Niki na swoim (FeLV) - znów problem behawioralny?

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro maja 26, 2010 10:35 Re: Niki na swoim- przeziębienie, katar-może nastąpił przełom?

pisiokot pisze:Kropka ma rację - nie mamy biedni wyjścia, walczymy, leczymy. No bo co innego ?
Ja bym jej dawała do jedzenia to co lubi. Najważniejsze, żeby jadła.

No, surowego mięsa to ja jej jeszcze nie dam ;) (choć w weekend było ok) Boję się jeszcze dawać karm. Tak z tydz. powinnam jeszcze poczekać, ale małymi kęsami już mogę dawać - tak mówi p. wet. A walczyć trzeba, bo bidy same nie dałyby rady... Niki niby stroni ode mnie, ale i szuka pociechy. Wczoraj z impetem wskoczyła mi na kolana 8O gdy wieczorem siedziałam przy kompie. Już b. dawno nie siedziała mi tak na kolanach, przy biurku, ale tak wskoczyć... :?:

pisiokot pisze:(...)Kicia nerkowa ma dobre wyniki, ustabilizowała się, to teraz znowu Kacper dla odmiany ...
No i tak w kółko.

No tak, gdybym miała więcej kotów, to pewnie wymieniałyby się niedyspozycjami, a tak wszystko musi się skupić na Nikuni :)
Aniu i Kasiu, zdrówka dla Waszych kotków :ok: :ok: :ok:

W nocy, ok. 2-ej Niki dostała ataku kichania. Zakichała mi całą pościel, ja się schowałam ;) Wstałam, zawołałam kiciunię do kuchni - przyszła, wzięłam na siłę i wpuściłam krople do oczu i zaaplikowałam Flegaminę. Ciężko, ale "wypiła". Od razu posadziłam ją na ulubione krzesło w kuchni i zaczęłam głaskać. Udobruchałam pannę ;) Były miziaki. Tak się wyluzowała, że poszła od razu do michy :mrgreen: ...i zjadła Hills'a 8O ku mojej wielkiej uciesze. A potem poszłyśmy dalej spać. Jeszcze raz w nocy było kichanie, ale mniejsze i spałyśmy już do samego rana...
No i zaspałam... ale co tam, Nikunia lepiej oddycha, nie charcze już, tylko świszcze, a śpiąc czasami oddycha cichutko - nie wiem czy taki cud jest możliwy, ale tak jest :D Rano miała oczy całe otwarte i jakby mniej łzawiła. Rano też były krople, a z Flegaminą poszło już gorzej, ale trochę wypiła. Popołudniu będzie powtórka. A zastrzyk dziś zabolał, w jakieś naczynko się wbiłam, bo krew poleciała :( Miauczała biedulka.
Dzisiaj Nikunia też zjadła Hills'a :D Moje maleństwo :1luvu: dało mi dziś mnóstwo radości, choć sam nie jest radosna :( Ale będzie lepiej, w końcu kiedyś musi się skończyć ten czas trosk.
Obrazek
Wszystkie argumenty na podparcie ludzkiej wyższości nie są w stanie zaprzeczyć jednej niezaprzeczalnej prawdzie: w cierpieniu zwierzęta są nam równe. Peter Albert David Singer

szybenka

 
Posty: 4278
Od: Nie gru 13, 2009 22:16
Lokalizacja: Siedlce

Post » Śro maja 26, 2010 10:51 Re: Niki na swoim - przeziębienie, katar-może nastąpił przełom?

Cieszę się, że załapała Hillsa. Wygląda na to, że z żołądkiem lepiej skoro chętnie je i nie ma (odpukać) żadnych sensacji :-).
Infekcja też przejdzie, a jak "wykichuje" nosek, to też dobrze, bo oczyszcza go z wydzieliny.
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro maja 26, 2010 14:07 Re: Niki na swoim - przeziębienie, katar-może nastąpił przełom?

