Oby

(tfu! tfu!)
Kocury i Kitka po południu zostały zainstalowane w mieszkaniu mamy, niedawno od nich wróciłam.
Najbardziej zestresowany był Domingo, trochę pomiauczał i sporo czasu spędził na krzesłach pod stołem. Ale sporo też zwiedzał. A kolację zjadł z apetytem
Kitka też zwiedzała, na leciutko ugiętych nogach, ale nie próbowała się chować ani nie wyglądała na zbytnio spiętą

Bardzo zainteresowało ją lustro w przedpokoju sięgające niemal do podłogi i z upodobaniem do niego wracała, żeby się przejrzeć
A Cyryl po 10 minutach zwiedzania był... zachwycony
Tarzał się po dywanie, polował na zabawki, wskakiwał z rozpędem w szeleszczący tunel, dostał klasycznej głupawki z bieganiem po meblach, napadł na małego, aż łysy biedak z zaskoczenia się przewrócił
Rudy wyrwał się z chaty na majówkę!
Myślę zatem, że nie będzie im źle przez długi weekend

Uczuliłam tylko mamę na milion niebezpieczeństw czyhających na kotecki w jej mieszkaniu, powtarzając po kilka razy dla utrwalenia

i wróciłam do domu.
A u mnie na tymczasie wylądowała palma
