Mam zwyczaj po posiłku, który zwykle nie jest przesadnie wielki, "dokarmiać" towarzystwo chrupkami, rzucając je, żeby zachęcić nieco koty do biegania (konkurencja olimpijska RC

Wczoraj tymczasem Snake brykał jak kociak - i to długo - zupełnie bez zadyszki

Jednak pląsy Snake'a to jeszcze nic. W pewnym momencie, zupełnie niespodziewanie, Loa zaczęła się z nim bawić! Nie było w tym krzty agresji, a jedynie sielankowy obrazek, na którym dwa koty, jeden szczupły, drugi dość nieszczupły, pląsają z podniesionymi ogonkami, podskakując zabawnie na czterech łapkach. Dołożyć do tego zieloną łączkę i już byłby niezły kicz. Tak czy inaczej ubawiłam się serdecznie i bardzo mi się spodobała ta komitywa.
Jak to jednak w bajkach bywa, jest i w tej historii Darth Vader, nazywa się Tofik, który nie ruszając się zbytnio czekał, aż biegnący Snake go minie, po czym z precyzją godną Jedi przypierniczył Snake'owi w nos i zabawa się skończyła.
Szukamy więc domku, który przeciągnie Tofika na jasną stronę mocy szybko, bo tu się odbywają prawdziwe gwiezdne wojny podjazdowe...
Jeżeli będziemy dalej szukać analogii do Gwiezdnych Wojen, to Ola wygląda zupełnie jak mistrz Yoda
