Tragiczna historia Ninki - ostrzeżenie dla wszystkich!!!

O wszystkich stworzeniach poza kotami

Moderator: Moderatorzy

Post » Nie cze 13, 2010 11:52 Tragiczna historia Ninki - ostrzeżenie dla wszystkich!!!

Kochani, chciałabym Wam opowiedzieć historię Ninki i bardzo poprosić o pomoc.
Ninka, malutka, ważąca ok. 4 kg, 10-letnia sunieczka przebywała pod opieką łódzkiej Fundacji Azyl od jakiegoś czasu. Pewnego dnia zdarzył się cud. Przynajmniej tak nam się wydawało... Ninka znalazła dom w Krakowie. Nasza radość nie trwała długo. Ninka przepadła. Nie wiemy, co się z nią teraz dzieje. Nie wiemy, czy została porzucona, czy oddana do schroniska, czy jeszcze coś innego. Nie wiemy nawet czy jeszcze żyje... Jej "opiekunka" twierdzi, że sunia została uśpiona. My łudzimy się nadzieją, że Ninka żyje. Jeśli tak, to na pewno potrzebuje naszej pomocy.
Błagam, pomóżcie nam odkryć prawdę.


kontakt z nami:
Fundacja Azyl 669 70 50 10
795 728 069
fundacja.azyl@interia.pl

a to Ninka

Obrazek
Ostatnio edytowano Śro cze 16, 2010 11:00 przez fufu, łącznie edytowano 1 raz
fufu
 

Post » Nie cze 13, 2010 13:37 Re: KRAKÓW - POMOCY - WAŻNE

dlaczego niby miała zostac uspiona?

co za wredny babsztyl! :evil:
ObrazekObrazek[color=#FF0000]
Allegro cegiełkowe dla Wizusa http://www.allegro.pl/item1128868766_ow ... atnie.html i Gorbisi http://42.pl/u/2lAl

mercy

 
Posty: 2324
Od: Wto sie 25, 2009 20:00

Post » Nie cze 13, 2010 22:22 Re: KRAKÓW - POMOCY - WAŻNE

fufu pisze:Kochani, chciałabym Wam opowiedzieć historię Ninki i bardzo poprosić o pomoc.
Ninka, malutka, ważąca ok. 4 kg, 10-letnia sunieczka przebywała pod opieką łódzkiej Fundacji Azyl od jakiegoś czasu. Pewnego dnia zdarzył się cud. Przynajmniej tak nam się wydawało... Ninka znalazła dom w Krakowie. Nasza radość nie trwała długo. Ninka przepadła. Nie wiemy, co się z nią teraz dzieje. Nie wiemy, czy została porzucona, czy oddana do schroniska, czy jeszcze coś innego. Nie wiemy nawet czy jeszcze żyje... Jej "opiekunka" twierdzi, że sunia została uśpiona. My łudzimy się nadzieją, że Ninka żyje. Jeśli tak, to na pewno potrzebuje naszej pomocy.
Błagam, pomóżcie nam odkryć prawdę.


kontakt z nami:
Fundacja Azyl 669 70 50 10
795 728 069
fundacja.azyl@interia.pl

a to Ninka

Obrazek


jestem z Krakowa, jakiej pomocy potrzebujesz??
Obrazek

FUNDACJA STAWIAMY NA ŁAPY - NASZ WĄTEK NA FB https://www.facebook.com/stawiamynalapy/

katgral

 
Posty: 3407
Od: Pt gru 29, 2006 19:04
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto cze 15, 2010 20:25 Re: KRAKÓW - POMOCY - WAŻNE

Dziękuję za odzew.

Niestety stało się najgorsze. "Opiekunka" Ninki uśpiła sunieczkę :cry:
fufu
 

Post » Wto cze 15, 2010 23:01 Re: KRAKÓW - POMOCY - WAŻNE

fufu pisze:Dziękuję za odzew.

Niestety stało się najgorsze. "Opiekunka" Ninki uśpiła sunieczkę :cry:


jak to uśpiona?? dlaczego??
Obrazek

FUNDACJA STAWIAMY NA ŁAPY - NASZ WĄTEK NA FB https://www.facebook.com/stawiamynalapy/

katgral

 
Posty: 3407
Od: Pt gru 29, 2006 19:04
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto cze 15, 2010 23:14 Re: KRAKÓW - POMOCY - WAŻNE

fufu pisze:Dziękuję za odzew.

