacowany jest na prawie rok.

Kitka pochodzi z tzw. dobrego domu przyjaznego zwierzętom... z dobrego, bo przecież nie utopili kociąt...
Oj szkoda gadać, matka kotka wychodząca, kocięta w tzw. sieni w pudle kartonowym miały legowisko, była ich trójka. Weterynarza nie widziały, bo przecież z kotami się nie chodzi, bo po co? Pcheł nie było na całe szczęście, ale i tak kicię wykąpałam. Za to świerzb pełną parą i brzuszek okrągły, więc uszy leczone już i na robale tabletę dostała. Jadła wszystko, znaczy po ludziach resztki, u nas dziś z obiadu jadła trochę ryżu z gotowanym kurczakiem i marchewką. Mała nie chce pić wody, boi się miski z wodą, więc pije Humanę 1, wczoraj się załatwiła z robalami po tablecie...

Miałam straszne obawy z tym świerzbem, że Azor złapie, ale stwierdziłam, że jak złapie to wyleczę szybko, a lepiej, niech mała nie ma więcej stresów typu totalna izolacja, bo moim zdaniem z naszymi warunkami mieszkaniowymi byłby to stres.

Staram się na chaotycznie pisać, ale chcę napisać wszystko...
Azor szczepiony na początku maja przeciw wściekliźnie, panleukopenii i przeciw czemuś tam jeszcze, wpisu nie mam w książeczce, bo zapomniałam jej zabrać na szczepienie, wet dopisze jak pojawię się u niego z małą, bo po leki na robale i z uszami jako pierwsza pomoc byłam u najbliższego na P.O.W. a weta który mi się spodobał za podejście do Azora i z tym, że wszystko wytłumaczył nareszcie jak blondynce mam nieco dalej.

Mała wzięła się u nas stąd, że pojechaliśmy do babci i na podwórku miauczało coś, totalny spontan, bo planowaliśmy dokocenie się gdzieś w lipcu, jak będę miała wolne...

Ogólnie, przyniosłam małą do domu na rękach wczepioną pazurami w moją klatkę piersiową tak głęboko, że miałam wrażanie, że pod żebra pazury mi wbiła, wpakowałam to to do transportera i poszłam do weterynarza. Po powrocie wykąpałam ją i zaaplikowałam Oridermyl.

Posiedziała w transporterze z godzinę jeszcze, ona jako tako nie fukała, fukał Azor na transporter, na krok nie ostępował, a ja nie miałam pojęcia, jak to to małe wyjąć stamtąd, przestraszyłam się fukania, zadzwoniłam do koleżanki i ona mówi, żebym sobie kawę zrobiła, wypiła a potem na spokojnie poświęciła trochę czasu Azorowi, a potem małą wyjęła i mu przedstawiła.

Okazało się, że Azor się jej boi i to panicznie. Ogólnie obrażony był bardzo, fukał na małą, na mnie, na synka a u męża szukał ratunku :) Zamieszczam zdjęcie pierwszych chwil razem kotów moich dwóch...

Obrazek

Ogólnie śpią koło siebie, Azor ją lizał parę razy w większości czasy jest luzik.

Mała dostaje swoje żarło dla kociąt na osobnym spodeczku, Azor dostaje swoje a i tak zjada i wypija to czego ona nie zje.

Jedyne co na tę chwilę mnie niepokoi, to to, że ona go prowokuje, atakuje i rozpoczyna zabawę, a potem on wieeeeelki kocur przygniata ją, ona fuka, miauczy jakby o ratunek i nie wiem czy to tak do końca powinno wyglądać. Na początku jak raz tak zrobił to ich rozdzieliłam i ją oglądałam dokładnie ze wszystkich stron czy nie ma obrażeń jakichś, ale ona rwała się do dalszej zabawy.

Ogólnie tak, Azor jakoś wyszło gryzie męża nagminnie, a mnie sporadycznie w zabawie za mocno, bo nie nauczył się, że sprawia ból, no i nie wiem czy czegoś jej nie zrobi.

