Dzika nie dzika - odeszła [*]

Podnoszę!

w górę

Po domek kiciu!

kto może zabrać to biedactwo?
jej nei zostało już wiele czasu w schronie

Bardzo mi jej szkoda... :cry:

Niestety, okazuje się, że obsługa weterynaryjna przy tym kocie to ciężka sprawa. Broni się, atakauje i nawet pobranie krwi może być bardzo dużym problemem. To kot dla doświadczonego opiekuna
Niestety....

**Adopcje: 12 >>**

kiche_wilczyca pisze:Niestety, okazuje się, że obsługa weterynaryjna przy tym kocie to ciężka sprawa. Broni się, atakauje i nawet pobranie krwi może być bardzo dużym problemem. To kot dla doświadczonego opiekuna
Niestety....

Nie przesadzajmy. 'Spacyfikowanie' nieznośnego pacjenta to zadanie weta i jego asystenta/ów. Poza tym zwykle DT mają jakieś/spore/duże doświadczenie. Natomiast w przypadku docelowego DS będzie liczyło się przede wszystkim zachowanie kota na co dzień, a nie u weta... o ile kotunia okaże się w miarę zdrowa i nie będzie wymagać permanentnej opieki...

Jesteś pewna, że to kotka...? Cały czas mam wrażenie, że to kocurek, tak z twarzy :roll:

Mam nadzieję, że w porę nadejdzie ratunek dla Dzikiej!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Dom to dla tej koty jedyny ratunek, wyrozumiały ludź z sercem :!:

Też myślałam że to kocurek, ale jednak kotka

w górę

Dzika szuka pilnie choć Domu Tymczasowego...

Lideczka ['] 2006 - 21.04.2015

za domek mocno potrzymam :ok:

!
domku! odezwij się! tak bardzo jesteś potrzebny!

kiche_wilczyca pisze:Niestety, okazuje się, że obsługa weterynaryjna przy tym kocie to ciężka sprawa. Broni się, atakauje i nawet pobranie krwi może być bardzo dużym problemem. To kot dla doświadczonego opiekuna
Niestety....

Czesem tak sie zdarza... Ale przecież to żadna przeszkoda!
Moja koleżanka ma kota, z który można w domu zrobić wszystko - pazury, ogladanie pyszczka... W lecznicy ona sama nie wie jak się zachować - w kota wstepuje lew: rzuca sie na wszystkich (łącznie z właścicielami), prycha, warczy, gryzie... Cała obsługa i właściciele w grubych rękawicach tylko przy oglądaniu zębów... Noi właściciele przyjęli, że tak jest i trudno. Ubierają się w najgorsze łachy jadąc do weterynarza i tyle

jutro spróbuję ją dotkną tak na prawdę, nie tylko w przelocie, zobaczę jak zareaguje.
Ech, martwię się o nią, martwię się o to wszystko

Dzika nie dzika - odeszła [*]

Kto przegląda forum