Dziś rano byłam z Rudaskiem u wet., pobrać krew do badania
trochę jest jednak odwodniony, widać po tym że krew zbyt gęsta, wydawało mi się, że on dużo pije, będę musiała jakos wpłynąć na to żeby więcej pił, może do jedzenia mu dodawać wody, bo ładnie je, ma apetyt.
Na karku rozdrapał sobie już całkiem dużą ranę

jakaś taka reakcja alergiczna mu się zrobiła, nie wiadomo czy to na fiprex czy na zastrzyki, czy na szczepienie..., mam smarować maścią, paskudnie to wygląda, oby się zagoiło szybko.
Rudasek może zostać pacjentem roku, był taki grzeczny u wet.
A o 6 rano zelektryzował widok Fuksi bez pampersa (drugi raz odkąd jest u mnie chyba rzemyczek źle zawiązałam), szybko wstałam ocenić szkody, narzuta z sofy do prania, kołderka szt. 1 do prania, obicie sofy miejscowo do prania + kilka plamek z podłogi do wytarcia, to by nie było najgorzej ale patrzę: Wojtek już ubrany do pracy a na nogawce jeansów ma jakąś plamę (jeansy leżały w nocy na sofie).
Nie przytoczę już słów jakie Wojtek wypowiedział gdy zaraz domyślił się skąd ta plama...