Ewakuacja krakowskiego schronu

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon maja 24, 2010 13:00 Re: Ewakuacja krakowskiego schronu

katebush pisze:
Bast pisze:
anna09 pisze:Bast, jak ja Ciebie rozumiem. Ja mam trzy dziczki, które nie mogą u mnie zostać, a znalezienie im domu graniczyłoby z cudem :( Nie mam wyjścia i muszę je odwieźć do schronu, ale na samą myśl o tym, łzy napływają mi do oczu :cry: Nie będzie to łatwe :(

Ja też już beczę :crying: :crying: :crying:


Dziewczyny, czeka was trudna chwila, ale moze one sa choc troche szczesliwe w schronie? Maja tam juz "swoich kolegow". Ehh trudne to wszystko! Ale co mozna zrobic? Trudno jest znalesc domki dla towarzyskich kotkow, a co dopiero dla zamknietych w sobie i nieufnych?

Tak się pocieszam właśnie, że znają tamten teren, że są zaprzyjaźnione z innymi dziczkami, że tam się czują bezpiecznie... Ale czy to prawda?
...czekam na wiatr, co rozgoni ciemne, skłębione zasłony...
ObrazekObrazek

Bast

 
Posty: 3173
Od: Śro sie 17, 2005 15:18
Lokalizacja: Kraków - Borek F.

Post » Pon maja 24, 2010 14:45 Re: Ewakuacja krakowskiego schronu

Bast wiem że Ci ciężko ale dzwonili dzisiaj do mnie ze schroniska. Teoretycznie Bruno może dzisiaj do nich wrócić. Napisz mi czy mogę dzisiaj po niego przyjechać, czy jednak jeszcze nie. Ja się dostosuję.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon maja 24, 2010 15:31 Re: Ewakuacja krakowskiego schronu

Ciekawa jestem jaki bedzie bilans akcji w schronisku? Jesli choc pare psow i kotow znajdzie swoj dom, to bedzie mozna powiedziec, ze powodz przyniosla tez cos dobrego. Wiec czekamy na info ze schroniska ile zwierzakow udalo sie wyadoptowac i trzymam kciuki aby jak najwiecej znalazlo swoich duzych :ok: :ok: :ok:
ObrazekObrazek

katebush

 
Posty: 1369
Od: Nie cze 17, 2007 17:25
Lokalizacja: Kraków (Kurdwanów)

Post » Pon maja 24, 2010 15:35 Re: Ewakuacja krakowskiego schronu

O tak ja też z niecierpliwością czekam na info ile znalazło DS, a ile zostaje na DT, bo i takie są :)

koteczek555

 
Posty: 820
Od: Śro mar 17, 2010 22:09

Post » Pon maja 24, 2010 17:11 Re: Ewakuacja krakowskiego schronu

A ja nie wiem co mam robić :( Część mnie mówi, żeby Bruno został, chociaż na tymczasie, a druga część, ta rozsądna, mówi, że to niemożliwe :cry:
Sylwka mi dzisiaj uświadomiła jak wyglądał wybieg Bruna :( Ja myślałam, że on tam był w miarę szczęśliwym kotem, biegającym po trawce ze swoimi kumplami, i że ja mu "wolności" nie mogę zaoferować.
Nie wiem, motam się. Jeszcze będziemy z TŻtem rozmawiać.
...czekam na wiatr, co rozgoni ciemne, skłębione zasłony...
ObrazekObrazek

Bast

 
Posty: 3173
Od: Śro sie 17, 2005 15:18
Lokalizacja: Kraków - Borek F.

Post » Pon maja 24, 2010 17:37 Re: Ewakuacja krakowskiego schronu

Bast, nie wiem, czy to co napiszę, ułatwi Ci decyzję, czy utrudni, ale mam za sobą dwa uwieńczone sukcesem oswajania dorosłych dziczków, takich kompletnych, które z ludźmi miały do czynienia tylko tyle, że przez nimi uciekały - Wiewióra u marty79 i Piskunka tymczasowo jeszcze u mnie.