Co jeszcze mi się nasuwa, to to, że mała zachowuje się tak, jakby nas nie było, widzi tylko Azora, a co do synka to załapała, że lepiej uciekać, bo mały przyzwyczajony do Azora próbuje ją nosić, robi to delikatnie, ale przyjemności jej nie sprawia. Mała nie łasi się, nie mruczy, nie daje się głaskać. Azor mimo zabiegów jakim był poddany na dzień dobry (czyszczenie uszu, obcięcie pazurów, odrobaczenie, kąpiel) jakoś garnął się do nas, przez pierwsze 2 noce płakał, trzeba było go przytulać. Mała daje pospać, jak my śpimy to ona gdzieś się zaszywa i cicho jest, nie tłuką się jakoś zauważalnie dla uszu... A ona przeciwnie. Wiem tyle, że w domu skąd się wzięła było około 9 letnie dziecko i koty miały kontakt z tym dzieckiem i z innymi domownikami.

A i z kuwety tyle co się dowiedziałam nie umiała korzystać, ale załapała za 3 podejściem, żadnej niespodzianki pachnącej nie znalazłam jak dotąd. Koty mają wspólną kuwetę i póki mała jest odrobaczana, to 2 razy dziennie zmieniam żwirek, myję kuwetę a jak wychodzę to Azora zamykam u synka w pokoju z osobną "roboczą" kuwetą (miską w której piorę...), coby nie miał kontaktu z jej kupą robalową.

Mała po kupce miała brudny tyłek, to jej wytarłam chusteczką, po sikaniu ma mokry ogon i pupkę, więc mam niemowlaczka znów.

Aaa Azora jak wzięliśmy to miał 3-4 miesiące.

Teraz tak... Najważniejsze dla mnie jest to:
- na co zwracać i czy zwracać uwagę przy zabawie kotów
- skąd mam być pewna, że to tylko zabawa
- no i wiem, że minęły 2 dni więc cudów nie oczekuję i wiem, że kicia potrzebuje czasu, ale jak myślicie kiedy mogę spodziewać się jakiegoś yyyy gestu w stronę któregoś z nas?
- czy powinnam odrobaczyć Azora też?
- CZY COŚ JAK DO TEJ PORY ZROBIŁAM ŹLE?
Ostatnio edytowano Nie lut 13, 2011 19:08 przez najszczesliwsza, łącznie edytowano 5 razy
najszczesliwsza
 

