Przeczytałam wiele stron wstecz...cała ta sytuacja, wzajemne oskarżenia są niebywałe, wpisy na stronie KM....

patrząc na to z boku i nie będąc stroną w konflikcie kołatają się pytania w głowie i ma się mętlik....jeśli ZAŁOŻY się że wszystkie strony konfliktu zaistniałego chcą dla kotów jak najlepiej, i wiele poświęcają dla tych zwierzaków...to wciąż nie pojmuję jednego

dlaczego jeśli jest osoba która w chwili obecnej chce się poświęcić i dać dom, spróbować odmienić życie 'dzikiego' kota - utrudnia jej się to

i sytuacja cała skupia się na wzajemnym odpieraniu oskarżeń... kto ma prawo decydować że dany kot nie nadaje się do domu, bo wnioskuję że do tego dąży KM i do postawienia na SWOIM. Czy kot żyjący na wolności w miejscu średnio bezpiecznym i narażony na masę niebezpieczeństw będzie szczęśliwszy aniżeli w domu w którym będzie miał najlepszą opiekę ? sytuacja nie jest przecież nieodwracalna, w razie W można jej wolność zwrócić jeśli taka będzie konieczność. O co w tym wszystkim chodzi Pani Izo??? Dlaczego nie możecie wysilić się na dialog i współpracę ?!