Potrzebuję pomocy prawnej i ratunku.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw maja 06, 2010 17:55 Re: Potrzebuję pomocy prawnej i ratunku.

Słyszałam niedawno określenie na tego typu podejście: pieniactwo.
Sąsiadeczka ma tupet, trzeba jej tylko pożałować... W sumie to może ona nie zdaje sobie sprawy, na co się chce porwać ;)
Dobrze, że pogadałaś z dzielnicowym :ok:
Kota ['] 12.12.2015 | Krzyś ['] 21.10.2019 | Niunia ['] 24.01.2022 | Chrapek ['] 3.02.2022 | Kokosz ['] 17.02.2023

Zarejestruj się na FaniMani, rób zakupy i wspomagaj przy okazji fundacje!

Wiewiórki i inne ptaki

Katia K.

Avatar użytkownika
 
Posty: 12759
Od: Wto kwi 18, 2006 19:17
Lokalizacja: Lublin

Post » Czw maja 06, 2010 18:02 Re: Potrzebuję pomocy prawnej i ratunku.

W sądzie cywilnym jest mało ciąganiny i jakoś tak bardziej spokojnie, takie mam wrażenie. Od razu mówię, że przegra. Bo to nie Twój kot. Dziś ten mój strażnik miejski powiedział- "To tak, jakby chleb wronom rzucać, a potem być za nie odpowiedzialnym". Dokładnie właśnie tak.
A właściwie jej kocice to jak się rozmnażają (to a'propos demoralizacji małoletniej) ? Przez podział ?

Mrata

 
Posty: 2906
Od: Pt cze 06, 2008 17:50
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Czw maja 06, 2010 21:43 Re: Potrzebuję pomocy prawnej i ratunku.

Proszę o nie zachęcanie Sz. P. Sąsiadki Przezacnej oraz innych osób, żeby P. Agusi SKOCZYLI - bo kobita w tym stanie nie powinna się forsować :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Co do pozwu cywilnego - wg mnie to pogróżki a do działań w realu jeszcze ho, ho i jeszcze dalej :wink:
Poza tym (o ile wiem) w postępowaniu cywilnym wpłaca się od roszczenia, czy przedmiotu sporu spore wadium - mnie to już raz czy dwa uratowało zadek - nie wierzę, żeby Sz.P. S nie miała instynktu samozachowawczego :roll:
Dobrej i spokojnej nocy :kotek: :kotek: :kotek:
Jasmina
 

Post » Czw maja 06, 2010 21:52 Re: Potrzebuję pomocy prawnej i ratunku.

Katia80 pisze:Słyszałam niedawno określenie na tego typu podejście: pieniactwo.
Sąsiadeczka ma tupet, trzeba jej tylko pożałować... W sumie to może ona nie zdaje sobie sprawy, na co się chce porwać ;)
Dobrze, że pogadałaś z dzielnicowym :ok:

To za mało. Ten typ, jak trafi na osobę spokojną , to traktuje to jako zachętę do jeżdzenia jak po łysej kobyle. Na takie osoby działa tylko terapia szokowa-tu: wizyta dzielnicowego. Mam takie dwie pieniaczki po sąsiedzku. Kilka lat byłam NAPRADĘ grzeczna i było coraz gorzej. Dopiero jak sie odezwałam w sposób, o który bym się nigdy nie podejrzewała ( ćwiczylam te kwestie przez jakiś czas przed lustrem i jako wyuczoną rolę byłam w stanie powiedzieć :D ) to wszystko się uspokoiło 8O

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw maja 06, 2010 22:10 Re: Potrzebuję pomocy prawnej i ratunku.

Na razie tyle udało mi się dowiedzieć i załatwić.
Mam tylko nadzieję,że zastanowi się z tą sprawą w sądzie,bo naprawdę niechciałabym teraz ciągać się po sądach,nawet po urodzeniu.
Dziękuję za wszystko.Teraz pozostało mi tylko czekać na ewentualne wezwanie i dokończyć obserwację.
A co do kota to jest mu dziwnie w domu i bardzo chciałby wyjść na dwór,czasem nawet łzy mu lecą,i jest mały problem z kuwetą,ale wymieszałam mu żwirek z piaskeim z podwórka i powoli się uczy.Jakoś wytrzymamy tę obserwację.

