A ja myślałam, że jest całkiem spokojnie, a tu na wątku popłoch, ale taki z serc najszczerszych, więc wielkie dzięki!
Nawet MaryLux przysłała mi sms-a z dokładnym stanem Odry zaobserwowanym osobiście. Kochani jesteście!
Wydaje mi się, że chyba nie jest źle, ale może mi się tylko wydaje. Odra w korycie. Zaraz poczytam i posłucham najświeższych wiadomości. Popołudniem i wieczorem nie padało, koty w ogrodzie, nawet z Miciem wyszłam, bo bardzo prosił. Oczy miał wielkie i odkrywał każde źdźbło trawy na nowo, a biorąc pod uwagę, że od piątku nie wychodził, a wszystko wyrosło po tych deszczach prawie do nieba, to pewnie czuł się jak w najprawdziwszej dżungli. Tak się rozochocił z tego ogrodowania, że usiłował zagryźć Cosię w trawach, a za Balbusią wskoczył na drzewo i to jak wysoko! Potem trochę nóżka bolała, więc na rękach nosiłam i w ciepłe koce zawijałam, a on mruczał najcudniej na Kowalach
Wracając do ewentualnej wody, to Bungo ma rację, nie jestem gotowa

Jeden zamykany koszyk jest, duży kontener okazało się, że nie ma jednej kratki do zamykania boku (gdzieś wcięło), i są pudła kartonowe 3, w tym jedno dosyć płaskie, na sprasowanego kota albo szczupłego

Nie, nie straszmy się, nic pewnie nie będzie....
Rano pojadę sama sobie Odrę obejrzeć, a daleko nie muszę, to 3 minuty na rowerze ode mnie. Ja już w żadne prognozy nie wierzę. Autko zatankowane gdyby co. W sytuacji (odpukać) awaryjnej przeniesiemy się do syna, mam nadzieję, że udostępni nam pokój, malutkie mieszkanko wynajmuje niestety. Przykro mi, ale mój były dom rodzinny powiedział, że gdyby co, ja tak, ale koty nie
Będzie dobrze, nic się tu nie stanie. Straszne to, co pokazują z naprawdę zalanych terenów
