kinga-kinia pisze:Jedna kotka ze Stena Line wystarylizowana w ciąży nie byłaDziś jedziemy kolejną łapać sterylke zrobimy na kreskę.
i już nie będzie

Kinga, Dobra robota

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy
kinga-kinia pisze:Jedna kotka ze Stena Line wystarylizowana w ciąży nie byłaDziś jedziemy kolejną łapać sterylke zrobimy na kreskę.
sabina skaza pisze:tak sytuacja się wyjaśniła, pan nie zadzwonił bo wyjechał w trasę, zapomniał- zaprasza na wizytę poadopcyjną, przepraszał. ulżyło mi....
maria_kania pisze:parę słów odnośnie opłat za adopcję kotów,
z 2 lata temu nie znałam tego forum i w sumie z ciapkowa wziełam kotka a że zwykle robię tam darowizy w tym przypadku było to normalne (po dwoch dniach byl cieżko chory robaczyca) mimo usilnej walki bez ograniczeń kasowych leczony u dr Bandury odzedł, po kilku tygodniach wziełam od ludzi z domu kociaka (włascicielka dostała duża kawę wiecej nie chciała przyjąć) maluch 6-7 tyg jak sie po czasie okazalo nie zostal odobaczony a tu znowu powtórka z rozrywki z robaczycą, mój wielki horror 2 tyg walki i znowu nie udało dr Bandura rozłozył ręce... kolejną kotke w podobnym wieku wzieliśmy za drobną opłatą od ludzi z domu ze ale ze wsi -sami jeżdziliśmy do właścicieli i weta odrobaczać... i niestety po dwóch dniach u nas robaczyca (walka 2tyg. kicia odeszła ale ja nie mogłam sie pozbierac długo) z ta ostatnią kicią równocześnie wzieliśmy z Oliwy z kocińca (opłata w postaci karmy dla reszty sporej załogi) drugą kotkę ktora jest do dziś dnia była leczona, karmiona i zdrowa,
chce powiedzieć że dla mne naturalnym w zyciu jest dzielenie sie i odwdzieczanie sie ludziom, wierze ze dobre uczynki wracają złe też... w tamtym czasie zapłaciła bym naprawde dużo za zdrowego kociaka z książeczką i naprawde wyleczonego...
bo odchodziłam od zmysłów i wymysliłam sobie bzdury i meczyłam o puszki po farbie aby miec pewność ze to nie trujace mieszkanie wtedy narzeczonego, i inne bzdury sama o malo sie nie wyprowadziłam paranoja, po krótkim czasie z podwórka na Grabówku wzieliśmy około pół rocznego kocurka rudego , mial anginą i jest do dziś... tyle ze był wielki i chudy dziś wiem ze będąc dzikim coś zjadł i ma nawroty bakterii coli, gronkowca zlocistego i regularnie nas dr Bandura u siebie gości, kocur jest wspaniały i w życiu bym go nie oddała, za to ustalenie diagozy było koszmarem nie tylko finansowy i kiedy jest nawrót choroby kicio sika do łozka ;-( Kocurowi odwdziecyłam się znajdując dom jego bratu.
Mylę ze jest dużo ludzi którzy za zdrowego kota zapłacą a kiedy naprawde się człowiek przekona ze był leczony, szczepiony to zwrot kosztów czy uczestniczenie w nich powinno być normalnoscią (inaczej jak dla mnie to ludzie sa nie odpowiedzialni i cwaniakujący) ale podobno ludzi się nie ocenia patrzac swoja miarą... cóż życie
Gdańsk (centrum) okolice ul. Żabi Kruk/Rzeźnicka znajduje się kolonia
licząca ok. 15 kotów. W różnych
porach dnia liczba kotów zmienia się, ale pewne jest jedno - jest ich
naprawdę BARDZO dużo. Mieszkancy zrobili amatorskie 2 duże styropianowe,
zbiorowe "hotele" ( w 1 mieszka
nawet ok. 6 kotow) plus domek z Urzedu Miasta. Wszystkie stoją w
centralnym miejscu osiedla, tworząc swoiste getto, gdzie koty nie mają
spokoju przez samochody, przechodniów, psy, trasę warszawską itp.