Bardzo mi pomogliście,dużo spokojniej się czuję i moja niunia mniej kopie i delikatniej.
Dziękuję ślicznie za wszystkie dobre słowa i rady.
Ostatnio edytowano Pt maja 07, 2010 7:34 przez agusia2396, łącznie edytowano 2 razy

agusia2396

 
Posty: 17
Od: Śro maja 05, 2010 18:32
Lokalizacja: Międzyrzec Podlaski

Post » Czw maja 06, 2010 23:57 Re: Potrzebuję pomocy prawnej i ratunku.

agusia wytłumacz mi kto Cię ,,nęka''?,skoro nasze rozmowy to głównie-,,cześć-cześć''.Nie wiem czy ktoś z forumowiczów chciałby wnosić kocie odchody na butach do domu,mieć ciągle upaprany samochód przez wylegujące się na nim koty itp.Nigdy o tym nie mówiłem(chociaż mnie to denerwowało)bo wolę przemilczeć czasem takie rzeczy niż być czyimś wrogiem.Śmierdzi Ci nasze szambo-(gdyby nie śmierdziało to by nie nosiło takiej nazwy)-i od tego się zaczęło.a mi w samochodzie pachniało pewnie jak kot wszedł przez szyber-dach i załatwił swoje potrzeby.Koty niby zdrowe to dlaczego siedziały z zaropiałymi oczami,przez które nic nie widziały.Kichające non stop.Czy takie ,,okazy zdrowia''wynosi się z ,,chlewka''padnięte, gdzie się plęgną, i zakopuje? Piszecie,że się położyła do szpitala z zadrapaniami.W jakim to szpitalu powiedzcie można się położyć z zadrapaniem.Mnie jakoś z poparzoną nogą nie położyli.Lekarz sam nie widział takiego przypadku.A może sama się pogryzła?A gdyby to się przydarzyło córce,która czasami brała kotkę na dwór?Też byście twierdzili że to tylko zadrapania i 7-mio letnie dziecko położyło się do szpitala?Nikomu nie życzę takiego przypadku i bólu.Ta ,,podrapana''lubi zwierzęta bardziej niż wy tutaj wszyscy razem wzięci.I to ta podrapana brała małe koty z podwórka i przemywała im oczy.A Wy piszecie,że chce się ich pozbyć bo nie lubi zwierząt.Gdybym tylko pozwolił to pewnie byłby w domu zwierzyniec.W ramach wyjaśnienia to właśnie lekarz zawiadomił wszystkie służby.A jak się dowiedziałem dzisiaj,to jedna z sąsiadek widziała to zajście,jak ,,podrapana''trząchała ręką, na której kurczowo wisiał kot.Następnym razem zanim kogoś osądzicie zastanówcie się dobrze.Jak dojdę jak to się robi to wstawię kilka zdjęć potwierdzających to o czym tutaj napisałem.

gość 1

 
Posty: 3
Od: Śro maja 05, 2010 23:58

Post » Pt maja 07, 2010 6:01 Re: Potrzebuję pomocy prawnej i ratunku.

No i się zrobiło ciekawie... Jak koty są zaniedbane, to pewnie powędrują do jakiegoś schroniska. Tam zostaną zapewne po jakimś czasie uśpione. Szkoda, że żadnej z osób zaangażowanych w sprawę nie wyszło ograniczenie kociej populacji (sterylizacja czy choćby tabletki). Jedno wydaje mi się nieprawdopodobne- że kot sam zaatakował i się zębami "uwiesił". Miałam bardzo agresywnego kota-jak pisałam, trzeba go było przynajmniej dotknąć (no, chyba, że "polował", ale wtedy rzucał się na nogi). A poza tym był to krótki, mocny "gryz" z drapaniem i kot uciekał. Co nie przeszkadzało, że rana się potem paprała. Pogryzienia miłośnikom kotów zdarzają się niestety często, ale to nie wina tych, co kotom dają jedzenie. Może zamiast iść do sądu i fatygować dzielnicowego znajdziecie wspólnie jakieś wyjście ? Żeby Tobie koty nie deptały samochodu, żeby były zdrowe i się nie mnożyły ? Może posterylizować je i poszukać im domów ? Bo w tej chwili wygląda to tak, że bez względu na to, kto jak bardzo lubi koty, to niedługo opuszczą one Wasze podwórko. Czyli się ich pozbędziecie.