Post » Nie cze 06, 2010 23:06 dwa kotki

To tak, ja miesiąc temu też się dokociłam i moja kotka też ma rok, a nowy maluszek miał 7 tygodni jak przyniosłam go do domku. Tak 2 dni to jeszcze nie ma co oczekiwać cudów, chociaż powiem Ci, że moim kotkom zajęło to około 3 dni czyli nie dużo :) To tak przede wszystkim nie ingeruj za bardzo w kontakty między Twoimi kociakami, muszą same zmniejszać w odpowiednim dla nich czasie dystans. Jeśli tylko obserwują się na wzajem i burczą, jeżą się czy syczą na siebie to jeszcze nic złego się nie dzieje. Jeśli będą do siebie podchodzić to też nie przejmuj się odrazu i nie interweniuj, muszą się obwąchać i poznać. Jeśli jedno lub drugie machnie łapą to też nic jeszcze nie rób, poprostu obserwuj bieg wydarzeń. Dopiero jak zaczną się bić tak że jedno piśnie czy głośniej miałknie to dopiero wtedy je rozdziel lub poprostu jeśli wyczujesz moment że za chwile mogą sobie skoczyć na siebie to tak niby nie chcący przejdź im drogę, zmniejsza to bowiem napięcie między nimi. :ok: Uwierz mi że na pewno będziesz wiedziała kiedy Twoje kotki się bawią, a kiedy jest to już bójka. Pamiętaj przede wszystkim o tym żeby zarówno jednemu kotu jak i drugiemu poświęcać tyle samo uwagi żeby jedno o drugie nie było zazdrosne, przede wszystkim chodzi tu o kota, który był z Tobą pierwszy. Staraj się pokazać mu, że nadal jest dla Ciebie bardzo ważny i kochasz go tak samo jak i tego drugiego. Pamiętaj o tym , aby starać się nie karcić Starszego za bardzo bo będzie myślał, że wolisz drugiego kotka. U moich kotów pierwszy krok w pokonaniu dystansu zrobił maluszek :) Był bardzo dzielny. Ja sobie ze wszystkim poradziłam i na prawdę nie żałuję swojej decyzji o adopcji drugiego kociaka bo teraz mam nie lada radości z obydwu. Są niesamowicie przezabawne jak się bawią. To jest fakt, że małe kocięta są jak dzieci i tak je traktuj jak swoje małe dziecko, dużo wygrzewaj jeśli jest malutki i daj mu dużo miłości, a wtedy będzie do Ciebie bardzo przywiązany i będzie Cię kochał bo od malutkiego będziesz jego kocią mamą. Moje obydwa koty tak właśnie mnie traktują bo za równo jeden jak i drugi w chwili gdy je wzięłam były malutkie i potrzebowały większej opieki z mojej strony, teraz są niesamowicie kochane, łagodne i przywiązane do mnie :D Mam nadzieję, że choć troszkę pomogłam, jeśli masz jeszcze jakieś pytania to wal śmiało bo ja już mam za sobą te najcięższe chwile z poznaniem sobie dwóch kociaków :) I pamiętaj każdy kot ma inny charakter, dlatego u każdego zmniejszanie dystansu może trwać w innym czasie :)

Tysia i Tygrys

 
Posty: 2
Od: Nie cze 06, 2010 22:00
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob cze 19, 2010 11:08 Re: Azorek i Kitka - czyli dokociłam się ! o rady proszę...

Jak ja żałuję!

ŻAŁUJĘ!!!

Ze nie postarałam się o drugiego kota wcześniej!!!

To jest niesamowite!
Obserwuję ich wzajemne relacje, zabawy, to jak jedzą z jednej miski, jak Azor jej zostawia zawsze żarcie, jak śpią razem, jak małą się oswaja z nami, no i jak zmienił się Azorek...

Azor to teraz strasznie miziasty kot!
Kocha mnie najbardziej ze wszystkich domowników, męża przestał atakować do zabawy.
No i Azor reaguje na "Idź do dziecka" - jak synek płacze w pokoiku, to kot na moje słowa, albo na sam płacz leeeci.
No i reaguje na "gdzie jest Kitka?" idzie i z piskiem wielkim wywala ją z miejsca gdzie spała - piszczy ona zła, że obudzona. A ja albo wołam na żarcie, albo wołam, bo jej długo nie widzę i mam stresa, że gdzieś się wciśnie i utknie, albo, że zwyczajnie zwieje jak ktoś wychodzi z domu, chociaż pilnujemy.

Ogólnie Kitka urosła trochę, sierść powoli się poprawia.
No i daje się nosić i kochać synkowi, śpi z nim, a mężowi daje się głaskać.
Mnie najchętniej by miała głęboko w poważaniu, ale to ja jej żarcie daję :) więc nie ma wyjścia, daje się brać na ręce, ale na dłużej niż 30sekund nie mam szans hi hi
najszczesliwsza
 

Post » Sob cze 19, 2010 12:49 Re: Azorek i Kitka - czyli dokociłam się ! o rady proszę...

