Koty Barby

pixie65 pisze:
barba50 pisze:Wyniki badań (przekazane telefonicznie) nie wskazują by działo się z kotenią cokolwiek złego Bardzo się cieszę

Ja też

barba50 pisze:Negatywny efekt jazdy do weta jest taki, że Gałeczka straciła do mnie zaufanie Nie chce sama podejść, jak się zbliżam do leżącej np. na łóżku to widzę lęk w jej oczku czy nie będę jej gdzieś pakować i wieźć Mam nadzieję, że to minie. Choć przez 5 dni mam podawać jej dopyszcznie antybiotyk i to będzie niestety stres No i w następny czwartek znowu wyprawa na kontrolę.
No trudno - trzeba to przetrwać, ważne jest jej zdrowie i dziąsełka

Barbo50 porozmawiaj z nią jak Kobieta z Kobietą
Albo wytłumacz jak dziecku.
To działa

Ułatwioną sytuację mam - ponieważ przedpisaczkę popieram w 10000000000%

No, ja nie wiem czy (jak Pewna Pani w innym wątku) nie powinnam sobie zastrzec, podpierając się odpowiednimi paragrafami, że moje złote myśli należą do mnie

pixie65 pisze:No, ja nie wiem czy (jak Pewna Pani w innym wątku) nie powinnam sobie zastrzec, podpierając się odpowiednimi paragrafami, że moje złote myśli należą do mnie

Pixie65 - ależ Twoje złote myśli są Twoje :ok:

Ja je tylko skromie popieram :roll:

Hmmm...to może będę tylko zaznaczać :arrow:

©

Ależ proszę uprzejmie zaznaczaj :ok:

Mam tylko pytanko - czy z tytułu popierania tego © - na jakieś profity liczysz :?:

Bo jakoś niewypłacalna się robię - to zawczasu wolę wiedzieć :roll:

Eeee, niee...Myślałam, żeby raczej tak...dla potomności :wink:

Uffffffffffffff

- w tej zaistniałej sytuacji dla potomności popierać będę

Bardzo lubię Wasze złote myśli :roll:

Albowiem jednakoż są celne tudzież trafne :twisted:

Gałeczka się już nie gniewa. Odobraziła się albo już zapomniała

Znowu mam kuleczkę plączącą się pod nogami i trykającą mnie łepeczkiem :1luvu:

Ale uwaga uwaga :!:

Muszę to napisać, bo zaraz pęknę :oops:

Będzie pean na cześć Gucia

Ten kot to ideał

To nawet trudno opisać Obrazek

A było tak - został na dzisiaj ostatni zastrzyk. Jako że Guciej leżał na podwórku poszłam ze strzykawką w ręku do niego zamiast targać go na siłę do domu :wink:

Przykucnęłam, złapałam w odpowiednim miejscu za skórę, wbiłam igłę i ... zrobiłam zastrzyk. Pomasowałam, przytuliłam, a to kochane kocisko nawet nie zmieniło pozycji. A przecież ten lincospectin bolący jest :evil: