Porada_medyczna_koty pisze:Zawsze za zwierzę ponosi konsekwencje właściciel i nie ważne czy to pies czy kot
Gwoli scisłości: z tego co mi wiadomo, chyba ze cos sie zmienilo, konsekwencje ponosi właściciel zwierzęcia DOMOWEGO. Koty wolnobytujące oraz bezdomne zwierzętami domowymi nie są.
Wg kodeksu wykroczeń odpowiedzialność dotyczy "trzymania" zwierzęcia. Dokarmianie zwierząt bezpańskich oraz wolnobytujących nawet przy wykładni rozszerzającej (obejmuje nie tylko bezpośredni kontakt właściciel/nadzorujący - zwierzę, ale też w rozumieniu "trzymam w domu/obejściu (mam, posiadam)" tutaj się nie stosuje...
Również z tego co mi wiadomo, ewentualna odpowiedzialność cywilna wchodzi w grę dopiero po stwierdzeniu popełnienia wykroczenia niedopilnowania (czyli tak samo przy "trzymaniu").
Jeśli się mylę, proszę o info, chętnie się dokształcę.
Jeśli to nie troll, to moje zdanie jest takie, że mamy do czynienia z typowym sąsiedzkim pieniactwem raczej z obu stron (kiedys Wiech bardzo fajnie opisywał podobne sytuacje w sądach grodzkich przedwojennej warszawie, typu jedna pani drugą panią świtezianką nazwała

). Zaczęło się od samochodu, przejechało przez szambo i skończyło na kocie. No, zapewne wcale nie skończyło.
Jednak po przeczytaniu trzy razy tych długasnych postow zaczynam się równiez skłaniać do wersji trolla, nie tylko ze względu na styl pisania, ale na kompletną abstrakcyjność sytuacji (sprawa w sądzie za zwierzę wolnobytujące?!?!?!?!? czyli jak sąsiadka wystawi budkę dla ptaków i jeden ptak narobi drugiej na samochód, to sprawa o zniszczenie mienia????) oraz dodatkowo dwustronne nawarstwienie kompletnie idiotycznych pretensji i zarzutów (z jednej strony że za ładnie ubrana, z drugiej że piaskownica dla dziecka). Plus takżesamo próby gry na emocjach (z jednej strony że biedna bo w szpitalu, z drugiej że biedna bo w ciązy, ten sam odcień, czyli "to ja potrzebuję wsparcia").