Jak miło się czyta takie historie!
Pozdrowienia od mojego kocio - psiego stadka!

ptaszydło

Avatar użytkownika
 
Posty: 4828
Od: Czw paź 22, 2009 16:33
Lokalizacja: południowe zbocze Koziej Góry

Post » Sob cze 19, 2010 15:12 świetnie :)

Bardzo bardzo się cieszę, że tak fajnie Ci się układa ze swoimi kotkami, tak jak już mówiłam tak to są wspaniałe chwile kiedy patrzysz na swoje dwie pociechy, na ich zachowanie często bardzo zabawne, albo jak witają Cię dwie istotki kiedy przychodzisz do domu :) Mam nadzieję, że jeszcze nie jedna miła chwila czeka Cię ze swoimi pupilkami, ja mam ze swoimi dużo radości a nawet coraz więcej. Moja koteczka, ta starsza Tysia ona właśnie wróciła z operacji sterylizacji, dużo teraz śpi bo jest zmęczona a wiecie co robi maluszek Tygrysek?? Cały czas koło niej leży, razem z nią śpi i liże ją po brzuszku bo czuje, że ona tam ma kuku. Jest to naprawdę słodkie i jestem z nich dumna :ok:
Pozdrawiam

Tysia i Tygrys

 
Posty: 2
Od: Nie cze 06, 2010 22:00
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lip 19, 2010 22:41 Re: Azorek & Kitka & Fuga...

Wczoraj pojechałam na giełdę z TŻ i z synkiem...

Synek chciał zobaczyć kury, więc poszliśmy do miejsca, które unikam jak ognia...

No i pośród kotków w klatkach, koszach transportowych były 2 kocięta w pudel po komputerze pozawijane w koce bez wody... Zajrzałam do pudła, wzięłam na ręce i już mi na rękach została mała 6 tygodniowa kulka.

Było ich troje, braciszek "sprzedał się szybko" bo one podobno syjamskie bez rodowodu...
Została siostrzyczka, ale jak ja odchodziłam, to jakaś pani podeszła i mam nadzieję, że ją przygarnęła.

Właścicielki powiedziały, że do weterynarza już nie pójdą, bo ten co był przy porodzie powiedział, że wszystkie to kocury, a to nie prawda...
No i jak spytałam o książeczkę, odrobaczenie, oraz zaczęłam mówić o konieczności sterylizacji ich wychodzącej kotki syjamskiej, która przyniosła niespodziankę i stąd brak rodowodu...
Jak powiedziałam, że 6 tygodni to za wcześnie, to powiedziały, że przecież jedzą same...
Panie w końcu oddały mi kota za przysłowiową 1 zł.

Taka giełda to koszmar!
Obiecałam sobie, że nigdy tam nie pojadę, nigdy więcej. Po tym jak zobaczyłam te koty jakbym pojechała tam następny raz, to wzięłabym wszystkie kocięta do domu!
Faktycznie może mało w życiu widziałam... A może inaczej patrzę na koty, odkąd Azor zamieszkał z nami.

Więcej o kocie...
Obrazek
Ma wg. właścicielek 6 tygodni, je sama RC dla kociąt mokre, mleko dla kociąt z wodą, bo samego nie chciała pić, jak kręci się koło kuwety, to masuję brzuszek... Z kuwety korzysta z powodzeniem, na noc jest odizolowywana od Azora i Kitki i na razie tak będę robiła.
Dziś odrobaczona, zaplanowane szczepienia.
Noc minęła spokojnie, trochę płakała, w końcu usnęła mi pod bluzką... no i tak spała do rana.
Kupę zrobiła na dzień dobry do kuwety dość dłuuugaśną.
Siusia ładnie.

Na giełdzie biorąc tę kotkę zachowałam się jak dziecko, ale ten szok! Naprawdę inaczej patrzyłam na koci świat, gdy go zupełnie nie znałam!
Boszz pogięło mnie, mam 3 koty, planowałam dwa i być DT, tylko kotów chętnych brak.

Ale dzięki Fudze... porównałam ją do Kitki, założyłam osobny wątek http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=114518, bo wygooglałam paskudztwo....

Wet powiedział, że jeśli Kitka faktycznie ma tyle, ile wiadomo nam, że ma, to ma jakieś zaburzenia wzrostu, będzie ważona, oraz będzie miała badania krwi.

Ja myślałam, że to jak z dzieckiem, że my nie widzimy, że rośnie.
A ona nie rośnie.

A Azor jest najukochańszym kotem na świecie, zachowuje się jak matka, myje obie kotki, dziś po wizycie u wet wymył obie od stóp do głów.
najszczesliwsza
 

Post » Pon lip 19, 2010 22:55 Re: Azorek & Kitka & Fuga...

najszczesliwsza pisze:Wczoraj pojechałam na giełdę z TŻ i z synkiem...

Synek chciał zobaczyć kury, więc poszliśmy do miejsca, które unikam jak ognia...

No i pośród kotków w klatkach, koszach transportowych były 2 kocięta w pudel po komputerze pozawijane w koce bez wody... Zajrzałam do pudła, wzięłam na ręce i już mi na rękach została mała 6 tygodniowa kulka.

Było ich troje, braciszek "sprzedał się szybko" bo one podobno syjamskie bez rodowodu...
Została siostrzyczka, ale jak ja odchodziłam, to jakaś pani podeszła i mam nadzieję, że ją przygarnęła.

Właścicielki powiedziały, że do weterynarza już nie pójdą, bo ten co był przy porodzie powiedział, że wszystkie to kocury, a to nie prawda...
No i jak spytałam o książeczkę, odrobaczenie, oraz zaczęłam mówić o konieczności sterylizacji ich wychodzącej kotki syjamskiej, która przyniosła niespodziankę i stąd brak rodowodu...
Jak powiedziałam, że 6 tygodni to za wcześnie, to powiedziały, że przecież jedzą same...
Panie w końcu oddały mi kota za przysłowiową 1 zł.

Taka giełda to koszmar!
Obiecałam sobie, że nigdy tam nie pojadę, nigdy więcej. Po tym jak zobaczyłam te koty jakbym pojechała tam następny raz, to wzięłabym wszystkie kocięta do domu!
Faktycznie może mało w życiu widziałam... A może inaczej patrzę na koty, odkąd Azor zamieszkał z nami.

Więcej o kocie...
Obrazek
Ma wg. właścicielek 6 tygodni, je sama RC dla kociąt mokre, mleko dla kociąt z wodą, bo samego nie chciała pić, jak kręci się koło kuwety, to masuję brzuszek... Z kuwety korzysta z powodzeniem, na noc jest odizolowywana od Azora i Kitki i na razie tak będę robiła.
Dziś odrobaczona, zaplanowane szczepienia.
Noc minęła spokojnie, trochę płakała, w końcu usnęła mi pod bluzką... no i tak spała do rana.
Kupę zrobiła na dzień dobry do kuwety dość dłuuugaśną.
Siusia ładnie.

Na giełdzie biorąc tę kotkę zachowałam się jak dziecko, ale ten szok! Naprawdę inaczej patrzyłam na koci świat, gdy go zupełnie nie znałam!
Boszz pogięło mnie, mam 3 koty, planowałam dwa i być DT, tylko kotów chętnych brak.

Ale dzięki Fudze... porównałam ją do Kitki, założyłam osobny wątek http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=114518, bo wygooglałam paskudztwo....

Wet powiedział, że jeśli Kitka faktycznie ma tyle, ile wiadomo nam, że ma, to ma jakieś zaburzenia wzrostu, będzie ważona, oraz będzie miała badania krwi.

Ja myślałam, że to jak z dzieckiem, że my nie widzimy, że rośnie.
A ona nie rośnie.

A Azor jest najukochańszym kotem na świecie, zachowuje się jak matka, myje obie kotki, dziś po wizycie u wet wymył obie od stóp do głów.



