Miciu tak samo, a może odrobinkę lepiej, z pewnością nie gorzej. Była piękna kupa, siku, jadł, wlazł na drapak, wlazł na fotel,
spał ze mną, a teraz śpi obok Czitusi, jak podejdę, to pokazuje brzuchol i mruczy. Czyli nie panikujemy, obserwujemy do środy, chyba, żeby odpukać- nagle sie pogorszyło, to na syrenie do weta.
Padać u nas jeszcze nie zaczęło, a miało lać w nocy. Albo poszło bokiem ( u nas to się mówi- poszło na Trzebnicę) , albo wszystko przed nami.
Ponieważ całe towarzystwo zapadło w sen deszczowy, wsiadam w auto i jadę w cholerę, czyli na obiad do rodziny a przy okazji zobaczę koryto Odry.
Wrócę, jak Miciowi przejdzie i do mnie zadzwoni na komórkę, że już nie kuśtyka, bo ja tego psychicznie nie ogarniam
