To ja tylko dodam, że on ma teraz tę grzybicę w spokojniejszej fazie - już prawie zarósł. Poza tym ma zaordynowane opryskiwanie immaverolem co drugi dzień, więc jeśli nawet coś tam się dzieje na tej skórze, to leki to unieszkodliwią.
Na razie bidak siedzi w transporterze na balkonie - już drugi dzień

Wstawiam mu tylko miseczki, ale kuwety nie mam jak. Poza tym jest zimno i mokro i mimo, że okryłam transporter grubym kocem, to to nie są warunki dla niego...

Co jakiś czas szarpie za kratkę i żałośnie miauczy, żeby go wypuścić. Ale i tak jest super grzeczny, jak na te okoliczności... Dzisiaj będę miała dla niego klatkę wystawową, ale jeśli nie znajdzie się żaden tymczas, to będzie musiał w tej klatce powędrować do piwnicy - takiej do której przychodzą okoliczne bezdomniaki. Jest małe otwarte okienko, i silny zapach, bo kocury znaczą. Będzie miał kita stres, z powodu zapachów i odwiedzin wielu obcych kotów, ale innego wyjścia niestety nie mam

Teraz, przed operacją, to i tak pół biedy, ale najgorzej w okresie rekonwalescencji - wtedy powinien mieć cieplarniane warunki, ale wiadomo, że miejsca o tej porze roku desperacko brak...

A on jest naprawdę taki proludzki. Wystarczy włożyć rękę, pogłaskać po łebku, od razu mruczy...
EDIT: około 18:30 będzie przeprowadzany do piwnicy, to tak tylko informacyjnie...