W poniedziałek ok. 11-tej wysłałam krew Niki do badania, poleconym priorytetem - próbki jak dotąd nie dotarły do Laboklinu :( :( :( Jedna to osocze, więc badanie na FIV będzie, ale krew na rozmaz już nie do użytku :(

Nasza Poczta - płać i nie wymagaj! :evil: :evil: :evil:

edit: rozpędziłam się - na FeLV to potrzebna krew
Obrazek
Wszystkie argumenty na podparcie ludzkiej wyższości nie są w stanie zaprzeczyć jednej niezaprzeczalnej prawdzie: w cierpieniu zwierzęta są nam równe. Peter Albert David Singer

szybenka

 
Posty: 4278
Od: Nie gru 13, 2009 22:16
Lokalizacja: Siedlce

Post » Śro maja 26, 2010 15:53 Re: Niki na swoim - przeziębienie, katar-może nastąpił przełom?

Nikunia :) :ok: Poczta :( dziś w jeszcze większym biegu a zaraz muszę iść do babci na Dzień Matki a co ze mną :oops:
...Obrazek...Obrazek

kussad

Avatar użytkownika
 
Posty: 14240
Od: Pt paź 13, 2006 9:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro maja 26, 2010 15:56 Re: Niki na swoim - przeziębienie, katar-może nastąpił przełom?

szybenka pisze:A zastrzyk dziś zabolał, w jakieś naczynko się wbiłam, bo krew poleciała


Jeden mój niziołek po takim zastrzyku, w miejscu gdzie poleciała krew ma bliznę, najpierw zrobił się przedziwny strup biały właściwie z czarnymi plamkami, więc ja panika, że grzybica, po długim czasie zaczął odpadać powoli razem z sierścią i już w tym miejscu futerko nie odrosło, piszę tylko, żebyś się nie przejęła, gdyby coś takiego zaczęło się tam pojawiać.

Na wspomnienia tych historyjek teraz się uśmiecham;
- pierwsza w roli głównej Kocisław - wieczorem kładziemy się spać, miziam go, przytulka i lulu, nad ranem około 5 jeszcze nie wstaję, tylko przekręcam w łóżku na drugi bok i patrzę i oczom nie wierzę, ma łysy placek nad okiem - w ciągu nocy osiwiał, to słyszałam, ale w ciągu nocy wyłysiał?! pierwsi u weta rano, okazało się że silna alergia pokarmowa.
- druga w roli głównej Trusia - koty się ganiają i bawią, norma, radość wielka, później odpoczynek i sen, o 18 Trusia się przeciąga, otwiera oczy, wróć, otwiera oko, drugie zmrużone, podchodzę bliżej, całe wnętrze przymkniętej powieki czerwone, widać, że ją boli, oczywiście, jakby się przeciągnęła 15 minut wcześniej, wet jeszcze był, teraz to już tylko czekamy do rana, rano oględziny, zebrało się nad nią trzech lekarzy i debatują, czy nie trzeba oka usuwać, czy rogówka nie uszkodzona, ja mało nie zemdlałam jak usłyszałam, że takie mogą być konsekwencje beztroskiej zabawy, sprawca dostał wykład, małe szanse na resocjalizację, Trusia dostała serię szczypiących maści i krople 4 razy dziennie, przez miesiąc po leczeniu czmychała gdy się zbliżałam trzymając coś w ręce.

Niby wszystko jest ok, jak nie urok to..., teraz Trusia ma krew w kale i jesteśmy po serii zastrzyków, w trakcie karmy weterynaryjnej ($$$!!!), przed kolejnymi badaniami...więc tydzień bez weta to tydzień stracony :)
Muszę przyznać, że część wizyt wynika z mojego braku doświadczenia i przewrażliwienia, oraz ogromnej do niziołków moich miłości, ale to już historia na zupełnie inny wątek.

Leczcie katar i biegnijcie na zabieg z ząbkami.
Ściski dla Niki.

dite

 
Posty: 1854
Od: Pt maja 14, 2010 18:19
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw maja 27, 2010 7:56 Re: Niki na swoim - przeziębienie, katar-może nastąpił przełom?

dite pisze:Muszę przyznać, że część wizyt wynika z mojego braku doświadczenia i przewrażliwienia, oraz ogromnej do niziołków moich miłości (...)

