» Pon maja 17, 2010 14:32
Re: Nasz Pięciokot. cz.14 Powódź...
Zaraz zaglądnę do wierszyka. Chciałam pospać... Trochę nie teges mi od wczoraj. Wpadła OMC mamusia. 1:0. Ciągle leje, ale Uszwica przerwała wały w Borzęcinie i Klikowej - czyjaś tragedia znów ratuje nam dupy bo woda w rzece znalazła ujście i opadła. Wcześniej mówili o rozpogodzeniu od środy, teraz że do piątku będzie lało... Wiem, prognoza nic nie zmienia, ale tamta dawała więcej nadziei. Mówią że kolejna noc będzie kiepska... Nawet kląc mi się już nie chce.
O, jeszcze coś dla odmiany fajnego. Zapakowałam swą doczesność w bety z zamiarem przespania się trochę. Przylazła Hino - rzadkie, ale się zdarza. Miaucząc domagała się głasków - normalka. Zrobiłam jej miejsce pod kołdrą podkurczając nogi - leżałam na boku - kota wlazła, wtuliła się i mruczała jak porządny diesel. No, ja nie mogę - tego jeszcze nie grali. Wytrzymała tak z kwadrans.