DO ZAMKNIĘCIA: Co Dranie to Dranie. I jeszcze Totka z astmą.

Rzecz w tym, że ja w ogóle funduję zabiegi tylko tym, które dają się złapać :roll:

Z całej dziewiątki trzy panienki (Nuśka, Busia i Bidzia) mają tylko kły, których nie trzeba czyścić, a jeśli chodzi o pozostałą szóstkę: Duńki tak czy inaczej nie uda mi się upolować :twisted:

, a Tadeusza zwyczajnie boję się (i wiem co mówię, wierzcie mi !!!) zaprezentować w jakiejkolwiek lecznicy :strach:

Tak jak planowałam, dzisiaj zabrałam Maciejka i Licho.
Obaj już wybudzeni. Maciek jeszcze podsypia, za to niezniszczalne Licho zachowuje się jakby nigdy nic: kiedy wracałam z zakupów, pierwszy powitał mnie pod drzwiami :wink:

Busiowe wyniki niestety nie są takie dobre jak miały być, dziś okazało się, że oprócz tego stanu zapalnego ma jeszcze podwyższoną glukozę :roll:

Istnieje ryzyko początków cukrzycy

, musimy zanieść do zbadania mocz.

Dzisiaj wieczorem znowu obowiązkowa głodówka (i znów będą się w nocy wściekać, próbując roznieść mieszkanie :twisted:

... ), a rano kolej na Żabsko i Plunia.

Nie wyobrażam sobie, że już za dwa dni muszę wrócić do pracy... Rany, jak ja jej nie lubię :oops:

Pozostały Ci zatem jeszcze całe dwa dni luzu

Taa, a jeszcze pięć dni temu miałam przed sobą całe siedem - jak ten czas zapiernicza :roll:

Jutro rano z kotami do lecznicy i koło 13 odbiór, pojutrze sama do lekarki na 16.30... Zleci

A w czwartek rano już do roboty

Tylko na dwa dni do roboty a potem znów weekend

Jakoś wcale mnie to nie pociesza, coraz bardziej nie lubię tej swojej pracy i już :roll:

Nie pracować nie mogę, znaleźć cokolwiek lepszego też byłoby trudno - boję się znów zostać bez kasy na życie, więc nie mogę pochopnie jej rzucić, ale...

Od pewnego czasu też nie lubię nie tyle mojej pracy co miejsca w którym dane mi jest ją wykonywać , dobra atmosfera w pracy to podstawa a u nas od dawna jej brak , dobrze że mogę wsiąść i pojechać w siną dal zostawiając wszystko za sobą .
Warszawa , Bielsko , Częstochowa , może nawet okolice Zakopanego dadzą mi w tym tygodniu odsapnąć od pewnych osób i pomieszczeń :roll:

.

Wielbłądzio pisze:Tak jak planowałam, dzisiaj zabrałam Maciejka i Licho.
Obaj już wybudzeni.

Ja nienawidzę faktu, że w ogóle muszę pracować. Czasami w pracy rozmawiamy o tym, co kto by zrobił gdyby wygrał w totka. Większość stwierdza, że jednak po początkowym odpoczynku by pracowała, bo nie za bardzo mają pomysł co innego mogliby robić. Strasznie to smutne.
Mi konieczność zarabiania na życie przeszkadza w tym co chciałbym w życiu robić. Z drugiej strony na tym co chciałbym robić niezwykle trudno zarobić i udaje się to tylko nielicznym.

genowefa pisze:
Wielbłądzio pisze:Tak jak planowałam, dzisiaj zabrałam Maciejka i Licho.
Obaj już wybudzeni.

No co? Że on niby dziewczynka :mrgreen:

?

Wieczorne pozdrowienia

Wielbłądzio pisze:
genowefa pisze:
Wielbłądzio pisze:Tak jak planowałam, dzisiaj zabrałam Maciejka i Licho.
Obaj już wybudzeni.

No co? Że on niby dziewczynka ?

Pewnie chłopczyka :roll:

Jesteśmy w domu. Oba chłopaki na razie pełzają po podłodze :wink:

A ja odpadam.
Niedosyć, że musiałam te spaślaki taszczyć do autobusu, do lecznicy i z powrotem, to jeszcze winda się u mnie w bloku zepsuła (już wczoraj zresztą, zapomniałam napisać) i musiałam się z nimi wspinać na wysokie trzecie piętro :roll:

Dobrze, że przez te wolne dni dałam radę zbadać krew dziewczynom i wyczyścić zęby całej czwórce, ale niestety, to nadal nie jest wszystko. Pozostają przecież te dwie potfforzyce nieobsługiwalne, na które kompletnie nie mam pomysłu :twisted:

, mocz Buśki do zaniesienia (czekałam, że zrobi rano, ale nie była uprzejma), chciałabym też dla świętego spokoju zrobić Bidzi jeszcze USG... Aha, no i sama nie powinnam zapomnieć przypadkiem o swoim leczeniu :roll:

Ja też muszę wybrać się z kotami do weta m.in. z Pelcią :roll:

bo zaszczepić ją chyba trzeba. Siupsiup bywa regularnie, jak mu się tylko oko spartoli :evil:

A ja polałam dziś Gmuka sosem beszamelowym, takim prosto z patelni :oops:

Na początku nie wiedziałam który to, bo tylko mignął mi czarny grzbiet. Czarnuchy siedziały spokojnie na balkonie, więc z kandydatów pozostał tylko Gumek. Faktycznie wylizywał się stranie, ale nic mu nie jest. Sos beszamelowy stygnie bardzo szybko, a i futro go ochroniło.

Kot w sosie beszamelowym...? :strach:

Chłopaki jeszcze śpią. Budzili się w międzyczasie (m.in. po to, żeby kilka razy zwymiotować śliną (obaj)) chodzili po mieszkaniu na nieco chwiejnych łapach, Żab próbował nawet skubać chrupki - no ale teraz znów śpią. Mam nadzieję, że do jutra całkiem wydobrzeją...

Nienawidzę upałów, a tu z każdym dniem ma być coraz bardziej gorąco :crying:

Wielbłądzio pisze::strach: Kot w sosie beszamelowym...?

Brzmi zachęcająco Obrazek

Niestety już się umył

Może jutro?

Wielbłądzio pisze:Nienawidzę upałów, a tu z każdym dniem ma być coraz bardziej gorąco

Ja też nienawidzę upałów. Wiem, że to żadne pocieszenie, ale nie jesteś sama

DO ZAMKNIĘCIA: Co Dranie to Dranie. I jeszcze Totka z astmą.

Kto przegląda forum