U mnie to przewrażliwienie, to też zapewne, a raczej na pewno wynik braku doświadczenia, ale jak Was czytam to powoli uczę się inaczej działać - bardziej myśleć niż reagować ;) a raczej jedno i drugie naraz :lol:
dite pisze:(...)ale to już historia na zupełnie inny wątek.

...więc czas najwyższy go założyć :!: ;)

Po zastrzyku nie ma śladu, a o takich bliznach gdzieś czytałam - Niki ma takie blizny. Z jedną już do mnie przyjechała, ale trzy ma po strupach grzybicznych.
Katar jakby powoli nas opuszczał, ale Niki od wczoraj jest mało aktywna. Na sznurek minimalnie reagowała, ale bardziej wolała na niego patrzeć. Myszka nie robiła żadnego wrażenia, chyba że z wielkim zamachem ją rzuciłam - wtedy panna raczyła towarzyszyć jej wzrokiem. Przeleżała cały wieczór (głaskana) i noc do rana na kanapie. Do mnie nie przyszła. Nawet do kuwety nie chodziła, ani do jedzenia. Nie jadła od wczorajszego ranka nic poza łyżką Animondy ze Scanomune (popołudniu) :roll: Nie wiem czy coś się nie dzieje z brzuszkiem, bo chyba twardszy jest, ale tego nie potrafię jednak stwierdzić, no i koopa trochę mi się nie podoba. Ale czekam na rozwój zdarzeń, może dziś wszystko wróci do normy. W razie czegoś i tak jutro jedziemy do lecznicy.

Za wszystkie kciuki dziękuję i proszę o następne :)

Witam Andorkę w ukryciu ;)
Obrazek
Wszystkie argumenty na podparcie ludzkiej wyższości nie są w stanie zaprzeczyć jednej niezaprzeczalnej prawdzie: w cierpieniu zwierzęta są nam równe. Peter Albert David Singer

szybenka

 
Posty: 4278
Od: Nie gru 13, 2009 22:16
Lokalizacja: Siedlce

Post » Czw maja 27, 2010 10:01 Re: Niki na swoim - przeziębienie, katar-może nastąpił przełom?

jakie wieści po wizycie u weterynarza?

dite

 
Posty: 1854
Od: Pt maja 14, 2010 18:19
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw maja 27, 2010 10:04 Re: Niki na swoim - przeziębienie, katar-może nastąpił przełom?

dite pisze:jakie wieści po wizycie u weterynarza?

Byłam w poniedziałek - na poprzedniej str. wpis, a następna wizyta jutro...
Obrazek
Wszystkie argumenty na podparcie ludzkiej wyższości nie są w stanie zaprzeczyć jednej niezaprzeczalnej prawdzie: w cierpieniu zwierzęta są nam równe. Peter Albert David Singer

szybenka

 
Posty: 4278
Od: Nie gru 13, 2009 22:16
Lokalizacja: Siedlce

Post » Czw maja 27, 2010 13:01 Re: Niki na swoim - test na FIV ujemny, FeLV wyszedł dodatni :(

Wyszła białaczka... Za 6 tyg. powtarzamy test...
Jestem załamana...
Obrazek
Wszystkie argumenty na podparcie ludzkiej wyższości nie są w stanie zaprzeczyć jednej niezaprzeczalnej prawdzie: w cierpieniu zwierzęta są nam równe. Peter Albert David Singer

szybenka

 
Posty: 4278
Od: Nie gru 13, 2009 22:16
Lokalizacja: Siedlce

Post » Czw maja 27, 2010 17:42 Re: Niki na swoim - test na FIV ujemny, FeLV wyszedł dodatni :(

szybenka pisze:
dite pisze:jakie wieści po wizycie u weterynarza?