Zaznaczam - jutro przeczytam :lol:

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Wto lip 20, 2010 21:53 Re: Azorek & Kitka & Fuga...

Po odrobaczaniu Azor zrobił kupę jak zwykle, Kitka jeszcze nie robiła, a Fuga zrobiła z robalami...
Teraz Fuga śpi z moim synkiem wtulona w niego słodko.

Kitka fuka na Fugę, i zaczyna zachowywać się jak kot... Dziś jak na wpół obudzona uruchomiła traktorek, to sama była w szoku, że tak potrafi...

Azor to Azor, widzę, że odciął się od tego wszystkiego, dziewczyny w ogóle go nie interesują. Interesuje go, czy w misce znalazło się coś nowego :) oraz czy balkon otwarty.

Postawiłam kotom na balkonie kuwetę drugą, znaczy yyy miskę co robi za kuwetę, położyłam koc na progu, wystawiłam pudło. Azor siedzi na progu i rozmyśla, Kitka siedzi i wygląda, ale po chwili wraca do domu, by ułożyć się do snu na ciuchach synka, od wczoraj śpi tylko na tym!
najszczesliwsza
 

Post » Czw lip 22, 2010 7:36 Re: Azorek & Kitka Z PODEJRZENIEM KARŁOWATOŚCI & Fuga...

Martwiłam się o Azora, a on po prostu jest dorosły już i spoważniał. Martwiłam się, bo już nie szaleją z Kitką, jak wcześniej, ale miziak jest jaki był, on też obserwuje tą małą na każdym kroku...

Maluchy wygłupiają się przez cały czas, dziś obudziły mnie o 5, Azor przyszedł, wtulił się we mnie i mi traktorkował, niestety musiałam wstać do kotów, bo z zabawą przeniosły się do synka do pokoju...

Kitka odżyła przy malutkiej, po spaniu jak się ją głaska to zaczyna mruczeć, tra to tylko chwilę, ale zawsze coś.
Na ręce nie pozwala się brać, chyba, że synkowi, więc sytuacja bez zmian.

Fuga nie może wychodzić na balkon, bo wczoraj trochę kichała, a ja się boję, że się KK zaczyna, Azor ją dziś wyniósł z balkonu :!: za kark jak to mamusia kocia nosi... W szoku byłam.
Ogólnie Azor coraz mądrzejszy jest, ale zawsze zadziwiać będzie mnie, że reaguje na płacz synka i na moje "idź do dziecka", że idzie oblookać co się dzieje i uspokaja małego (odwracając uwagę).

Kitka nasłuchała się też o badaniu krwi, nie ucieknie przed nim, ale zaczęła się myć, robi to wtedy kiedy Azor, albo Fuga, jak widzi. Mi się wydaje mimo wszystko, że z tym kotem jest coś tak nie do końca o.k.
Teraz jak Fuga jest u nas, a ja jeszcze więcej wiem o kotach :oops: z miau, to Kitka lepiej odżywiona, dostawała wcześniej Whiskas Junior, no i mięsko z kurczaczka podgotowane, no i Purinę dla kociąt. Teraz je RC dla kociąt razem z Fugą, czasami Fuga zostawi jej trochę Gerberka, oczywiście kurczaczek, no i ogólnie Kitka obserwuje Fugę na każdym kroku i... chyba się... uczy!
Jeszcze o odżywianiu, Kitkę odkąd mam karmiłam 3 razy dziennie, teraz je dużo mniej, za to 4-5 razy dziennie, ale jednak sama widzę, że karma karmie nie równa, a z kotem faktycznie jest problem. Byle do poniedziałku...

Fuga śpi ze mną, przy mnie, na mnie i pod moją bluzkę wchodzi jak coś jej się śni, jak kładę spać synka, to przychodzi i zasypia z nami, śpi z nim godzinę, dwie i jak idę do wysadzić, to wstaje na kolację i idzie spać ze mną. :1luvu:
najszczesliwsza
 

Post » Pt lip 23, 2010 13:57 Re: Azorek & Kitka Z PODEJRZENIEM KARŁOWATOŚCI & Fuga...