Niestety stało się najgorsze. "Opiekunka" Ninki uśpiła sunieczkę :cry:


trzeba dobrac sie do tej baby!
nie mozna tak tego zostawić!
niech przedstawi jakies dowody,ze sunia musiała byc uspiona!
babe od razu na czarne kwiatki na dogo trzeba dopisac!
ObrazekObrazek[color=#FF0000]
Allegro cegiełkowe dla Wizusa http://www.allegro.pl/item1128868766_ow ... atnie.html i Gorbisi http://42.pl/u/2lAl

mercy

 
Posty: 2324
Od: Wto sie 25, 2009 20:00

Post » Śro cze 16, 2010 10:59 Re: KRAKÓW - POMOCY - WAŻNE

Ninka miała robione badania przed wydaniem do adopcji. Była zdrowa. Została uśpiona po 36 godzinach pobytu w nowym domu. Dlaczego? Bo nie podobała się "opiekunce"? Pani podała nam "powód" - ciężka niewydolność nerek. Twierdzi, że na cito robiła małej badania. Wiemy, że w ogóle nie robiła badań (sprawdzałyśmy w labie). Dla nas to jest jakiś koszmar. Ninka była kochaną, wspaniałą sunią. Bardzo wrażliwą, delikatną. Tak się cieszyłyśmy, że na starość znalazła dom. Nie potrafimy przestać o tym myśleć, nie umiemy się z tym pogodzić. Nie możemy zrozumieć, jak można tak postąpić. Nie zostawimy tego tak. Zrobimy wszystko, żeby ta pani nie dostała już nigdy żadnego zwierzaka do adopcji. Trzeba dać znać, jak największej liczbie schronisk i fundacji w całej Polsce, nie tylko w Krakowie i okolicach, bo poprzedniego psiaka pani miała z Pabianic. Mamy opisaną historię Ninki. Wszystkim chętnym podeślę na maila. Trzeba ostrzec kogo tylko się da.
fufu
 

Post » Śro cze 16, 2010 11:05 Re: Tragiczna historia Ninki - ostrzeżenie dla wszystkich!!!

trzeba dobrac sie do weta który ja zabił!!!!
ObrazekObrazek[color=#FF0000]
Allegro cegiełkowe dla Wizusa http://www.allegro.pl/item1128868766_ow ... atnie.html i Gorbisi http://42.pl/u/2lAl

mercy

 
Posty: 2324
Od: Wto sie 25, 2009 20:00

Post » Śro cze 16, 2010 11:23 Re: Tragiczna historia Ninki - ostrzeżenie dla wszystkich!!!

Poniższy tekst miał się ukazać na naszej stronie internetowej po adopcji naszej ukochanej fundacyjnej suczki Ninki. Jednak nawet nie zdążyliśmy go umieścić, Ninka została bestialsko zlikwidowana przez osobę, która ją adoptowała. Przeczytajcie ten tekst i roześlijcie do wszystkich schronisk, stowarzyszeń, fundacji. Wszystkich, którzy prywatnie zajmują się wydawaniem do adopcji zwierząt. Wszystkich zaprzyjaźnionych lecznic – niech powieszą ten tekst w poczekalni. Jeśli zadzwoni do was „cudowna pani Ela”, bibliotekarka z Krakowa, Wy też dacie się nabrać i wyślecie psa do piekła:

Pewnego dnia trafiła do naszej fundacji malutka, wychudzona, niemłoda już psinka, która natychmiast została Ninką. Trafiła do nas z ulicy, na której stała przez parę godzin i rozpaczliwie płakała. Nie ruszała się z miejsca, jakby nie tracąc nadziei, że jej pan jednak po nią wróci. Tak się jednak nie stało. Jednak jej skowyt poruszył kogoś na tyle, że nie przeszedł obojętnie i tak w naszej fundacji pojawiła się Ninka. Ninka natychmiast pokochała mojego męża: spała wtulona pod swetrem w jego plecy, wchodziła po nim jak kot, byle tylko ją wziął na ręce a jak nie zwracał na nią uwagi, to oczywiście płakała tak długo, aż ją w końcu jednak wziął.
Ninka okazała się być psiakiem zupełnie niekłopotliwym, jednak ze względu na to, że jest malutka cały czas drżeliśmy, żeby inne, większe psy nie zrobiły jej krzywdy.
I nagle dwa dni temu zdarzył się cud: zadzwoniła przemiła pani z Krakowa z informacją, że zamierza adoptować Ninkę. A ja upadłam ze szczęścia, zwłaszcza, że poprzedniego pieska pani adoptowała ze schroniska w Pabianicach a miał on wówczas 11 lat. Piesek, a właściwie suczka przeżyła w swoim nowym domu jeszcze cudowne 2,5 roku a pani po jej śmierci postanowiła przygarnąć kolejną nie najmłodszą sierotkę!
Oczywiście aż się poryczałam. Pani Elżbieto! Przywraca mi Pani wiarę w człowieka. Bardzo Pani i Pani Mamie za to dziękuję. I oczywiście za cudny dom dla Ninki. Okazuje się, że adoptowany piesek nie musi być Yorkiem, nie musi być słodkim szczeniakiem, nie musi mieć maksymalnie rok, aby wart był miłości i zainteresowania. Może natomiast być dziesięcioletnią Ninką, zupełnie nierasową. Jestem za to zupełnie spokojna, że tej decyzji nikt nie będzie żałował, bo Ninka swoim przywiązaniem, przytulaniem i wiernością zrównoważy brak rodowodu! A jak mi ktoś jeszcz,e choć raz powie, że starszy pies się nie przyzwyczai, to chyba nigdy nie przestanę się śmiać: Ninka dwie godziny po
przyjeździe do nowego domu na zmianę wylegiwała się z jedną swoją panią w łóżku a następnie natychmiast przesiadała się na kolana drugiej pani.
Jeszcze raz wielkie ukłony dla nowych właścicieli Ninki.

