Maszeńka - piękna roczna szylkretka - pojechała...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro maja 19, 2010 10:56 Re: Maszeńka - roczna szylkretka - powrót z adopcji :(

te koty podobno mają wrócić. Dziewczyna się upiera, że mąż jej to obiecał........
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro maja 19, 2010 11:00 Re: Maszeńka - roczna szylkretka - powrót z adopcji :(

magdaradek pisze:te koty podobno mają wrócić. Dziewczyna się upiera, że mąż jej to obiecał........

aha... :roll: już to widzę... :|
Fundacja Tabby - Burasy i Spółka
https://www.facebook.com/BurasySp/

Mjeczysława Naczelnika Pszypatki
https://www.facebook.com/MjeczyslawNaczelnik/

tam jestem łapalna

Gibutkowa

 
Posty: 29640
Od: Pt wrz 04, 2009 17:23
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro maja 19, 2010 11:53 Re: Maszeńka - roczna szylkretka - powrót z adopcji :(

magdaradek pisze:te koty podobno mają wrócić. Dziewczyna się upiera, że mąż jej to obiecał........



Nie zaufałabym już nigdy człowiekowi, który moze oddać kota po roku pobytu we wspólnym domu :!: :!:

tamiss

 
Posty: 6179
Od: Śro lut 10, 2010 17:08

Post » Śro maja 19, 2010 12:02 Re: Maszeńka - roczna szylkretka - powrót z adopcji :(

szkoda dzieciaka - dostał przykład z góry, że jak coś przeszkadza albo już niepotrzebne to won i nieważne, że żywe i czujące...

a ludziom lepiej się razem żyje gdy mają wrażliwość podobną i pasują do siebie w kwestiach elementarnych,
stosunek do żywego stworzenia jest takim elumentaryzmem dla mnie... :roll:
np. możemy się różnić w kwestiach wychowawczo-żywieniowych, ale spać w łóżku z nami musi :twisted:
Obrazek

Fri

 
Posty: 6301
Od: Śro sty 25, 2006 17:02
Lokalizacja: wpół do Wisły ;) wpół do Brdy ;P

Post » Śro maja 19, 2010 12:25 Re: Maszeńka - roczna szylkretka - powrót z adopcji :(

otóż to, więc powiedziałam Dominice, że mam nadzieję, że kiedyś ich dzieci się ich nie pozbędą, jak staną się niepotrzebni, ale czy to coś da.....
Żeby było jasne, ja tam Maszy z powrotem nie oddam.
Nie ufam temu facetowi i ten dom jest dla mnie spalony.
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro maja 19, 2010 12:26 Re: Maszeńka - roczna szylkretka - powrót z adopcji :(

to chyba jasne, że Maszka tam nie wróci....
Filuś ['] - moje Serce..
Obrazek

dolabra

 
Posty: 3635
Od: Pt wrz 04, 2009 20:13

Post » Śro maja 19, 2010 12:29 Re: Maszeńka - roczna szylkretka - powrót z adopcji :(

olamichalska pisze:to chyba jasne, że Maszka tam nie wróci....


dobrze by było, żeby żaden futrzasty już tam nie trafił...
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro maja 19, 2010 12:58 Re: Maszeńka - roczna szylkretka - powrót z adopcji :(

Joanna KA pisze:ale Ci ludzie są beznadziejni. normalnie wierzyć się nie chce, że tak postąpili...
to ja też powinnam oddać całe kociarstwo jak zaszłam w ciąże.
a teraz tym bardziej, bo małe dziecko w domu, które na razie leży i nie rozrabia, ale jak zacznie, to aż mi się słabo robi co się będzie działo... :wink: w najczarniejszych wizjach widzę jak młody siedzi w kuwecie :roll: :wink:
Magda, nie załamuj się dziewczyno. wszystko się ułoży - zobaczysz. dla wszystkich Was to jest stres, ale będzie dobrze. przecież Maszka wróciła w dobre, kochające ręce, a nie na przykład do schroniska...
trzymam kciuki za szczęśliwe zakończenie Maszeńkowych "przygód"


ja mam inne "najczarniejsze wizje": kot (5 kilo zywej wagi) z rozpedu skacze do lozeczka dziecka, prosto na niemowle........ ale w koncu tyle ludzi ma w domu koty i dzieci i jakos nic sie nie dzieje.....

