Widzę, czuję. Mam Duszę i Serce.Nas kotów jest wiele.Pomóż.

A i jeszcze coś. Dziś rozgryzłam kotkę z Tęczy. Tą co ja wcześniej sterylizowałam.Zastanawiałam się jak to jest, ze ona zaczyna mi tu śpiewać zwykle o tej samej porze. To znaczy pożno w nocy. :roll:

A dziś ją nakryłam ,jak ona śpi sobie smacznie w ciagu dnia. Nic jej nie przeszkadza. Nawet to ze chodzę przy klatce sprzatam i ogólnie jest zamieszanie.

Ona dostaje fazy dopiero jak sie wyśpi.

Nie spiewa tylko w te noce kiedy pada deszcz. Chyba wtedy docenia że jest ciepło i sucho.Syczy jak podchodzę do klatki. Ale pracuję nad nia i proszę zeby zaczęła powolutku wspólpracować, to w nagrode nie wróci na Teczę a zawioze ja do siebie na działkę. No zobaczymy. Staruszka jest. Mogłaby sobie jeszcze troszkę pożyć w normalnych warunkach.
Tym bardziej ze po Swiętach wchodzi sprzęt na Tęczę a co za tym idzie ...wiadomo. No lepiej nie bedzie. Teraz to juz reszta od kici zależy. Jak nam się ułozy, to będę mogła jakoś pomóc. A jeśli będzie nieustępliwa, to cudów nie zdziałam.

Oj dzisiaj to chyba Nikt nie zajrzy do kociaczków?Słoneczko, piękna pogoda....Pewnie Wszyscy w plenerze?

No nic to sama podniosę. W góre kociaczki lecimy.

Ale się wczoraj załatwiłam. Chleba sobie nie kupiłam...Kurcze.

Pamiętałam o kotach a sama zostałam bez chleba.

Dziś akurat sporo sklepów jest otwartych. Właśnie dostałam ciepłe bułeczki

Problem bedzie jutro

O widzisz.

A u nas moze być problem.

Muszę lecieć cos szukać. Wczoraj jak żebraczka wzięłam od Sąsiadki 4 kromki chleba na kolację....

Lecieć i tak muszę, bo mam tu taki mały sklepik otwarty. Wczoraj tam poprosiłam aby dokupili puszek na dzisiaj, bo im sie skończyły.Rybę i suche mamy. Brakuje puszek i makaronu. Zaraz lece to załatwić. Mam nadzieję ze będzie jakiś chleb, choćby podgrzewany.
Czasem żaluję ze nie mam jakiegoś klona czy co...Byłoby mi łatwiej.A tak człowiek musi o wszystkim ciągle pamiętać i potem takie sa efekty.
Mam nadzieję ze coś dostanę, bo jak nie to leżę totalnie.

Jak nie bedzie chleba to kupisz sucharki :mrgreen:

Zartuje. Ja dzisiaj tez po chleb poszlam, bo po prostu zapomniałam :ryk:

No farta mam Dziewczyny.

Wielkiego farta. Netto dziś otwarte.

Kupiłam wszystko a nawet piasku dokupiłam na jutro. Całe szczęście. Byłoby ciężko.

No i mam chlebek

.

No widzisz a tak sie martwiłaś. :mrgreen:

No martwiłam się i to nawet nie zupelnie tylko o ten chlebek dla mnie mi chodzilo. :roll:

Byłam w piatek w Netto i nie spojrzałam jak to z niedzielą.A jeszcze mnie Sasiadka utwierdzila ze przez trzy dni wszystko zamknięte na cztery spusty.

Wiec mi pozostał ten mały prywatny sklepik. No i tam z chlebem mógłby byc powazny problem. Puszki i makaron też drozsze odrobinkę. Ale nie dałam rady wszystkiego kupić w piatek. Musiałabym z cztery kursy do sklepu zrobić. A kolejki były niemiłosierne wtedy.

