Maurycego znalazłam 1 czerwca nieopodal mojego domu. Akurat kiedy szłam z psiakiem na spacer przebiegł przez ulicę. Widać było że był zagubiony, nie wiedział gdzie pójść. Zawołałam go, początkowo bał się mojego psa, ale jak już zobaczył że nic mu nie zrobi zaczął się do mnie łasić, ocierać o nogi, mruczeć, szaleństwo. Był bardzo spragniony kontaktu z człowiekiem. No i niestety gile zielone do pasa, chudy jak nie wiem co, chyba pierwszy raz widziałam TAK wychudzonego kota. Wyglądał na podrostka, a ważył tyle co mały kociak


Zabrałam do domu.
W domu to to dostało na imię Maurycy, jak na eleganckiego kota przystało. Tak rzucał się na jedzenie, że więcej wywalił poza miskę niż zjadł. Był bardzo słaby, apatyczny, leżał w jednym miejscu i smarkał. Myśleliśmy że to taki spokojny kotek. Pojechaliśmy do weta. Na początku zastrzyki, później tabletki. Po nich czuł się znacznie lepiej, zaczął rozrabiać, bawić się piłeczką, co bardzo mnie cieszyło. I wyprowadziliśmy go na prostą. Teraz nie jest już chory. 19 lipca został wykastrowany.
Jest już dosyć długo u mnie, więc mogę na jego temat powiedzieć chyba wszystko.
Jest kotem bezproblemowym, wzorowo załatwia się do kuwety. Uwielbia się bawić, jest energiczny, całymi dniami potrafi turlać piłeczkę po domu. Uwielbia też przesiadywać na kolanach i być głaskany, mruczeniu nie ma końca, wywala brzuszek do głaskania, istny szał. On tak bardzo kocha kontakt z człowiekiem... Jak wchodzę do łazienki a Maurycy akurat tam siedzi i mówię coś do niego to kręci główką, tak jakby rozumiał wszystko co mówię... Jest bardzo mądry, wieczorami przychodzi do mnie do łóżka, kładzie się razem ze mną i mruczy. Razem zasypiamy. To jest na prawdę wspaniały kot, kot który nigdy nie powinien zaznać głodu i bezdomności. A jednak człowiek zafundował mu takie "atrakcje". Mauryś jest już długo u mnie -
dłużej nie może być. Mam za dużo bezdomnych kotów na głowie. Co chwila znajduje się nowy kot który do mnie trafia. Już nie wyrabiam. Dlatego pilnie szukamy mu domu. Ale domu takiego, w którym Maurycy będzie kochany, rozpieszczany, i nie zostanie już nigdy skazany na głód i bezdomność.
Maurycy uwielbia też inne zwierzęta i dzieci. Fajnie byłoby gdyby nowy domek miał już jakiegoś zwierzaka.
Ma ok. 1,5 roku.
A to Maurycy, elegancik ze skarpetkami i białej końcówce ogona :