Wiewióra w dodatku nawet nie była dokarmiana - berni może opowiedzieć, jak zachowywała się po złapaniu przy pierwszych kontaktach z ludźmi (zresztą można odgrzebać jej wątek).
Piskunka najpierw miała być wypuszczona na osiedle, potem miała zostać "kotem przyzagrodowym", ale jej zdrowie na to nie pozwoliło - musiałam zacząć ją oswajać, bo nie było innego wyjścia. To jest kilkuletni kot, w wieku trudnym do określenia - teraz dodatkowo przeżywa drugą młodość, bo bawi się jak mały kociak, wszystkim, co jej się pod łapki nawinie. :-)
Żadna z nich nie dawała się dotykać, a już tym bardziej pogłaskać. Obie kocice to teraz nieprzeciętne miziaki, Piskunek jest pierwszy na kolanach i nie można się od niej opędzić. Są bardziej miziaste niż kociaki, które łapaliśmy jako zupełne maluchy.
Sylwka ma na koncie oswojoną Burą - obecnie to Mizia na DS u córek ogrodniczki65.

Niedoświadczenie nie jest przeszkodą - na forum jest mnóstwo porad, jak oswajać takiego dzikusa. W schronie nawet potencjalny miziak nie ma szans się oswoić, choćby z powodu pobytu w dużym kocim stadzie - tu indywidualny kontakt z człowiekiem może bardzo dużo zdziałać. A pozytywny przykład domowych oswojonych kotów też bardzo pomaga, kiedy taki dzikus widzi, że one się miziają i nic strasznego się nie dzieje.

A Bruno chyba nie jest już takim zwykłym starszym kotem - dzięki powodzi staje się kotem medialnym. ;-)
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Pon maja 24, 2010 17:40 Re: Ewakuacja krakowskiego schronu

Biedaczek, a może jednak mama by go wzięła? Jest realnym oswojenie takiego kota. Nie wiem czy kojarzycie Justa&zwierzaki? Miała 2 straszne dzikusy na tymczasie, trzymała je w dużej klatce i powolutkimi kroczkami, bez nachalnych ruchów. Felek, który wydawał się nie do oswojenia, strasznie wątpiła w to, że kiedykolwiek wogóle mu znajdzie dom, bo był takim dzikusem jest już obecnie w DS i nawet można go głaskać po brzuszku. To jest do zrobienia, tylko potrzeba czasu, cierpliwości i spokoju

koteczek555

 
Posty: 820
Od: Śro mar 17, 2010 22:09

Post » Pon maja 24, 2010 17:54 Re: Ewakuacja krakowskiego schronu

Tu problemem nie jest jego nieoswojenie. U mnie może zostać jako kot, którego nie widać, z dystansem do ludzi - mnie to nie przeszkadza. Poza tym wierzę, że z czasem nabierze więcej zaufania.
Tu chodzi o moją chorobę i o to, że decydując się zostać dla Bruna DT muszę brać pod uwagę, że może się okazać że to DS tak naprawdę.
Bruno w tej chwili przebywa głównie w łazience, więc nie jest jeszcze tak dużym obciążeniem dla mojego organizmu (mam potężne uczulenie, głównie na koty i roztocza, do tego astmę oskrzelową spowodowaną właśnie alergią). Co będzie jak zacznie poruszać się swobodniej po mieszkaniu, meblach, kanapie, łóżku itd. - nie wiem? Teraz go nie głaskam, nie dotykam, do łazienki wchodzę sporadycznie.

Gdyby ktoś z forum zdecydował się zabrać Bruna do siebie... to byłoby cudowne, ale wiem, ze raczej nierealne.
Bruno jest pięknym kotem z godnością. Pięknym, ale biednym i chyba nie do końca szcześliwym w schronie (rany na łapce, to chyba "samookaleczenia").
...czekam na wiatr, co rozgoni ciemne, skłębione zasłony...
ObrazekObrazek

Bast

 
Posty: 3173
Od: Śro sie 17, 2005 15:18
Lokalizacja: Kraków - Borek F.