Wiesz najgorzej ze zakupy na jeden dzień to juz mnie kupę targania kosztuja .A tu zaopatrzyć się masowo na trzy dni to klopot dla mnie jak jestem sama w domu.Dlatego nie przepadam za tymi wszelkimi przerwami kiedy sa sklepy zamknięte. One mi często utrudniają wiele rzeczy.
Ale co najwazniejsze ze Dzieki Dobremu Duszkowi z Forum :1luvu:

i Opiekunom Wirtualnym :1luvu:

mogłam te zakupy zrobić.

Powiedz mi Iza czy nie możesz porozmawiać z kierownikiem sklepu, że w określonym dniu ( raz w tygodniu) dostarczał Ci towar prosto do domu za np. 20,- czyli tyle co kurier bierze. Zaoszczędzisz dzwigania i latania. A oni beda wiedzieli, że wtedy maja do Ciebie dostarczyć towar. Ja tak robię i nie było żadnego problemu. W piatek mam przesyłkę pod dom, w czwartek telefon z potwierdzeniem zakupów. Żeby było ciekawiej w czwartek robie przelew na ich konto, a w następny czwartek jest korekta ewentualnej różnicy. :mrgreen:

iza71koty pisze:Oj dzisiaj to chyba Nikt nie zajrzy do kociaczków?Słoneczko, piękna pogoda....Pewnie Wszyscy w plenerze?
No nic to sama podniosę. W góre kociaczki lecimy.

U nas większość dnia lało...
Co do chleba, mało go jadamy, ale zawsze mam pół pokrojonego bochenka w zamrażarce na wszelki wypadek.

IKA 6 pisze:Powiedz mi Iza czy nie możesz porozmawiać z kierownikiem sklepu, że w określonym dniu ( raz w tygodniu) dostarczał Ci towar prosto do domu za np. 20,- czyli tyle co kurier bierze. Zaoszczędzisz dzwigania i latania. A oni beda wiedzieli, że wtedy maja do Ciebie dostarczyć towar. Ja tak robię i nie było żadnego problemu. W piatek mam przesyłkę pod dom, w czwartek telefon z potwierdzeniem zakupów. Żeby było ciekawiej w czwartek robie przelew na ich konto, a w następny czwartek jest korekta ewentualnej różnicy.

No raczej nie mogę porozmawiać z Kierownikiem sklepu bo wiekszosć zakupow robie w Netto.

Tam najtaniej kupuję puszki Kitekata i suche jak mi brakuje. Dodatkowo makaron. Praktycznie wszystkie zakupy jakie robię, robie w Netto. Reszta czyli rybę też muszę sama odebrać i przywiezc. Podobnie jeśli chodzi o korpusy. Zaopatruje się na stoisku miesnym. Nie zawsze jest taka ilość jak potrzebuję, wiec trzeba szukać gdzie indziej.Osobną bariera nie do pokonania sa tutaj finanse. To oczywiste.
Na 1 stronie watku pisze ile mi dziennie czego potrzeba.
Gdybym miała tylko kilka kociaków w domu lub dokarmiała małą gromadkę na zewnatrz, pewnie takie rozwiazanie byłoby dobre.Kupiłabym na zapas na cały miesiac puszki, makaron,piasek. A potem tylko dokupiła trochę ryby czy korpusów. Ale w tym układzie tak sie niestety nie da.....

Kwestia jeszcze jedną jest sposób zmagazynowania tego. Wbrew pozorom trochę miejsca to zajmuje.

Nie dysponuję żadnym pomieszczeniem tego typu, gdzie mogłabym przechowywać żywność. Generalnie obecnie jeden pokój mam wiecznie zawalony wszystkim. A to piasek, sucha karma, koce z Hurtowni. I bez tego nie ma gdzie sie ruszyć.