Mrata

 
Posty: 2906
Od: Pt cze 06, 2008 17:50
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pt maja 07, 2010 7:47 Re: Potrzebuję pomocy prawnej i ratunku.

Nasuwaja mi się pewne wnioski- Po pierwsze kto zostawia otwarty szyberdach na postoju?????? To sam sie prosi aby jakieś kociszcze tam wlazło. I w tej sytuacji nie jest to wina opiekuna.Lekarz zawiadamiający służby????? A na jakiej podstawie prawnej?? 26 lat pracuję w tym zawodzie, znam przepisy i obowiązki i nie spotkałam się z czymś takim. Lekarz ma obowiązek poinformowac o podejrzeniu przestępstwa - a nie słyszałam o tym że przestępstwo dotyczy kotów 8O .Lekarz ma obowiazek zgłosic do sanepidu podejrzenie lub stwierdzone zachorowanie na chorobę zakaźną ale tylko tą z wykazu i tyle.
Jeżeli kot tylko podrapał to w ogóle nie obowiązuje obserwacja- tylko i wyłacznie przy POGRYZIENIU! bo w ślinie może by wirus wścieklizny. Owszem od podrapania tez mogą byc schorzenia ale nie wymagają obserwacji wetrynaryjnej.
Acha-i ja tez jak sąsiedzi mam szambo- regularnie wywożone, wsypywane preparaty neutralizujące i jakoś nie śmierdzi.
Pomijając cała sytuację .Lekarz sam nie widział takiego przypadku???? Pewnie choroba kociego pazura . Wow ! :strach: :strach: :strach: Brzmi to strasznie. Chyba powinniście poprosic o konsultacje innego
Obrazek

majencja

 
Posty: 5792
Od: Wto lis 04, 2008 23:17

Post » Pt maja 07, 2010 7:54 Re: Potrzebuję pomocy prawnej i ratunku.

Drogi gościu 1, "osądzamy" kogoś na podstawie jego postępowania. Agusia zgosiła się tu po pomoc i radę. Ty zapewne, jak można wywnioskować, jesteś kimś z bardzo bliskiego otoczenia tej "podrapanej", która tak bardzo lubi koty, bardziej niż my tu wszyscy razem wzięci - zastanów się następnym razem dobrze, zanim coś takiego napiszesz. Ale pewnie pisać nie będziesz, bo tylko się wciałeś, żeby zamieszać. Skądinąd ciekawe, skąd się dowiedziałeś, że agusia tu, na tym właśnie forum napisała o swoim problemie? Śledzenie w Internecie jest też elementem "nękania" jakby coś...
A, któraś forumowiczka napisała tu chyba, że kot nie gryzie bez przyczyny.
EOT
Kota ['] 12.12.2015 | Krzyś ['] 21.10.2019 | Niunia ['] 24.01.2022 | Chrapek ['] 3.02.2022 | Kokosz ['] 17.02.2023

Zarejestruj się na FaniMani, rób zakupy i wspomagaj przy okazji fundacje!

Wiewiórki i inne ptaki

Katia K.

Avatar użytkownika
 
Posty: 12759
Od: Wto kwi 18, 2006 19:17
Lokalizacja: Lublin

Post » Pt maja 07, 2010 7:59 Re: Potrzebuję pomocy prawnej i ratunku.

