Kotek jest troche podrapany, troche schudł ale ogólnie nie jest źle. Jje normalnie, musiał swoje odespać ale jest coraz bardziej ruchliwy. Myśle że lada chwila wróci do dawnej kondycji która jest nie do opanowania

Wczoraj koło 16 zadzwoniły do mnie dzieci z osiedla że chyba go widziały ale nie dał się złapać. Jak pokazałem wiecej zdjec, dzieciaki potwierdzily ze to raczej on. Troche mnie to postawiło na duchu bo to oznaczało że żyje, nikt go nie porwał i jest w pobliżu. Na godz 23 mialem umówiony patrol do kolejnego poszukiwania.
Jednak o godz. 21 zadzwonił do mnie jeden pan, który jadąć ul. Gen Maczka twierdził źe chyba widział go przy samej ulicy, już za ekranem dziekoszczelnym ktorym odgrodzona jest ta (łacznie 6 pasmowa ulica) od mojego osiedla. Minute pozniej byłem na miejscu i rzeczywiście jak wyszedlem za ekran dzwiekoszczelny od strony ulicy zobaczylem spacerującego jakies 30 metrow dalej Deryla. Jak sie do niego zblizylem, to zacząl w poplochu uciekac, na szczeście nie wyskoczyl pod kola jadacych samochodów i autobusu tylko wspiął sie po źywopłocie rosnacym na tym ekranie. Na szczeście nie mogl przejsc na druga strone bo ekran ten na koncu jest podgiety wiec byl w pułapce. Wspiąłem sie po tym ekranie i udalo mi sie go wyjąć spod tego zywopłotu. Skok w dół i prosto do domu. Sam nie wrzierze jak to sie udało. Co za niesamowity zbieg okoliczności.
Niestety pan ktory mnie powiadomił, dzwonił z zastrzezonego numeru i nie mam jak sie z nim skontaktować i podziekować za błyskawiczny telefon.
Poniźej zdjecie kota, godzine po całej akcji.

Jeszcze raz chce Wam wszystki podziękować !!!!!!!