Rybcie, witamy po urlopie (którego troszkę zazdraszczam

)!!!
Marto Droga, nie pisałam bo ostatnio dużo się u mnie działo
Wczoraj do domu stałego przeprowadził się Kolorusek, więc przygotowywałam się i przeżwałam sobie...
A poza tym z Olsztyna przyjechał mój wujek i wraz z wujkiem "miejscowym" przez ostatnie dni remontowali te części mojego domku, które się rozsypywały

Była więc wrzawa, ogólne zamieszanie i takie małe "trzęsienie ziemi"

Ale wreszcie mogę używać schodów na taras bez ryzyka utraty zdrowia lub życia
W tej sytuacji Mgiełeczka rezydowała sobie w swoim azylu, a ja często z nią na kolanach albo innej części mego przepastnego ciała
Koteńka przeżyła też małą przygodę. Otóż jeden z moich wujków wchodząc do łazienki nieopatrznie powolił wejść również Demonkowi, o czym nie miałam oczywiście pojęcia.
Po jakimś (dłuższym) czasie zaglądam do koteńki i co widzę - Demon rozwalony na Mgiełkowym posłanku, a maluda "patrzy" na mnie stojąc nad intruzem i zaczyna z oburzeniem prychać na koleżke. Wzięłam leniwca pod pachę , wyniosłam " na pokoje" i wróciłam miziać i usokajać panienkę. Na szczęście nie była bardzo zdenerwowana!!!
Myślę, że dzisiaj spróbujemy trochę pozwiedzać dom, a przynajmniej poleniuchować w słońcu na tarasie (oczywiście Mgiełka w puszorkach!!!). Zobaczymy czy się maludzie spodoba...
Pchełeczka jest tak kochana, że aż wstyd pisać - tylko by się przytualała i przytulała
Pozdrawiamy przegorąco!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!