To,że koty nie są wysterylizowane to nie moja wina,ja je po prostu tylko karmiłam.Koty są cały czas na dworze i żyją w takiej dużej starej budzie.I tam ewentualnie się rozmnażają,zawsze jeżeli widziałam młode to się nimi zajmowałam i przemywałam im te oczy i zapuszczałam krople od weterynarza.Jeżeli któryś zdechł to chyba normalne,że go zakopałam.
Co do samochodu to wiele razy mówiłam,żeby je gonić z samochodu,ale to do tej pory ponoć nie przeszkadzało.
A poza tym to przychodzą na podwórko także inne koty i wszędzie sobie chodzą,jak to koty.Samochód nie stoi w żadnym garażu,a podwórko nie jest zagrodzone,a koty jak to koty nawet na rowerze siadają.
Przykro mi,ale od kiedy zwróciłam uwagę za szambo to czepili się tych kotów dopiero teraz.Prawie po roku mieszkania.
I raptownie stało się pogryzienie,grozby sanepidu,Izby Weterynaryjnej i jeszcze inne pomówienia na mój temat.
Ostatnio edytowano Pt maja 07, 2010 8:04 przez agusia2396, łącznie edytowano 1 raz

agusia2396

 
Posty: 17
Od: Śro maja 05, 2010 18:32
Lokalizacja: Międzyrzec Podlaski

Post » Pt maja 07, 2010 8:04 Re: Potrzebuję pomocy prawnej i ratunku.

Jestem prawnikiem po sędziowskim, pracuję w sądzie. Jakby rzeczywiście to postępowanie sądowe zostało wszczęte (np. przyszedłby pocztą pozew tudzież jakieś wezwanie), to poproszę o kontakt na priv: carmen201@wp.pl

Pozdrawiam.

Carmen201

 
Posty: 4180
Od: Pt maja 07, 2010 7:49
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt maja 07, 2010 8:06 Re: Potrzebuję pomocy prawnej i ratunku.

Dziękuję,odezwę się jakbym dostała ewentualne wezwanie.

agusia2396

 
Posty: 17
Od: Śro maja 05, 2010 18:32
Lokalizacja: Międzyrzec Podlaski

Post » Pt maja 07, 2010 8:50 Re: Potrzebuję pomocy prawnej i ratunku.

agusia2396 pisze:Dziękuję,odezwę się jakbym dostała ewentualne wezwanie.


Dziewczyny a może warto by sie było teraz zastanowić nad tym jak pomoc tym kotom.Skoro Agusia rzecz oczywista, nie moze sie tym zajać, bo jest w zaawansowanej ciaży to moze jest ktoś z okolic, kto pomógłby w sterylkach.
Takie rozwiazanie dużo by pomogło na teraz. Przy okazji Wet mógłby sie zaznajomić ze stanem zdrowia kotów.Pewnych faktów sie nie odwróci. Stało się. Nikt z nas nie był i nie widział zdarzenia. Moze faktycznie kot nalezy do agresywnych, moze był głodny i chciał wtargnąć do mieszkania?
Niestety koty agresywne sie zdarzaja. Niestety. Raz w zyciu miałam taki przypadek.Odratowałam prawie konajacego kota. Przygarnęłam go i po jakimś czasie zupełnie bez powodu zaatakował mnie w kuchni, skaczac mi na rękę i uwieszając sie na niej.Wisiał, gryzł. W szoku się wyswobodziłam i uciekłam do drugiego pokoju .Bałam sie wyjść i musiałam dzwonic po znajomą, zeby przyszła mi na pomoc.Kiedy lekarz mnie zobaczył w szpitalu spytał kiedy pogryzł mnie ten ...pies.Nie wspomnę juz o tym jak bolesne i długie bylo leczenie.
Dziewczyny może warto skupic sie teraz na kotach.One same sobie przecież nie pomoga i moga zostac postawione przed faktem. A szkoda by ich było.
Skoro one sie tam p...na podwórku, skoro Agusia musi zakopywać co jakiś czas martwe kociaki, to chyba warto byloby zaczać od tego.Byc moze ,to juz samo w sobie by wiele pomogło.Sasiadce oszczędziloby widoku a sama Agusia nie musiałaby robic rzeczy, które przecież do przyjemnych nie należa.
Nie znam tych kotów. Nie widziałam ich. Nie wiem czy sa agresywne, czy chodza głodne i stad agresja bo i tak mogło sie zdarzyć. Agusia tam jest i ona to wie.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31586
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pt maja 07, 2010 10:01 Re: Potrzebuję pomocy prawnej i ratunku.

Ja naprawdę nie mam nic do ukrycia.Mogę zagwarantować,że głodne nie chodzą,do tej pory nikogo nie zaatakowały i czegoś takiego nie było.Weterynarz po obserwacji ma mi wystawić zaświadczenie,co do tego rzekomego "winowajcy".
Mogę dodać od siebie,że nie jest mnie stać na ich sterylizację,tym bardziej ,że niedługo będę mamą.Jak pisałam wcześniej,że to zrobię,ale dopiero za jakiś czas,dla świętego spokoju,bo naprawdę nigdy wcześniej nie miałam przez nie żadnych problemów.Zakopywanie nie jest przyjemne,bo ja bardzo kocham zwierzęta,ale nic na to nie poradzę,że tak się dzieje.

agusia2396

 
Posty: 17
Od: Śro maja 05, 2010 18:32
Lokalizacja: Międzyrzec Podlaski

Post » Pt maja 07, 2010 10:17 Re: Potrzebuję pomocy prawnej i ratunku.

A ja mam wrażenie, że tutaj najmniej o koty chodzi.
Panie sąsiadki się poprztykały i teraz będą sobie nawzajem dokopywać.
A koty...koty będą dalej się mnożyć bo przecież są "niczyje".
Agusia2396 przedstawiła swoją wersję wydarzeń i (co było do przewidzenia) wszyscy zapałali świętym oburzeniem na podłą sąsiadkę.
agusia2396 pisze:To,że koty nie są wysterylizowane to nie moja wina,ja je po prostu tylko karmiłam.Koty są cały czas na dworze i żyją w takiej dużej starej budzie.I tam ewentualnie się rozmnażają,zawsze jeżeli widziałam młode to się nimi zajmowałam i przemywałam im te oczy i zapuszczałam krople od weterynarza. Jeżeli któryś zdechł to chyba normalne,że go zakopałam.
Co do samochodu to wiele razy mówiłam,żeby je gonić z samochodu,ale to do tej pory ponoć nie przeszkadzało.
A poza tym to przychodzą na podwórko także inne koty i wszędzie sobie chodzą,jak to koty. Samochód nie stoi w żadnym garażu,a podwórko nie jest zagrodzone,a koty jak to koty nawet na rowerze siadają.
Przykro mi,ale od kiedy zwróciłam uwagę za szambo to czepili się tych kotów dopiero teraz.Prawie po roku mieszkania.
I raptownie stało się pogryzienie,grozby sanepidu,Izby Weterynaryjnej i jeszcze inne pomówienia na mój temat.

Agusia2396 - a jaki miałaś pomysł na ograniczenie kociej populacji zanim postanowiłaś zostać mamą ?
No bo teraz to wiadomo, że jesteś zwolniona z wszelkiej odpowiedzialności...
Co się dzieje z tymi kotami, które przeżyły?
Będzie się tam mnożyć następne pokolenie?

Gdzie tu "troska" o koty? Ja widzę raczej obojętność.
Koty jak to koty - łażą, mnożą się, zdychają...
Agusia je tylko karmiła, nie zastanawiając się chyba specjalnie co dalej.
Nie oczekiwałaby więc, że z tej dyskusji cokolwiek dobrego dla kotów wyniknie. Tutaj chodzi raczej (moim zdaniem) o załatwienie spraw międzyludzkich.
agusia2396 pisze:Mogę dodać od siebie,że nie jest mnie stać na ich sterylizację,tym bardziej ,że niedługo będę mamą.Jak pisałam wcześniej,że to zrobię,ale dopiero za jakiś czas,dla świętego spokoju,bo naprawdę nigdy wcześniej nie miałam przez nie żadnych problemów.Zakopywanie nie jest przyjemne,bo ja bardzo kocham zwierzęta,ale nic na to nie poradzę,że tak się dzieje.

I jeszcze: szkoda, że nie pojawiłaś się na forum wcześniej - z prośbą o pomoc w sterylizacjach...
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: CatnipAnia, Google [Bot] i 40 gości