mam kotkę, która nie ma łaknienia. W porozumieniu z wetką, zdecydowałam się jej podać wczoraj 1/4 tabletki peritolu, żeby kotka zaczęła sama jeść. Było to gdzieś około godziny 17,00. Po godzinie 21,00, kotka zaczęła charczeć. przypominało to odgłosy bardzo głosnego mruczenia. Chwilami odkrztuszała wydzielinę i wtedy charczenie na moment ustawało. Prawie na sygnale pojechaliśmy do weta na nocny dyżur. Było już po 22,00. Wetka stwierdziła silną infekcję dróg oddechowych. Podała na odwodnienie furosemid i antybiotyk z zaleceniem podania następnych 5 zastrzyków przez 5 dni. W domu charczenie zaczęło zanikać 2 godziny po podaniu leku.

Najdziwniejsze jest to, że kotka cały czas czuła się w miarę dobrze. Nie miała temperatury, chciała wyjść na dwór. Rana było już wszystko dobrze.
Wetka wykluczyła uczulenie na peritol, ale ja nie jestem pewna. Takie silne infekcje nie rodzą się z minuty na minutę i nie znikają w ciągu nocy. Aż tak rewelacyjnie nie działa żaden antybiotyk! Podejrzenie o winie peritolu mam tym bardziej, że wetka powiedziała, że charczenie utrzyma się jeszcze co najmniej 1 dzień nastepny, bo infekcja jest silna.
Cały czas myślę, że to jednak był skutek uboczny peritolu. To mi podpowiada intuicja. Wszystko jest o tyle dziwne, że podawałam peritol już 2 moim kotom i takich rekacji nie było.