Bardzo mi tu dobrze, ale ja chcę do domu!!!!!!
Pojęcia nie mam jaka sytuacja powodziowa, co nam grozi, a co nie. Moją dzielnicę malutką opuściłam, gdy ewakuowały się sklepy, a sąsiedzi przenosili meble na wyższe piętra, którego ja nie mam.
Jak wszystko będzie dobrze, zapewne jutro popołudniem wrócimy, ale już się boję tych jazd. Pudła kartonowe niestety się nie sprawdziły, Mić natychmiast wbił pazur, rozdarł, potem łapa, większa łapa, głowa i już mamy Micia luzem w aucie. Zawróciłam.
Naprzód pojechała Cosia w kartoniku i Tuta w koszyku, potem w dwóch kontenerach, w tym jednym pożyczonym ze sklepu, Miciu i Balbusia. Bardzo się całe towarzystwo zestresowało, Miciu najbardziej, zaszył się pod łóżkiem i nie wychodzi w ogóle.
Cosia i Balbinka odkryły duże lustro w przedpokoju, gdzie są dwa koty więcej

i bardzo są zajęte. Cztusia towarzyszy Miciowi. Pewnie jak sie położę spać i zamknę z nimi wszystkimi w pokoju, odważą się wyjść coś zjeść i może do kuwety.
Jakoś chyba się zmęczyłam czterema kursami od rana i wyjącymi kotami, autko jechało na podwójnej syrenie.
Odra rwie, fala ma być nad ranem. I wtedy zobaczymy.....