Masza pisze:nie przypadek chyba, bo: duzy wchodzi do kuwety, maly zachodzi go od d strony i az usiadl sobie ze zdziwienia, pomyslal pewnie "co tak bede siedzial, tez skorzystam" i wlazl obok do zwirku, wykopal dziurke i to samo, duzy skonczyl, zaczal zakopywac tak, zeby malego nie ruszyc, poczekal az maly skonczy i tez mu zakopal...
dodam, ze zdjecia nie mam bo sama sioosialam w tym czasie

takie walne zebranie zarzadu...

U mnie tylko Filuś i wyniańczona przez niego od niemowlęctwa Oliwka mogą wspólnie korzystać z kuwety. A u Ciebie wszystko idzie SUPER

Rezydent zakopuje urobek nowego... no, no... To naprawdę rzadko się zdarza. Zobaczysz, jaka miłość będzie między nimi

Zauważyłam, że koty często pobierały nauki moralności u słynnego etyka afrykańskiego - Kalego. Mam maciupeńką, chociaż dorosłą, kotę z karłowatością przysadkową (waży 1,3 kg, wygląda jak 3-miesięczny kociak, a mentalność ma adekwatną do wyglądu). Lili sama zaczepia, poluje na ogonki trzykrotnie większych od niej kotów, no i jest fajnie. Jeżeli jednak któreś z kociarstwa podejmie zabawę i zacznie ją tarmosić, wtedy maleńka przeraźliwie wrzeszczy. Raz w nocy obudził mnie krzyk Lili. Zapaliłam światło, zabrałam Lili od przyciskającej ją łapą Oliwki, nagadałam Oliwce, że brzydko jest tarmosić słabszego. Wzięłam Lili do łóżka i zgasiłam światło. Nie minęło pół minuty, a maluch poszedł sobie. Zapaliłam światło i zobaczyłam, jak Lili skoczyła na ogonek Oliwki, złapała go i wczepiła się pazurkami. Oliwka podjęła zabawę i... znowu usłyszałam wrzask Lili. Już nie zareagowałam. W końcu malutka sama chciała...
Zgodnie z zasadami Kalego:
Jak Lili gonić inna kota, to dobrze. Jak inna kota gonić Lili, to źle. Ta zasada dotyczy zabawy. Z punktu widzenia Lili - ona może wszystko, ale sama jest nietykalna.