Dzisiejszy dzień był pełen wrażeń - niestety niedobrych.
Niestety, Loa jest znowu chora - ma dokładnie te same objawy, co trzy miesiące temu: obniżona temperatura (37,5), totalny brak apetytu, wymioty, prawdopodobnie biegunka (nie jestem pewna, czy to ona). Co najgorsze, mimo świetnego apetytu (dostawała większe porcje, a i tak dojadała po innych kotach) schudła 0,8 kg. Prawie tego po niej nie widać, bo od początku była szczupła i obserwując ją codziennie szerze mówiąc nie podejrzewałam, że zmiana może być tak duża - ale porównaliśmy u weterynarza dane z poprzedniego ważenia...
Dostała dzisiaj pakiet: steryd, antybiotyk, przeciwwymiotny, B12 na apetyt. Jutro będziemy mieli wyniki mocznika, kreatyniny, ALT i morfologii z rozmazem. Niezależnie od wszystkiego w piątek będziemy robić prześwietlenie - niestety jedna z hipotez mówi o nowotworze.
Oby to było coś innego... Tak czy owak ta wyjątkowa i wrażliwa kicia bardzo potrzebuje teraz ciepłych myśli... A także wsparcia finansowego. Dzisiaj jej wizyta kosztowała 90 zł, a przecież to zapewne początek, a nie koniec kosztów.
Bardzo prosimy o kciuki za tę wyjątkową, wrażliwą czarnulkę.
Wanilia została dzisiaj zaszczepiona, ale odebraliśmy też jej wyniki badań - niestety i wyniki wątrobowe, i nerkowe się nieznacznie pogorszyły, ale na tyle, że przekroczyły granicę normy. Zaczynamy od razu podawanie leków na wątrobę, a z nerkami będziemy jeszcze ją konsultować. Biedna kicia nie może coś wyjść na prostą

.
Olga, która parę dni temu przeprowadziła się do mnie do mieszkania, miała mieć dzisiaj wykonane swoje pierwsze w życiu badania krwi. Niestety nic z tego nie wyszło - mruczek Oleńka, która spędza cały dzień na fotelu, mruczy, mizia, tuli się - u weterynarza zmieniła się w Kocią Masakrę Kotką Pazurzastą - zmasakrowała mnie, Starchurkę i wetkę. Musimy zrobić jeszcze jedno podejście, tym razem bez innego kociego towarzystwa, żeby nie miała czasu się zestresować. Z nią jak widać trzeba po dobroci, najlepiej, żeby nie zauważyła, że jest u weta - w domu to jest koci mięciutki aniołeczek, stworzony do głaskania. Inne koty owszem przegania, ale to bardzo zaborczy typ, a moi podopieczni szybko załapali, że najlepiej omijać ją z daleka

.