Przedwczoraj, późny wieczórem - kotka znaleziona pod zoo, zrezygnowana, nie bardzo miała nawet silę uciekać..
Prośba o pomoc w leczniu - pojechala na przegląd, dostala leki, na razie jest u "znalazców", ale zostać tam nie może...
Czarna, spokojna, z wieloma bliznami, za to z mała ilością ząbków..
Zdjęcie tylko takie

Przewczoraj, północ - Miodalik znalazła na środku szosy leżącego kota, potrąconego przez samochód - zawiozla go do lecznicy, ale obrażenie byly zbyt duże, uszkodzony kręgosłup, polamane żebra, obrzęk płuc... kot zostal uśpiony...
Wczoraj, popołudnie - rudy pers na śmietniku, prośba o pomoc. Pojechał do lecznicy. Ma dwa dolne kły i dwa jajka, coś koszmarnego w uszach, jakieś zrosy, przerosty, oczy zaropałe, skrajne sfilcowane futro, które ktoś próbowal odciąć.. Nie je, nie pije, wyniki krwi ma znośne - na razie jest w lecznicy, szuka dt / ds... Bardzo spokojny...
Oto on - widok ogólny i szczegóły - oko, ucho, podogonie, odcinany filc


Kociaki z Makro wczoraj leżały jak szmatki, dostaly baterię specyfików, dzis jeden lepiej, drugi tak sobie.
Siedmioraczki - jedna leje się przez ręce, pojechały do lekarza... Już po wizycie, została w lecznicy -32stopnie, problemy z oddychaniem.. Kciuki potrzebne.
Ciągle próbujemy złapać / znaleźć ten łysy szkielet kota,
karmicielka, która prosla o pomoc, rozłącza telefon, pewnie zrobiła swoje - "zgłosila problem" - więc nawet nie wiemy, czy ona go widuje.Nawet nie mam siły pisać żadnych komentarzy ...