No, niestety, życie weryfikuje nasze plany i zamiary bezlitośnie

.
Wybrałam się dziś do Boliłapki, przetestować Basmatiego, przy okazji chciałam skonsultować zmianę antybiotyku, bo wydawało mi się, że unidox słabo działa. Wieczorem chciałam zrobić chłopakom "ring wolny - pierwsze starcie", żeby się powoli oswajały ze sobą - w przyszłym tygodniu wyjeżdżam na 4 dni - i powtórzyć rano. Nawet informacja, że Basmati szeleści w płucach i potrzebuje silniejszego antybiotyku skłoniła mnie tylko do rozważenia namówienia Taty do podawania kotu tabletki ...Niestety, wynik testu Fiv (+) unieważnił wszystkie te plany w trybie natychmiastowym

Nie mogę go zatrzymać na DT, nie w sposób odpowiedzialny

. Izolatka w kuchni to dyskomfort dla CDT, dla mnie i dla niego, bo płacze do innych kotów ... i żadna pewność, że się nie wydostanie. Nie mogę narażać moich rezydentów, jestem za nich odpowiedzialna. Pojedzie do Agneski, do jej Fiv-ka, będzie miał chociaż kolegę. Ja pewnie wezmę od niej Memkę, po powrocie z wycieczki.
Popłakałam się jak bóbr. Polubiłam Basmatiego, to słodki kochany kotek. I właśnie ten kot ma w sobie tak paskudnego wirusa ... I to, sądząc po opisach tego, co się dzieje w Serocku, to wskutek ludzkiej bezmyślności lub braku rozsądku!
Strasznie mi smutno, choć wiem, że u Agneski będzie mu lepiej niż u mnie. Przepraszam, Basmati, chciałam cię wyleczyć, odkarmić i rozpaskudzić ... Już się u mnie ośmielił, poczuł pewnie i znów zmiana

. Trzymaj się, rudzielcu ...