Dziewczyny, wyjeżdżam jutro rano, bo jestem lekko ranna
Wczoraj byłam z Pati na zastrzykach, przed wejsciem do gabinetu zdenerwował ją pies, w gabinecie, jak zwykle wzięłam ją na ręce, taki mam zwyczaj, ze biorę kota na ręce, przyciskam jego głowe, a raczej kark do swojej głowy i tak mi najłatwiej kota unieruchomić i utrzymać, zawsze tak robie.
No, ale nie doceniłam Patki wczoraj, chyba też troche źle ją złapałam i Pati w trakcie zastrzyku zaczęła sie wyrywać, trzymałam, zeby nie trzeba było powtarzać i poczułam, ze ona mnie łapie za włosy. Nie zwrócilam na to zbytniej uwagi, no bo to sie zdarza.
Wetka dała leki i pyta mnie, czy mnie ugryzła, mówie, ze chyba nie, tylko złapała lekko. I w tym momencie po twarzy i szyji zaczęło mi lecieć coś ciepłego

okazało się, ze nieźle mnie ugryzła, całe włosy we krwi,twarz i szyja też jak po spotkaniu z wampirem, wetka się przestraszyła nieźle. Jak już umyłam w domu głowe okazało się, ze ranki są niewielkie, ale guza mam prawie na pół głowy. Niezbyt fajnie się wczoraj czułam, jakieś zawroty głowy, mrowienie, mdłości, ucho mi spuchło

dziś już troche lepiej, boli, ale troche już to schodzi, bałam się dzis rano jechać, tym bardziej, ze jade sama i jakby coś sie stało, to niezbyt fajnie.
Jade wiec jutro rano, mam nadzieje, ze wszystkie nieprzyjemne dolegliwości dzis mi miną.
Czas się kurczy a tu ciągle coś

ale jutro już nieodowołalnie ruszam.