No i tak jak kathrin wcześniej wspomniała, Karolek jest już w nowym domku - u nas
W trakcie podróży dawał taką serenadę, że aż mi głupio było tramwajem jechać

Biedaczek trząsł się jak osika...
Jak przyniosłam go do domu, to już przez kratkę w transporterku nawiązał kontakt z Tomkiem, natomiast kiedy go wypuściłam, spodziewałam się wzajemnych ataków i prychania, a oni podeszli do siebie i... pokiziali się noskami
Karol wydawał się jakby przyszedł do nas do domu po krótkiej nieobecności, bo przechadzał się pewnie, ale z dużą ciekawością

Tomek chodził za nim, monitorując nowego przybysza
Kiedy Karol podchodził do Tomka, Tomek chcąc zachować pozycję dominującego rezydenta w domu, stawał na tylnych łapach i machał łapką, żeby nowy sobie nie myślał

no i nie chciał wyjść na kurdupelka (Karol jest większy od Tomka).
Chłopaki tak się świetnie dogadali, że w trzy godziny po przybyciu, ganiali się w zabawie

Niestety, żeby spokojnie spać, musieliśmy odizolować ich i zamknąć salon, bo co chwila coś łomotało
Dziś już dystans został pokonany całkowicie, bo dotykają się i uskuteczniają kocie jiu jitsu
Jednym słowem dokocenie wyszło
Co do naszych kontaktów z Karolem, to też jest super. Karol jak ochłonął po przywitaniu z Tomkiem, przychodził i miział się, a dzisiaj jak szykowałam jedzenie, uraczył mnie cudownie brzmiącym traktorkiem

Mojego męża też polubił i nie ma żadnych problemów. Karol jest uroczy!