nie wyobrazam sobie pozbyc sie kotow ze wzgledu na dziecko, choc oczywiscie jakies tam obawy bym miala....

u nas to ja postawilam warunek, ze jesli dziecko, to kotow nie pozbede sie za nic na swiecie i wymienilam co moze sie w tym czasie zdarzyc, zeby nie bylo potem, ze nie uprzedzalam

biedna Masza - koty sa takie delikatne psychicznie.... wspolczuje calej sytuacji.... :(

tillibulek

 
Posty: 15689
Od: Czw gru 18, 2008 15:04
Lokalizacja: Warszawa/Białołęka

Post » Śro maja 19, 2010 13:04 Re: Maszeńka - roczna szylkretka - powrót z adopcji :(

magdaradek pisze:otóż to, więc powiedziałam Dominice, że mam nadzieję, że kiedyś ich dzieci się ich nie pozbędą, jak staną się niepotrzebni, ale czy to coś da.....
Żeby było jasne, ja tam Maszy z powrotem nie oddam.
Nie ufam temu facetowi i ten dom jest dla mnie spalony.



Bardzo dobrze :!:

tamiss

 
Posty: 6179
Od: Śro lut 10, 2010 17:08

Post » Śro maja 19, 2010 13:08 Re: Maszeńka - roczna szylkretka - powrót z adopcji :(

z doświadczenia osób, które posiadają małe dzieci i koty:
kot zwykle od noworodka i niemowlęcia trzyma się z daleka. Boi się takich zapachów i płaczu dziecka. Mojego szefa kot siedział zwykle około 3m od łóżeczka dziecięcego, a gdy dziecko zacznało płakac, kotka biegła do mamy i prowadziła do łóżeczka...........
moje dzieci sa już duże, więc nie miałam doświadczenia z kotami, gdy były malutkie
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro maja 19, 2010 13:23 Re: Maszeńka - roczna szylkretka - powrót z adopcji :(

magdaradek pisze:z doświadczenia osób, które posiadają małe dzieci i koty:
kot zwykle od noworodka i niemowlęcia trzyma się z daleka. Boi się takich zapachów i płaczu dziecka. Mojego szefa kot siedział zwykle około 3m od łóżeczka dziecięcego, a gdy dziecko zacznało płakac, kotka biegła do mamy i prowadziła do łóżeczka...........
moje dzieci sa już duże, więc nie miałam doświadczenia z kotami, gdy były malutkie


ja oczywiscie mam bujna wyobraznie, bo nigdy nie slyszalam o takim przypadku, tak tylko mi to chodzilo po glowie obserwując nasze ogony naprawde zatracajace sie w zabawie ;) ;)

nie wyobrazam sobie oddac kotow nawet z powodu ostrej alergii na siersc u dziecka - strach miec dzieci :oops:

tillibulek

 
Posty: 15689
Od: Czw gru 18, 2008 15:04
Lokalizacja: Warszawa/Białołęka

Post » Śro maja 19, 2010 14:03 Re: Maszeńka - roczna szylkretka - powrót z adopcji :(

Byłam w ciąży z Tomkiem i praktycznie cały czas było "coś" nie tak. Potem mały ciężko nam chorował. Wacław - kot - miał wtedy ok5 lat i tyle był z nami.
Mógł wchodzić do pokoju dziecka i wchodził - pilnował go. Leżał niedaleko i obserwował. Jak mały płakał - wychodził.
Raz zdarzyło się, ze Tomek (miał ok 2 lata) wytargał go bardzo mocno i usiadł na nim. Kot nawet nie prychnął, ale... raz pobiegł za nim i przetraszył go. Tomek potem nigdy nie zrobił mu krzywdy. Widocznie ustalali hierarchię w stadzie.

:mrgreen:
ObrazekAnda i koty Obrazek

Anda

 
Posty: 10081
Od: Pon lut 02, 2004 14:46
Lokalizacja: Lublin

Post » Śro maja 19, 2010 15:20 Re: Maszeńka - roczna szylkretka - powrót z adopcji :(