Post » Pon maja 24, 2010 19:15 Re: Ewakuacja krakowskiego schronu

Bast pisze:Tu problemem nie jest jego nieoswojenie. U mnie może zostać jako kot, którego nie widać, z dystansem do ludzi - mnie to nie przeszkadza. Poza tym wierzę, że z czasem nabierze więcej zaufania.
Tu chodzi o moją chorobę i o to, że decydując się zostać dla Bruna DT muszę brać pod uwagę, że może się okazać że to DS tak naprawdę.
Bruno w tej chwili przebywa głównie w łazience, więc nie jest jeszcze tak dużym obciążeniem dla mojego organizmu (mam potężne uczulenie, głównie na koty i roztocza, do tego astmę oskrzelową spowodowaną właśnie alergią). Co będzie jak zacznie poruszać się swobodniej po mieszkaniu, meblach, kanapie, łóżku itd. - nie wiem? Teraz go nie głaskam, nie dotykam, do łazienki wchodzę sporadycznie.

Gdyby ktoś z forum zdecydował się zabrać Bruna do siebie... to byłoby cudowne, ale wiem, ze raczej nierealne.
Bruno jest pięknym kotem z godnością. Pięknym, ale biednym i chyba nie do końca szcześliwym w schronie (rany na łapce, to chyba "samookaleczenia").


A propos alergii, moj ojciec ma alergie na siersc kocia i co noc spi z przytulonymi dwoma kotami w lozku, a trzeci jest na tyle wyrozumialy ze spi w swoim wlasnym lozeczku :) Tak na powaznie, jest to problem, ale ty juz masz dwa kotki i jakos sobie radzisz, tak? Wiec moze jak troche zadbac o Bruna o jego siersc, to bedzie lepiej?
ObrazekObrazek

katebush

 
Posty: 1369
Od: Nie cze 17, 2007 17:25
Lokalizacja: Kraków (Kurdwanów)

Post » Pon maja 24, 2010 19:44 Re: Ewakuacja krakowskiego schronu

jeden z ewakuowanych piesków

Obrazek
Staruszek, z chorym serduszkiem i nerkami..i jakimiś guza na szyi...
wszystko wskazuje na to że znalazł swój DS :1luvu:
Tylko kciuki się jeszcze przydadzą, bo zdrówko słabowite ma Kajtuś.

Obok mój były podopieczny- Guliwerek :D
mnie dziś zatkało z wrażenie, ze wzruszenia jak dostałam maila od Opiekunki Guliwerka.
Dla moich adoptusiów za TM [']

Gór mi mało i trzeba mi więcej....

berni

 
Posty: 10317
Od: Pon sty 10, 2005 15:12
Lokalizacja: Katowice, Bielsko, LAS :)

Post » Pon maja 24, 2010 19:45 Re: Ewakuacja krakowskiego schronu

Bast, a masz mozliwosc sie odczulic? Nie mowie pod kontem samego Bruna, bo to nie jest tak na hop siup, ale na przyszlosc. Alergia na koty ma to do siebie, ze lubi sie pogarszac. Jesli spotka bardzo male dziecko, to jest szansa, ze z tego "wyrosnie". Tak bylo z moja siostra. Ja alergie, i astme "dostalam" mniej wiecej w wieku 17-18 lat. Na poczatku kichania, lekarz mowil zeby pozbyc sie kota, i oczywisty sprzeciw. Kot byl dalej ze mna. Potem przyszly studia, na ktore musialam wyjechac, w domu bywalam na Boze Narodzenie i wakacje. Bark kontaktu z kotem, jak wracalam - po tygodniu pobytu w domu - szpital. Kicia zostala oddana (niedaleko, dwie ulice dalej, do cioci, ktora dobrze zna). Do kotow nie moglam sie wogole zblizac.
Od trzech miesiecy biore zastrzyki odczulajace, spie z kotem w jednym lozku, w tej chwili moze nawet dotknac mojej twarzy (wczesniej momentalnie puchlam, oczy wyplywaly mi na wierzch itp.) i nic sie nie dzieje. Wreszcie moge wycalowac brzusio :1luvu: Jestem dopiero po trzeciej maksymalnej dawce antyalergenu, a juz poprawa jest niesamowita. Terapia potrwa jeszcze trzy lata, a o nia sama musialam sie troche wyklucac, bo na koty zwykle nie robia. Jesli ktos jest weterynarzem i sie na kota uczuli, to wtedy tak, ale "zwykli" pacjenci nie maja tak lekko. Taka immunoterapie robi sie na alergeny, ktorych nie da rady uniknac (osy, pszczoly, pylki).
Nie wiem, czy jest to dosteone w Polsce, i jesli jest, to w jakiej cenie. U mnie pokrywa ubezpieczalnia. Warto sie dowiedziec, tym bardziej, ze juz masz koty.
Ciastusiu i Haskellku [*]