Taki tekst napisałam po pierwszej rozmowie z nową właścicielką Ninki, kilka godzin po tym, jak wolontariusz naszej fundacji zawiózł Ninkę do Krakowa.
Gdybym wówczas wiedziała, jak bardzo się myliłam!
Chciałam zadzwonić do nowych właścicieli już w czwartek, ale pomyślałam, że poczekam kilka dni, żeby nie pomyśleli, że będę ich tak nękać telefonami i zadzwoniłam w sobotę rano, zupełnie spokojnie, ot tak dowiedzieć się, jak tam nasza mała dziewczynka się sprawuje po tych pierwszych kilku dniach.
I po pierwszych zdaniach „cudownej pani Eli” chciałam umrzeć: „Ninka była bardzo chora, musieliśmy ją uśpić”. A ja nie rozumiałam, co ona do mnie mówi. Przecież byłam z Ninką jeszcze w dzień wyjazdu u lekarza, w przeddzień miała zrobione wszystkie badania krwi, a pani doktor zażartowała, że chciałaby mieć takie wyniki, jak ona! Jeszcze myślałam, że może był to wypadek, Ninka im się wyrwała, wpadła pod samochód, choć przecież chodziła jak trusieczka przy nodze i reagowała na każdy najmniejszy gest przywołania. Ale nie. Okazało się, że „cudowna pani Ela” uśpiła ją, bo „pani doktor podejrzewała niewydolność nerek”. Dziwne jest tylko to, że „cudowna pani Ela” nie zgłosiła się na powtórzenie badań, które zresztą były zupełnie w normie, tylko jak się później okazało, pani doktor nie spojrzała na jednostki i źle je zinterpretowała a natychmiast skierowała się do najgorszej w mieście lecznicy, słynącej z tego, że usypia zwierzęta „na życzenie klienta” i tam zamordowała naszą Ninkę. Niestety jedynym wytłumaczeniem, jakie nam się nasuwa jest to, że nasza Ninka się „cudownej pani Eli” nie spodobała i w tej sposób się jej najszybciej, jak to możliwe pozbyła. A przecież doskonale wiedziała, że przyjechalibyśmy po Ninkę natychmiast, gdyby tylko zadzwoniła. Mogła ją oddać do schroniska, mogła ją w końcu wyrzucić na ulicę – wszystko byłoby lepsze od tego, co zrobiła, bo tego już odwrócić się nie da.
Niestety po fakcie okazało się, że Ninka była kolejnym zamordowanym przez nią psiakiem. My wiemy o następujących zwierzakach: sunia wzięta w listopadzie 2005 roku ze schroniska w Krakowie (według „cudownej pani Eli miała guza mózgu i musiała być przez nią uśpiona), kolejna sunia wpadła jej pod samochód, kolejna „zasnęła”, następna była ta szczęściara, która przeżyła u niej ponad dwa lata – podobno ze schroniska w Pabianicach ale też nie wiemy, jaki był jej koniec, podobna, podobno, podobno …
Ile jeszcze psów „musiała uśpić cudowna pani Ela”? Może ktoś skojarzy fakty i zorientuje się, że też wysłał do tego piekła psa, który miał trafić do raju.. Każdą taką osobę prosimy o kontakt – ten potwór musi ponieść odpowiedzialność.
Dziś rozmawiałam z niekończącą się ilością osób. Każda z nich twierdziła, że miała z nią kontakt. Tylko jedna sunieczka uszła z tego z życiem, chyba jedynie, dlatego, że osoba wydająca psa mieszkała bardzo blisko „cudownej pani Eli” i ta zorientowała się, że gdyby i ten pies zniknął, to sprawa by się bardzo szybko wydała i samo zwróciła psa.
I niestety na to miejsce pojechała nasza Ninka.
Do tej pory przeklinam ten moment, kiedy odebrałam od niej telefon. A tak się wówczas ucieszyłam: przecież tak rzadki, ktoś chce adoptować starszego psa. Przecież nie chcieliśmy się Ninki pozbyć, przecież była najcudowniejszym z naszych psiaków, przecież szaleliśmy z radości, że będzie tam miała lepiej, niż u nas… Gdyby tak można było cofnąć czas…
Tak bardzo Cię przepraszam Ninko! Przecież tak nam ufałaś. Tak radośnie podskakiwałaś poszczekując, kiedy biegłyśmy na dworzec, żeby zdążyć na ten przeklęty pociąg do Krakowa! Pewnie myślałaś, że to nasz najpiękniejszy spacer… Tak rzadko mamy czas, żeby wyjść z naszymi psami poza nasz teren…
A później nagle znalazłaś się w obcych ramionach, w pociągu, w obcym sobie otoczeniu. Podobno cała drogę płakałaś. Może coś przeczuwałaś? Ale przecież nikt nie słucha takiego małego, starego psiaka. My wiedzieliśmy lepiej… Było nam przykro, ale myśleliśmy, że to tylko moment, trochę potęsknisz a później już będziesz szczęśliwa, szczęśliwsza niż u nas…
Nie mogę znieść myśli, że Ninka tak bardzo bojąca się obcego otoczenia, tak bardzo bojąca się wszystkich zabiegów w lecznicy przeżyła najkoszmarniejsze 36 godzin swojego życia zupełnie nie rozumiejąc, co się wokół niej dzieje, a później w samotności, w najgorszej lecznicy, została po prostu uśmiercona. Jak bardzo musiała się wyrywać, walczyć o życie? A nas przy niej nie było. To boli jeszcze bardziej, niż to, że ktoś tak po prostu pozbył się niechcianego psa, psa, którego myśmy kochali. Psa, którego oddaliśmy chcąc poprawić jego los. Psa, którego ktoś pozbył się, jak nieudanych zakupów.
Przecież wystarczyłby tylko jeden telefon a przyjechalibyśmy po Ninkę, szczęśliwi, że ją odzyskaliśmy.
Nic, co teraz zrobimy, nie wróci życia Nince, choć przecież oddalibyśmy wszystko, by tak się stało. Nic nie spowoduje, że nasze poczucie winy będzie mniejsze, choć przecież zrobiliśmy wszystko, by Ninka była szczęśliwa. Ale możemy przynajmniej sprawić, że może kolejny pies nie trafi do tego piekła. Dlatego prosimy: roześlijcie historię Ninki, wszędzie, gdzie tylko możecie, zakładajcie wątki, piszcie o tym i ostrzegajcie wszystkich. Tam już nie może trafić żaden pies. A wiemy, że „cudowna pani Ela” będzie szukała psa po całej Polsce, bo w Krakowie już psa nie dostanie nigdy. A każdy, do kogo zadzwoni znowu da się nabrać na cudowną opowieść o tym, „jak bardzo chciałaby dać, choć na krótko dom jakiejś suni staruszce, żeby nie umarła ona w schroniskowym boksie” Za to możemy być pewni, że umrze bardzo szybko w swoim nowym domu a pretekstem może być wszystko: że nasiusia, że popiszczy, że się nie spodoba.
A „cudowna pani Ela” szybko wyda i wykona wyrok. Jak na naszej Nince.

