Ogłoszenia były wywieszane już na drugi dzień od zniknięcia kocurka. Co tydzień ukazuje się tez ogłoszenie w lokalnej gazecie. Niestety działamy w pojedynkę, mieszkam w małej miejscowości, nikogo nie obchodzą cudze problemy a tym bardziej zaginiony kot. Nikt nie pomaga w rozwieszaniu ogłoszeń, a tym bardziej w czynnych poszukiwaniach. Owszem było kilka telefonów, że ktoś gdzieś widział jakiegoś kotka, ale zawsze to był inny kot.
Już raz straciłam innego kota - Leona, raz go odnalazłam, za 2 razem niestety już nie wrócił. Ale to zupełnie inna historia. Na kociaku znęcał się sąsiad psychopata, za 1 razem wywiózł go w -17 stopniowy mróz kilka kilometrów za miasto - odnalazł się po 2 tygodniach i 2 dniach. Zadzwonił Pan z ogłoszenia. Sam ogłoszenia nie czytał, ale jego sąsiadka, której wcześniej daliśmy zdjęcie kotka w sklepie, w którym pracowała - skojarzyła zgubę z kotkiem, którego widziała u sąsiada i poinformowała go o tym, ze kotek jest poszukiwany. Poza tym kotem był bity, malowany farbą i potraktowany golarką do włosów - to długa i okrutna historia, której kres nie położyła nawet opieszała policja...Leon był wyjątkowym kotem - ale jest szansa, ze gdzieś jest, mieszka, ma inny dom, a przede wszystkim,że żyje. A tak wyglądał
http://fotoforum.gazeta.pl/zdjecie/1508 ... ienew.html.
Dziś postaram się porozwieszać jeszcze więcej ogłoszeń o zaginięciu Oskarka. Ktoś musi w końcu go skojarzyć ze zdjęciem i dać znać, gdzie się w tej chwili znajduje.