Discordia

Avatar użytkownika
 
Posty: 11554
Od: Nie sie 12, 2007 12:34
Lokalizacja: Wabern/Szwajcaria

Post » Pon maja 24, 2010 19:46 Re: Ewakuacja krakowskiego schronu

kciuki dla Kajtka... i dla innych zwierzaków
Obrazek

pluskwa6

 
Posty: 1055
Od: Pt maja 21, 2010 12:50
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon maja 24, 2010 19:59 Re: Ewakuacja krakowskiego schronu

berni pisze:jeden z ewakuowanych piesków

Obrazek
Staruszek, z chorym serduszkiem i nerkami..i jakimiś guza na szyi...
wszystko wskazuje na to że znalazł swój DS :1luvu:
Tylko kciuki się jeszcze przydadzą, bo zdrówko słabowite ma Kajtuś.

Obok mój były podopieczny- Guliwerek :D
mnie dziś zatkało z wrażenie, ze wzruszenia jak dostałam maila od Opiekunki Guliwerka.


:1luvu: :1luvu: :1luvu: Oby jak najwiecej takich szczesliwych zakonczen tej powodzi! Trzymam kciuki za zdrowko Kajtusia :ok: :ok: :ok:
ObrazekObrazek

katebush

 
Posty: 1369
Od: Nie cze 17, 2007 17:25
Lokalizacja: Kraków (Kurdwanów)

Post » Pon maja 24, 2010 20:04 Re: Ewakuacja krakowskiego schronu

berni pisze:jeden z ewakuowanych piesków

Obrazek
Staruszek, z chorym serduszkiem i nerkami..i jakimiś guza na szyi...
wszystko wskazuje na to że znalazł swój DS :1luvu:
Tylko kciuki się jeszcze przydadzą, bo zdrówko słabowite ma Kajtuś.

Obok mój były podopieczny- Guliwerek :D
mnie dziś zatkało z wrażenie, ze wzruszenia jak dostałam maila od Opiekunki Guliwerka.


:1luvu:
a za Kajtusia wielkie kciuki :ok:

Izabela

 
Posty: 6922
Od: Nie cze 08, 2003 20:33
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pon maja 24, 2010 20:16 Re: Ewakuacja krakowskiego schronu

Pisałam już w innym wątku powodziowym, ale niestety nie dostałam odpowiedzi, może tutaj więcej osób zagląda. Może któryś wolontariusz rozpozna kota? Do mojego domu trafił kocur z ul. Rybnej, niestety tak to szybko szło, że nie dowiedziałam się o nim prawie nic - tylko tyle, że był w kwarantannie. Nie wiem nawet, jak ma na imię. Dzisiaj byłam u weterynarza, żeby odczytać czip, ale niestety się nie udało. Albo czip jest w jakimś niestandardowym miejscu, albo maszynka do odczytywania była nie całkiem sprawna. Na pewno będę musiała się wybrać z nim na Rybną, ale wolałabym trochę poczekać, bo kocio nawet szybką wyprawą do najbliższego weterynarza okropnie się zdenerwował. Po powrocie do domu wlazł pod szafę i cały dzień tam siedzi :( A przecież muszę wiedzieć, czy z jego zdrowiem wszystko w porządku. Wygląda tak:

Obrazek

Afryka

 
Posty: 1054
Od: Nie kwi 12, 2009 16:16
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 112 gości