Kochane, mam bardzo, bardzo smutne wiadomości o mojej ukochanej Fruzieńce
Kellusia ma guz nieoperacyjny (wchodzi w klatkę piersiową, w kości). Na dodatek nerki są w bardzo złym stanie.
Po długiej rozmowie z moim weterynarzem postanowiliśmy, że najlepsze rozwiązanie dla Fruzi to powrót ze szpitalika (który bardzo przeżywa) do domu. Mogłabym zostawić ją na tydzień w szpitalu i kroplówkować. Pewnie to co poprawiłaby kroplówka, popsułby stres. Na to jej nie narażę - za bardzo, za mocno ją kocham. Poza tym pozostaje rak...
Nie zostało jej pewnie wiele czasu, ale ten, który jeszcze przed nią ma być spokojny, szczęśliwy i bezpieczny
Wyję z niemocy i rozpaczy.
Kocham tę moją Pchełeczkę do obłędu!!! I właśnie dlatego zabieram ją do domu - dopieszczać i uszczęśliwiać przez ten czas jaki jeszcze pozostał.
Serce mi pęka...
Potrzymajcie proszę, kciuki za tę niezwykłą, przecudowną panienkę

Za moją córunię.