Witam i przepraszam że nic nie pisałam .
Roza rośnie jak na drożdżach, bawi się i figluje miziak z niej straszny.
Niestety smutne jest to że doszliśmy z wetem do wniosku ze Roza jest zupełnie głucha

jest mi bardzo ciężko bo ona jest taka kochana jedno szczęście w nieszczęściu to to że ona jest szczęśliwa bo nie pamięta że kiedyś słyszała i myśli że tak jest normalnie. do tego są nawroty zapalenia ucha na razie wyleczone może ale nie musi nawracać.
Mnie się serce kraja jak mówię do niej tak słodko a ona i tak mnie nie słychy a chodzi za mną jak pies po całym mieszkaniu muszę uważać pod nogi bo już nie raz bym sobie przez nią zęby wybiła.
Z powodu Jej głuchoty kryteria domu stałego tez się zmieniają musi to być koniecznie dom niewychodzący bo ona nie usłyszy samochodu czy nadlatującego psa. Poza tym jest wszystko w porządku .
Telefony były dwa ale od tak nieodpowiedzialnych ludzi że nawet zdrowego kota bym do nich nie oddała szkoda gadać
pozdrawiam