Byłam w poniedziałek - na poprzedniej str. wpis, a następna wizyta jutro...

dni mi się pomyliły, stąd pytanie o wizytę, sorki

Bardzo smutna wiadomość, nawet nie napiszę trzymaj się, zaraz zacznę czytać wątek o kotach z białaczką, żeby się jak najwięcej na ten temat dowiedzieć.

dite

 
Posty: 1854
Od: Pt maja 14, 2010 18:19
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw maja 27, 2010 17:56 Re: Niki na swoim - test na FIV ujemny, FeLV wyszedł dodatni :(

Aga,ja wiem,że to dla Ciebie szok,ale skontaktuj się z milenap-ona ma kilka kotów z białaczką i wspaniale sobie radzi!
Nie bardzo rozumiem-po co test po 6 tygodniach?-w/g mnie to wyrzucanie kasy,lepiej skupić się na podawaniu kocinie uodparniaczy.
Ech biedna Niki,nie ma ta kocina szczęścia!
ObrazekObrazekObrazek
Tylko przyjaciele słyszą Twój krzyk , gdy milczysz i widzą łzy, gdy się śmiejesz
"Boże , chroń mnie od fałszywych przyjaciół -z wrogami sobie poradzę"

kropkaXL

Avatar użytkownika
 
Posty: 35418
Od: Wto sie 12, 2008 14:18

Post » Czw maja 27, 2010 19:23 Re: Niki na swoim - test na FIV ujemny, FeLV wyszedł dodatni :(

:crying: :crying: :crying: :crying: :crying: :crying: :crying: :crying:

Cameo

 
Posty: 16220
Od: Pt cze 20, 2008 23:44

Post » Czw maja 27, 2010 20:01 Re: Niki na swoim - test na FIV ujemny, FeLV wyszedł dodatni :(

dite pisze: zaraz zacznę czytać wątek o kotach z białaczką, żeby się jak najwięcej na ten temat dowiedzieć.


Ja też.
Jak u mojej Kici zdiagnozowano PNN to najpierw sie załamałam, poryczałam, a potem zaczęłam czytać. I leczyć. I starać się nie myśleć, że niektórym koty z PNN odchodzą po kilku miesiącach choroby. Minęło po pół roku, dieta, leki i kroplówki zadziwiająco dobrze stabilizują jej stan i wygląda na to, że będziemy jeszcze dłuuugo razem.
Tu na forum jest wiele kotów białaczkowych, niektóre udało się wyleczyć !

Tego się nie spodziewałam, FeLV+ w ogóle nie brałam pod uwagę, Niki miała chyba robiony test jak była u Kamili ?
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw maja 27, 2010 20:17 Re: Niki na swoim - test na FIV ujemny, FeLV wyszedł dodatni :(

Spokojnie,
białaczka nawet jeśli naprawdę jest
(2o% testów jest fałszywie dodatnich)
to nie jest żaden wyrok.
koty z białaczką żyją długo i szczęśliwie- jak normalne koty
tyle, ze nie powinny być razem z nie białaczkowymi
bo to wirus i te zdrowe mogą się zarazić
no i że łatwiej o spadek odporności
trzeba dbać o odporność, ale tu juz Nikusia ma najlepszą opiekę

Niki nie miała testu już robionego ?
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw maja 27, 2010 20:47 Re: Niki na swoim - test na FIV ujemny, FeLV wyszedł dodatni :(

Niki miała robione testy u Kamili i od tamtej pory nie miała kontaktu z żadnym kotem.
Nie wiem jakiego rodzaju testy były robione u Kamili ani teraz (moja wetka nie odpowiada na sms-a).

Jestem już w kontakcie z CoolCaty.
Jutro będę rozmawiać z moją wetką.

A Niki zwymiotowała dziś Animondę :( Od 1,5 tyg. nic się nie działo, do póki nie zjadła gotową karmę :( ale i od poniedziałku przestałam dawać Ulgastran, aby dać Flegaminę.

Ja nie mam siły czytać. Czytałam wcześniej i nie jest to teraz dla mnie dobre.
Obrazek
Wszystkie argumenty na podparcie ludzkiej wyższości nie są w stanie zaprzeczyć jednej niezaprzeczalnej prawdzie: w cierpieniu zwierzęta są nam równe. Peter Albert David Singer

szybenka

 
Posty: 4278
Od: Nie gru 13, 2009 22:16
Lokalizacja: Siedlce

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 68 gości