Moje koty same wyniosły się z łóżka jak przywiozłam noworodka ze szpitala. Teraz mały ma 10 mies i praktycznie do jego pokoju nie wchodzą, czasem zajrzą tylko. Trzymają się z daleka. Żaden kot przecież nie jest tak nieostrożny, żeby przypadkiem z rozpędu wpaśc na dziecko! 8O
Nie dadzą się podejść na tyle blisko, żeby mały je chwycił - więc nawet samoobrona tu nie wchodzi w grę 8)
... tylko od kuwet nie mogę go odgonić :lol:
A ile ja się nasłuchałam, że kto mi dziecko zagryzie, udusi! i to od takich ludzi - pomyślałby kto - wykształconych!!! :roll:
Ale dziecko żyje, jest zdrowe jak byk, nic mu nie dolega, żadna alergia. Starszy syn tak samo chowany, ma już 11 lat i w ogóle nigdy na nic nie choruje.
Szkoda że ludzie mają takie skrzywione podejście do tego tematu :roll:

sisay

 
Posty: 3129
Od: Pon cze 18, 2007 12:18
Lokalizacja: Gliwice

Post » Śro maja 19, 2010 21:23 Re: Maszeńka - roczna szylkretka - powrót z adopcji :(

moim kotom zdarza się przejść po dzieciaku... :? to znaczy nie tak centalnie, na przykład po głowie :roll: ale po nóżkach pod kołdrą, to jak najbardziej. oczywiście staram się je gonić i pilnować żeby tak nie robiły, ale nie ukrywam, że czasami James idąc na parapet "wdepnie" na młodego... ale to nie jest żadna agresja tylko po prostu faceci mają taką "subtelność" w sobie :mrgreen: - jak czołg, byle do przodu. na początku zdarzało się też wskoczyć do łóżeczka albo wózka, ale jakoś już teraz tego nie robią.
reszta kociarstwa czyli dziewczyny, trzymają się na ogół na odległość, więc da się to ogarnąć. gorzej będzie jak mały zacznie rozrabiać i ciągnąć je za ogony. Szejna jak nic walnie go łapą... ehhhh...
teraz najgorsze jest łóżko, w którym nie ukrywam moje dziecko śpi ze mną... no i oczywiście koty też...
wszyscy są super szczęśliwi oprócz mnie :? młody śpi jak suseł, kociarstwo pochrapuje, a ja powyginana w paragrafy uważam na wszystkich dookoła i budzę się z tak bolącym kręgosłupem, że ledwo łażę przez pierwsze pół godziny po wstaniu z łóżka :(
a co do chorób, to zrobiłam test na toksoplazmozę - wyszedł dodatni, ale awidność wysoka, co oznacza, że to było "stare" zarażenie się. a jakieś inne choroby? po prostu dałam sobie spokój z chodzeniem do schronu i nie miałam kontaktu z innymi kotami, więc szanse na złapanie czegoś przy moich niewychodzących kotach było minimalne.
a za to w ciąży było fajnie z kotami, bo mi na przykład Amber wchodziła na brzuchol i włączała traktorek na cały regulator... Młody na bank to słyszał :mrgreen:
Obrazek
Obrazek

Joanna KA

 
Posty: 3112
Od: Nie mar 15, 2009 20:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw maja 20, 2010 6:25 Re: Maszeńka - roczna szylkretka - powrót z adopcji :(

Pamiętam jak urodzil się Oluś - syn mojej siostry. Jeden kot trzymał się z daleka,a drugi właził do łóżeczka, zwijał się w jego rogu w kłębuszek i mruczał. Na Olusia działało to jak najlepszy usypiacz. Potem jak mały podrósł, to oczywiście było łapanie za kocie części ciała. Koty się odwijały a moja siostra tłumaczyła małemu, że to kotka boli i że nie wolno tak robić. Zrozumiał bardzo szybki i sam mnie uczył co kotkom wolno robić, jak je trzymać itd. Jak Olek miał 3 latka, to do ich domu przybyła niewidoma kotka. Martwiłam się, ze żywiołowy maluch będzie kota przerażał. A okazało się, że są najlepszymi kumplami. Mały jak idzie spać, to sam idzie po Malinkę, kotka kładzie mu się na szyi i mruczy, a Olek ma niezły odlot w kilka minut :mrgreen:
Oczywiście były akcje jak raczkował, że próbował pić wodę z miseczek czy podjadać chrupki, bo widział, że tak robiły koty i mój pies. Jak zaczał mówić, to mówił do zwierząt i się dziwował, że one nic nie rozumieją, ale szybko złapał o co chodzi :lol:

CoolCaty

 
Posty: 7701
Od: Śro sie 10, 2005 22:02
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, elmas, Google [Bot], niafallaniaf, puszatek, quantumix i 95 gości