*LT*Koniec 4 części wątku. Zapraszamy do części piątej,

Jako że jestem bardziej na etapie szukania pracy na wakacje niż jej znalezienie, to stać mnie chyba będzie tylko na worek karmy z lidla-wiem, że przynajmniej nie jest barwiona no i trochę mięsa ma :oops:

Anda pisze:
pixie65 pisze:Anda, kciuki za Jasia

Ja już w sraczce
A to dopiero rano.
Dzięki

Uzgodniłaś, czym go będą znieczulać?

pixie65 pisze:
Anda pisze:
pixie65 pisze:Anda, kciuki za Jasia

Ja już w sraczce
A to dopiero rano.
Dzięki

Uzgodniłaś, czym go będą znieczulać?

Pixie, poszłam do dr N z Mickiewicza i on powiedział, ze spróbuje bez znieczulania.
Chodzęe z tym od lutego i do końca nie wiem co robić.
Teraz własnie zastanawiam się, czy to ma sens.

Anda pisze:Pixie, poszłam do dr N z Mickiewicza i on powiedział, ze spróbuje bez znieczulania.
Chodzęe z tym od lutego i do końca nie wiem co robić.
Teraz własnie zastanawiam się, czy to ma sens.

Auć...ale rozumiem, że nie skalerem tylko "ręcznie"?

ręcznie
A jakby coś było źle z zębiszczami, odpuści.
Nie wiem co zrobi jak z Jasiem będzie coś źle, np zemdleje :oops:

Za to na froncie Vinc, Vika, lepiej. Chociaż mała zbiera bęcki. Ponoć bezpazurzaste, bo i Vincentowa zebrała, jak wyciągnęła rękę w obronie małej.
Vincentowa dała znać, że się uda (chyba) :ok:

No i dupa.
Jaś się schował. Tz mówił, że wyszedł 10 minut przede mną. Wacłąw wyleguje się na słońcu a Jasia nie ma.
Zawsze jak wołam to odpowiada gruchaniem, nawet jak nei chc emu się przyjść - daje znak, ze jest.
Teraz nic, ani dydu.
Nie wiem, czy przyjdzie - ma pół godziny.
Co za kot cholerny, zatłukę, no. :evil:

Cffaniak. Widocznie wiedział co się święci.
Ja bym zaufała kociej intuicji...

Gdzie tę karmę trzeba by dostarczyć?
:ok:

za Jasia

Chiba Ciotka Anda dopadła Jasia...

pixie65 pisze:Chiba Ciotka Anda dopadła Jasia...

No, poszłam na strych, a J. poszedł coś piłować w ogrodzie i kocio nadszedł o godz 17.35.
No i potem musiałam wtłoczyć go do transportera i pojechalim - całą drogę zawodził.

Wszystko poszło gładko

Wepchałam się do gabinetu i nie dałam wyrzucić.
Na Jasiu lekko oparł się dr a pani Ania czyściła.
Jaś ani nie drgnął ( wzbudził szczery zachwyt wetów :mrgreen:

)
Dziąsła krwawiły, ale kamień powyjmowany i żaden ząb nie jest zmasakrowany. Nie trzeba nic usuwać.

Żebyście widziały jak Jasio chętnie wskoczył do transportera :twisted:

normalnie mało nie wyszedł drugą stroną.
W drodze nawet nie jęknął, a w domu zaszył się w kacie. Dałam mu homeopatyki i niedawno zjadł kuraka i zagryzł suchym
Jestem szczęśliwa :piwa:

Dzięki za kciuki

Oj bo to chyba Ty jesteś większym strachulcem niż Jasio :twisted:

.

Mizianki dla dzielnego kotecka

Super, że całkiem gładko poszło z Jasiowymi zębami.

Ja natomiast załamałam się po powrocie do domu. Klara zasikała swoje nowe piękne łóżeczko :cry:

I już nie wiem co robić. Nie wiem czy martwić się czy ono po prostu jej jakoś dziwnie pachniało, bo nowe i postanowiła oznaczyć. Wcześniej już mi 2 razy siknęła do swojego starego, ale tamto po rujce mogła wyczuć mimo prania, bo ciężko pozbyć się tego khm zapachu. Nie wiem już co mam robić.

Amika6 pisze:Oj bo to chyba Ty jesteś większym strachulcem niż Jasio .

Mizianki dla dzielnego kotecka

Ciekawe

Szkoda że go nie widziałaś.
To, ze się nie ruszał, wynikało z szoku i panicznego strachu :twisted:

Oczy w słup i cięzki oddech.
Myślę, ze mamy ten sam poziom lęku :mrgreen:

Maueczarne, nie mam pojęcia o co jej chodzi, może że nowe?

Coś bloo się nie odzywa. Ktoś cóś wie?
Jak maluszek??

A tymczasem, w oczekiwaniu na odpowiedź bloo

DLA CIOTKI A N D Y

:balony:

LTKoniec 4 części wątku. Zapraszamy do części piątej,

Kto przegląda forum