No ale wszystkich kotek nie udało się wysterylizować na czas.
No i tak trafiły do mnie wczoraj dwa kociaki: Kropka i Kreska.


Aż wierzyć się nie chce, że były tylko dwa kociaki. Ich matka szorowała brzuchem po ziemi.
Kociaki przenosiła kilka razy i sporo czasu kosztowało nas wyśledzenie gdzie je ukryła.
Kociaki nie były tam bezpieczne. To była wysoka, zamykana rampa, pełna metalowych części i rupieci.
Robotnicy częto przerzucali te graty, wynosili i wnosili nowe. Mogli je zabić po prostu przypadkiem.
Nie powiem, nawet udało nam się wzbudzić zainteresowanie i pomoc tak kierownictwa, jak i robotników.
Można powiedzieć, że panowie na wysoką rampę wręcz wnieśli nas na rękach.

Pomagali szukać, pomagali zdjąć kociaki z bardzo wysokiego lokum.
Na pierwszej fotce jest Kropka, na drugiej Kreska.














To fotki robocze, zaraz jak kociaki przyjechały do mnie. Teraz wyglądają lepiej.
Ze względu na to,że mam 5 dorosłych tymczasów od dawna szuka u mnie domu,
byłabym wdzięczna za każdą nawet niewielką pomoc dla kociaków.