W zeszłym miesiącu wysterylizowałyśmy 3 kotki na talony z UM, o dziwo
bardzo dużą cześć stada stanowiły kocury, jednak to na pewno nie
wszystko co można zrobić, aby zatrzymać rozród. Ostatnio okociły sie 2
kotki, więc najlepiej by było w odpowiednim czasie zabrac młode i wydać
chętnym. Z jedną kotką nie ma problemu, gdyż ma swoją budkę z małymi,
jednak druga, ze względu na fakt, że lokatorzy zabrali jej domek tuż
przed rozwiązaniem, jest ciężka do zlokalizowania razem z małymi. Wdług
mnie kolejna jest niestety w ciąży.....Większość kotów wygląda względnie
dobrze, poza 1 małym nieszczęśnikiem z przykrótkimi uszami i ogonem ze
zdjęcia, kotką ze sztywną przednią łapką i kotem z grzybicą.
Dodatkowym utrudnienem w ogarnięciu tego stada jest jego liczebność,
niechętni i złośliwi lokatorzy, anty-kocia spółdzielnia mieszkaniowa,
problem z klatką łapką i czasem.........
"UWAGA !!!
ponieważ leczenie i odchowywanie każdego kociaka to spory wydatek, a PKDT jest stowarzyszeniem opierającym się na pracy wolontariuszy, przy adopcji prosimy o datek za każdego adoptowanego kociaka w wysokości 40 zł lub więcej - wedle Państwa uznania i możliwości finansowych - pieniądze dają PKDT możliwość działania i reagowania na prośby ze strony mieszkańców Trójmiasta o opiekę i interwencję w miejscach, w których koty mogą liczyć jedynie na pewną śmierć, pomagają również wspierać karmą osoby, które starają się mimo własnych ograniczonych środków finansowych systematycznie dokarmiać koty w różnych dzielnicach Gdyni, Gdańska i w Sopocie; zabiegi sterylizacyjne i opieka weterynaryjna pochłaniają olbrzymie ilości pieniędzy, na które można liczyć tylko i wyłącznie dzięki prywatnym darczyńcom;
nie chodzi tu o sprzedaż kotów
pieniądze oddane przez Państwa przy adopcji kociaków pomagają następnym kotom
informacje o wydatkach i potrzebach PKDT można znaleźć na stronie stowarzyszenia"
mpacz78 pisze:Ja wiem, że wszędzie morze problemów, a możliwości niewystarczające, ale kolejny potrzebujący, Rudasek!
viewtopic.php?f=1&t=111321
Wredne_Słonko pisze:Klatkę łapkę ma teraz Matyliano - w tygodniu ma chyba jeszcze jakieś dwie łapanki ale na pewno nie będzie problemu, żeby pożyczyć. Pomóc w łapankach mogę jak najbardziej ale ja kurka nie do końca wiem o co chodzi z tymi kotami.. Od wielu lat zajmuje się okolicznymi kociakami Dzidzia z tego forum. Nie dalej jak wczoraj spotkałam ją na spacerze i rozmawiałyśmy o poprzednim apelu (chyba tej samej osoby) i Dzidzia mówiła, że sytuacja już opanowana.. No i nie mogę ogarnąć, gdzie te koty są (zdjęcie nic mi nie mówi) Niestety mam bardzo topornego tymczasa, który blokuje mi możliwość przyjmowania innych kociaków ale jako osoba mieszkająca najbliżej proszę o kontakt na pw - będziemy działać. Po niedzieli skontaktuje się też jeszcze raz z Dzidzią, chociaż u niej domek też zapchany
sabina skaza pisze:musimy tak zrobić żeby puszka i fundusze "skarpetowe" były pełne i żeby jednocześnie nikt nie zarzucił, że sprzedajemy koty
Izzi pisze:sabina skaza pisze:musimy tak zrobić żeby puszka i fundusze "skarpetowe" były pełne i żeby jednocześnie nikt nie zarzucił, że sprzedajemy koty
Sabina, ja mam nadzieję, że się zrozumiałyśmy co do sprzedaży kotów. Ja ROZUMIEM, że te pieniądze są potrzebne (!) i na co są wydawane, sama jak mogę to wspieram, ale chodziło mi o to,czy tych adpocji nie będzie mniej, jeśli część ludzi sceptycznie podchodzi do organizacji, które wystawiają "cenniki". Przekonał mnie argument w stylu : lepiej mniej a wiadomo komu (ludziom którym naprawdę na kocie zależy-a Ci nie robią problemów z płatnością) niż więcej a byle gdzie... Może jakoś niejasno się wyraziłam wcześniej...
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 16 gości