Kiedy wygraliśmy dwa lata temu w Krakwecie zachodziłam w głowę gdzie upchać zapas karmy.To być może z boku wydaje się proste ,ale niestety tak nie jest.Nie mieszkam w domku jednorodzinnym.W zwykłym budynku w którym mieszkają inni ludzie. Którzy tez obserwują. Często mają bardzo mylne wyobrażenia.

Jak chociażby wtedy kiedy przyjeżdza do mnie sucha karma z Vivy lub paczki od Darczyńców z Forum.
Potem jest tak, ze jak nie mam srodków na zakup ryby czy korpusów to Nikt nie chce mi pożyczyć, no bo przecież mam....skoro takie zakupy robię. Szkoda pisać...

Wiadomo jak jest. Będzie, było i to sie nigdy nie zmieni.Takie sytuacje kłuja ludzi w oczy. Zupełnie niepotrzebnie. Ostatnio miałam najlepszy dowód. Kiedy poszłam pożyczyć na korpusy w ten dzień co ryby nie było, nigdzie nie załatwilam ,to usłyszałam ze przecież ja torby codziennie noszę, to mam kase. No noszę... owszem. Torby z makaronem, puszkami sucha karmą.....Ludzie wiele rzeczy rozumieja zupełnie inaczej.

Trusia mnie dobija.

Ciagle czeka i każe mi oglądac te swoje fikołki. Jestem u niej co najmniej 3 razy dziennie a jej ciagle mało.Pogłaskac się nie da. Jak przychodzę to pajacuje. Wszyscy zaczynaja jeść a ona małpiego rozumu dostaje.
Wracam ze swoich działek.Ledwo zyję. Ciagnę ledwo nogami i marze tylko o tym zeby załozyc papucie od Oli i napić się cieplej cherbaty, a Trusia znów tam siedzi i muszę lecieć do niej na druga stronę, bo sie boję ze jak nie ,to ona przyjdzie do mnie. A wtedy nie wiadomo jak sie dla niej skończy ta wyprawa.

Czasem lecę aż sprawdzic. Myśle sobie może jedzenia nie ma? Przyszły psy , wyżarły jej czy co? :roll:

Ale nie. Miska pełna a Trusia cała szcześliwa, bo przyszłam i patrzę na jej przewrotki. No normalnie ręce opadaja....

Dasza tez jest rewelacyjna. :roll:

Jak przyjeżdzam to nigdy sama nie wskoczy na murek. Owszem wybiega na spotkanie. Wita sie radośnie, leci do jedzenia . Ale na tym koniec. Jedzenie nałożone a ona czeka aż ja na murek podsadzę, zeby mogła zaczać jeść.O ile pamiętam to chyba tylko raz się pofatygowała i wskoczyła sama.

Patryk dostał dzisiaj z liścia od Nory.Tak mu strzeliła, ze aż było słychać. A on dalej dumnie przed siebie.Kompletnie nic sobie z tego nie zrobił a nawet zdawało się ze jest zadowolony.

Normalnie jak na niego patrzę, to mi serce rośnie. Biedny kaleki Patryczek, a taki teraz szcześliwy z tymi swoimi nowymi Dziewczynami. Czekaja teraz wszyscy razem.Nawet fajnie ta brygada wyglada. Wczesniejsze Dziewczyny Patryczka to takie watłe były, w tym jedna staruszka. A teraz sama swieża krew. Dziewczyny jak byki. Jakby nie było Nora i Księżniczka to elita naszych największych kotek. Tak jak i sam Patryk. Jak tak biegna do mnie w trójke na spotkanie, to aż przyjemnie popatrzec. Śliczne duze, pieknie odżywione koty. No i radosne przede wszystkim.

Szkoda mi tylko trochę Nynusia bo teraz odkad Patryk tam zawitał, pozostaje w cieniu i na uboczu. Boi sie Patryka i ma do niego duży respekt.Zwykle wczesniej żadał pierwszy jedzonka. No teraz to niestety musi poczekać.

Widzę, czuję. Mam Duszę i Serce.Nas kotów jest wiele.Pomóż.

Kto przegląda forum