Siezdieliśmy z Paćkiem na trawce, chodziliśmy bez smyczy ćwicząc posłuszeństwo...
Jakiś dekiel puścił takiego "tłuka petardowego" tuż obok nas Paciek poleciał zestrachany przed siebie, ledwo go dogoniłam i zapięłam na smycz Paciek troszkę poparzony, jedziem do weta, ale przede wszystkim PRZERAŻONY na maxa
Ja-Ba pisze:domyślam się że straż miejska była zajęta czym innym bo debile z petardami cały rok na okragło to normalka we wszystkich miastach
Nawet nie dzwoniłam, bo leciałam za Paciastym.
Paciek ok, ja spanikowałam, minimalnie nadpalone kłaczki na footerku. Dostał leki na uspokojenie, wniosłam 40 kg po schodach, wsadziłam na kanapę i śpi