Obrazek
najszczesliwsza
 

Post » Pon lip 26, 2010 18:45 Re: Azorek & Kitka Z PODEJRZENIEM KARŁOWATOŚCI & Fuga...

Co z Kitką???
Byłaś u wet-a?
Obrazek Obrazek ObrazekTymoteusz [*]17.08.2019 r.

magdalena99

 
Posty: 1621
Od: Sob mar 27, 2010 15:20

Post » Pon lip 26, 2010 21:18 Re: Azorek & Kitka Z PODEJRZENIEM KARŁOWATOŚCI & Fuga...

Po wizycie - Kitka mimo, że przy Fudze je lepsze żarcie nie przybrała na wadze, no i mój błąd, w- poprzednich postach źle podałam jej wagę...wet miał wpisane w karcie, że ważyła tydzień temu 1,5 kg i ważyła dziś po kupie i na czczo 1,4 kg.
Fuga przybrała 100 gram.
Weterynarz mówi, że nie widzi po kocie dolegliwości bólowych, oraz, że krwi nie zbada jak odrobacza, bo leki mogą zafałszować wyniki.
No i, że samo badanie krwi 80 zł, a Kitce trzeba by dać głupiego jasia, bo jest malutka jeszcze...
No i mówi, że to sikanie to albo ogólny stres, że jest Fuga, albo, że ją wyrwano z jej środowiska, albo jakieś objawy, że ruja się zbliża, wszak z info wg. nas dostarczonych ma już jakieś 4 miesiące, więc jest to możliwe.
Mówił jeszcze o USG dróg moczowych, że od tego by zaczął, stanęło na tym, że obserwujemy ją jeszcze tydzień po dodaniu nowej kuwety.
Ogólnie przydałby się ktoś, kto się zna na kotach i żeby poobserwował ją w domu u nas jak się zachowuje względem Azora i Fugi, a jak względem nas, jak reaguje na mój i TŻ dotyk, a jak na dotyk synka.
Nasz dotyk - tak jakby ze wszystkich sił chciała się wyrwać, ale strach ją paraliżuje, wszystkie mięśnie napięte.
Synek... wyłącza się, obojętna jest, mały ją nosi, jak ma okazję to ucieka, ale się nie wyrywa w ogóle.
Jak my ją bierzemy na ręce to jakby szarpie się i chce wyrywać, ale.. strach?
Kupuję Fewliway'a chyba :?:
Brakuje mi do niego jeszcze z 50 zł, ale jak tylko sprzedam wózek synka, to będzie.
Ja już sama nie wiem...
Aaa bo pisałam, że się Kitka nie myła, Azor ją mył, teraz się jakby z tym myciem zaczyna rozkręcać.
Ale jest taka... dziwna!
najszczesliwsza
 

Post » Wto lip 27, 2010 16:38 Re: Azorek & Kitka Z PODEJRZENIEM KARŁOWATOŚCI & Fuga...

Hm... 4 m-ce to chyba trochę za wcześnie na rujkę ...
Sikanie, jak już pisałam, może być w wyniku stresu.
A z tym że "jakaś dziwna" może tylko tak Ci się wydaje, może za bardzo się przejęłaś ...
Obrazek Obrazek ObrazekTymoteusz [*]17.08.2019 r.

magdalena99

 
Posty: 1621
Od: Sob mar 27, 2010 15:20

Post » Wto lip 27, 2010 23:31 Re: Azorek & Kitka Z PODEJRZENIEM KARŁOWATOŚCI & Fuga...

Jak nie urok to sraczka!

PCHŁY!!!

O weterynarza Kitka przytargała, bo biegała mu po gabinecie, a mówił, że były dziś bezdomne u niego...

Ku....czę pieczone!!!


Takiego prania to ja nie robiłam nawet wtedy jak Azor srał na rzadko i zadeptał mi pościel i świeżo wyprane i wyschnięte pranie!!!
najszczesliwsza
 

Post » Śro lip 28, 2010 9:00 Re: POMOCY!Azorek & Kitka Z PODEJRZENIEM KARŁOWATOŚCI & Fuga...

Siedzę na tym forum i czytam i coraz gorzej się czuję!
Wczorajsza akcja z pchłami mnie podłamała, a jak czytam i czytam to coraz więcej o tej mojej Kitce nie wiem...
Jedyne do czego wczoraj doszłam wertując kocie ABC w poszukiwaniu info o pchłach (nie dotarłam do końca...) to wątek jak oswoić dziczka...
No i fakt, Kitka jak ją wzięłam do nas była wychodząca.
No i sytuacja wygląda tak, znaczy coraz częściej mi się to na myśl nasuwa, że... że ona sobie tutaj tak biega, ma Azora i teraz Fudziaczka, którą leje równo, ale z obopólną przyjemnością, ma żarcie w misce, swoje miejsca gdzie najbardziej lubi spać... No i ona chyba jest dzika!
Nie usiedzi na kolanach, na wysiedzi na rękach, Młody ją nosi, ale koty to chyba wiedzą co to ludzkie dziecko, coś tam czują... Wczoraj sprawiliśmy jej przykrość, zawarczała i fuczała jak jej Fiprexa na kark podawaliśmy, a co by było, jakbym postanowiła zamiast tego na siłę ją wykąpać :?:
Mam takie uczucie, że coś przegapiliśmy jak pojawiła się u nas w domu, no i co teraz?
Nie ma możliwości u mnie odseparowania Kitki od synka, żeby jej wbrew jej życzeniom przenosił, zanosił do miski, bo takie rzeczy też robi moje dziecko. Ale jest on zazdrosny o koty chwilami i albo za ogon pociągnie, albo autkiem rzuci, na w 90% przypadków nie trafia, a jak trafia to Azor zdegustowany odchodzi...
Pomóżcie mi proszę!
Bo teraz jestem chodzącym zwątpieniem...
Wydawało mi się, że pojawienie się Fugi zadziała na Kitkę jak na Azora zadziałało pojawienie się Kitki, czyli zbawiennie!
A to zrobiłam źle, źle zrobiłam jeszcze zanim Fugi nie było...
Teraz mam 3 koty i problem, i muszę Kitce pomóc, bo ona nie jest szczęśliwa.
Po Azorze spłynęło wszystko, znaczy twardy jest, a Kitka to kłębek nerwów, jak jej mamusia...
Chciałam wczoraj kupić Feliway, w Kakadu byłam, no bo późnawo było już i nie było, w ogóle nic tam przeciw pchłom nie dostałam, pojechaliśmy do Galerii Auchan i tam nie wiem jak się sklep nazywa, zakupiłam na pchły Fiprex i na pocieszenie z górnej półki po saszetce, ale Feliwaya nie było...
Muszę chyba zamówić na Allegro, ale czy to rozwiąże problem?
Bo takie rozwiązanie wtyczka do kontaktu i spray jakoś wydaje mi się za łatwe.
No i ten Fiprex to był wydatek niezapowiedziany...
Ale bardziej, niż tego ile pieniędzy kosztem mnie i TŻ idzie na koty przeraża mnie ilość nerwów... Pół nocy nie mogłam spać ,miałam koszmary, że Azor i Fuga zdziczeli...
A Fuga stała się samodzielna, śpi na mnie, albo pod moją bluzką, albo wtulona w synka, ale poza tym już nie potrzebuje mnie tak bardzo jak tydzień temu, może tu też popełniłam jakiś błąd i ona dziczeje?
Pomóżcie, bo w paranoję popadam :cry:
najszczesliwsza
 

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Caseyriple, Google [Bot] i 51 gości