Uwierzcie mi, że każdy z Was oddałby tam zwierzaka: czyściutki, przyzwoity dom, stateczna, „przemiła” pani Ela bibliotekarka, do tego starsza mamusia, stale przebywająca w domu z pieskiem i córka. Trzy przemiłe, wymarzone opiekunki.
Trzy potwory…
fufu
 

Post » Śro cze 16, 2010 11:31 Re: KRAKÓW - POMOCY - WAŻNE

czy wiesz w jakiej klinice została uśpiona???

fufu pisze:Ninka miała robione badania przed wydaniem do adopcji. Była zdrowa. Została uśpiona po 36 godzinach pobytu w nowym domu. Dlaczego? Bo nie podobała się "opiekunce"? Pani podała nam "powód" - ciężka niewydolność nerek. Twierdzi, że na cito robiła małej badania. Wiemy, że w ogóle nie robiła badań (sprawdzałyśmy w labie). Dla nas to jest jakiś koszmar. Ninka była kochaną, wspaniałą sunią. Bardzo wrażliwą, delikatną. Tak się cieszyłyśmy, że na starość znalazła dom. Nie potrafimy przestać o tym myśleć, nie umiemy się z tym pogodzić. Nie możemy zrozumieć, jak można tak postąpić. Nie zostawimy tego tak. Zrobimy wszystko, żeby ta pani nie dostała już nigdy żadnego zwierzaka do adopcji. Trzeba dać znać, jak największej liczbie schronisk i fundacji w całej Polsce, nie tylko w Krakowie i okolicach, bo poprzedniego psiaka pani miała z Pabianic. Mamy opisaną historię Ninki. Wszystkim chętnym podeślę na maila. Trzeba ostrzec kogo tylko się da.
Obrazek

FUNDACJA STAWIAMY NA ŁAPY - NASZ WĄTEK NA FB https://www.facebook.com/stawiamynalapy/

katgral

 
Posty: 3407
Od: Pt gru 29, 2006 19:04
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro cze 16, 2010 11:33 Re: Tragiczna historia Ninki - ostrzeżenie dla wszystkich!!!

Tak, wiemy, w jakiej klinice Ninka została uśpiona.
fufu
 

Post » Śro cze 16, 2010 11:37 Re: Tragiczna historia Ninki - ostrzeżenie dla wszystkich!!!

fufu pisze:Uwierzcie mi, że każdy z Was oddałby tam zwierzaka: czyściutki, przyzwoity dom, stateczna, „przemiła” pani Ela bibliotekarka, do tego starsza mamusia, stale przebywająca w domu z pieskiem i córka. Trzy przemiłe, wymarzone opiekunki.
Trzy potwory…


Straszne jest to, co opisałaś... Wprost brakuje słów...

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Śro cze 16, 2010 12:45 Re: Tragiczna historia Ninki - ostrzeżenie dla wszystkich!!!

Winę też ponosi wet. To on ostatecznie podeimuje decyzję o uśpieniu.

persiak1

 
Posty: 1469
Od: Sob paź 17, 2009 17:04

Post » Śro cze 16, 2010 13:07 Re: Tragiczna historia Ninki - ostrzeżenie dla wszystkich!!!

fufu pisze:Tak, wiemy, w jakiej klinice Ninka została uśpiona.


rozmawiał ktos z nim?
trzeba to gdzies zgłosic!
moze do izby weterynaryjnej?
ObrazekObrazek[color=#FF0000]
Allegro cegiełkowe dla Wizusa http://www.allegro.pl/item1128868766_ow ... atnie.html i Gorbisi http://42.pl/u/2lAl

mercy

 
Posty: 2324
Od: Wto sie 25, 2009 20:00

Post » Śro cze 16, 2010 14:49 Re: Tragiczna historia Ninki - ostrzeżenie dla wszystkich!!!

Czy wy uważacie ,że izba zajmie się pojedynczym wypadkiem. Wątpię i to szczerze. Pamiętacie może weta z jakiejś wioski co uśpił wszystkie psy i koty bo myślał ,że są wściekłe. I co ? Sprawę ponoć zagrzebano pod dywan. Był jakiś wyrok , ale śmieszny.

persiak1

 
Posty: 1469
Od: Sob paź 17, 2009 17:04

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość