Niki na swoim (FeLV) - znów problem behawioralny?

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro kwi 28, 2010 19:26 Re: Niki na swoim - radość długo nie trwała :(

szybenko, myślimy o Was. Kciuki.
Obrazek
Obrazek Obrazek

boniantos

Avatar użytkownika
 
Posty: 4648
Od: Śro lut 18, 2009 15:16
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro kwi 28, 2010 19:29 Re: Niki na swoim - radość długo nie trwała :(

szybenka pisze:
Cameo pisze:Dlaczego "ponoć"?

:|

Wiesz Kamilo, jak się czegoś nie widziało, to opiera się to na opinii innych. Stąd "ponoć". Wierzę w to co mówiłaś, że u Ciebie Niki jadła, ale naprawdę, z ręka na sercu, u mnie ani razu nie zjadła.


Ależ Agnieszko, Niki jadła na moich oczach - kurczaka również.

Nie wiem skąd ta zmiana. Może dlatego że jest sama? :)

Cameo

 
Posty: 16220
Od: Pt cze 20, 2008 23:44

Post » Czw kwi 29, 2010 7:45 Re: Niki na swoim - radość długo nie trwała :(

Cameo pisze:Nie wiem skąd ta zmiana. Może dlatego że jest sama? :)

może...
ale kurczaka już je i surowego i gotowanego ;)
Obrazek
Wszystkie argumenty na podparcie ludzkiej wyższości nie są w stanie zaprzeczyć jednej niezaprzeczalnej prawdzie: w cierpieniu zwierzęta są nam równe. Peter Albert David Singer

szybenka

 
Posty: 4278
Od: Nie gru 13, 2009 22:16
Lokalizacja: Siedlce

Post » Czw kwi 29, 2010 7:50 Re: Niki na swoim - radość długo nie trwała :(

i jak minęła nocka?
Obrazek
Obrazek Obrazek

boniantos

Avatar użytkownika
 
Posty: 4648
Od: Śro lut 18, 2009 15:16
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw kwi 29, 2010 9:03 Re: Niki na swoim - radość długo nie trwała :(

Noc Niki miała znów "chodzoną", ale nastrój był ok. Rano zjadła trochę gotowanego kurczaka, po chwili skuliła się - zapewne z bólu. Zrobiłam zastrzyk i musiałam iść do pracy. Przy mnie nie wymiotowała, ale zostawiłam ją smutną. Nie wiem czy uda mi się wpaść do niej...
Obrazek
Wszystkie argumenty na podparcie ludzkiej wyższości nie są w stanie zaprzeczyć jednej niezaprzeczalnej prawdzie: w cierpieniu zwierzęta są nam równe. Peter Albert David Singer

szybenka

 
Posty: 4278
Od: Nie gru 13, 2009 22:16
Lokalizacja: Siedlce

Post » Czw kwi 29, 2010 9:05 Re: Niki na swoim - radość długo nie trwała :(

Ty pracuj spokojnie, a Nikisia niech odpoczywa.
Leki w końcu zaczną działać, powoli wszystko wróci do normy, zobaczysz :ok:
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw kwi 29, 2010 14:22 Re: Niki na swoim - radość długo nie trwała :(

Nie wytrzymałam ;)
Niki nie wymiotowała :) Leżała skulona na kanapie i tylko oczkami przewracała :( Gdy podeszłam, widziałam, że się zestresowała. Chwilę podrapałam pod bródką i zostawiłam.
Zostawiłam jej ociupinkę kurczaka i poszłam.
Wet powiedziała, że musimy to przeczekać. Dobrze, że nie wymiotuje.
Obrazek
Wszystkie argumenty na podparcie ludzkiej wyższości nie są w stanie zaprzeczyć jednej niezaprzeczalnej prawdzie: w cierpieniu zwierzęta są nam równe. Peter Albert David Singer

szybenka

 
Posty: 4278
Od: Nie gru 13, 2009 22:16
Lokalizacja: Siedlce

Post » Czw kwi 29, 2010 22:19 Re: Niki na swoim - radość długo nie trwała :(

Niki przywitała mnie po pracy mizianiem, mruczeniem i śpiewem ;) O niebo lepsza kondycja niż przed południem. Wchodziła mi między nogi, a jak kucnęłam, to wskoczyła na kolana. Mój kochany miziak :1luvu:
Wieczorem Nikunia dostała trzecią maleńką porcję kurczaka. Zjadła z apetytem, ale niestety po kilku min. zwróciła :( i do tego z żółcią :( (za jakiś czas mamy zrobić usg brzusia - tak powiedziała p. wet).
Całe szczęście, że kicia ma super humor. Chwilowa niedyspozycja (za dużo jedzenia na dziś, ale te porcje były jak mysie, nie kocie) nie przeszkodziła skakać na parapety i meble, łasić się, mruczeć i wchodzić na kolana, aby ugniatać. I to najważniejsze teraz - dobry nastrój. Znaczy, że zmierzamy ku lepszemu.
Zrobiłam zastrzyk rozkurczający, co pannie się nie spodobało. Z pretensją pobiegła pod krzesło w kuchni i nieufnie patrzyła. Nie wytrzymała jednak długo. Wyszła z kryjówki i dalej się miziała :mrgreen:
Biedna szuka wciąż jedzenia :( I "skubie" (zbyt szumnie powiedziane, zważywszy na jej braki w uzębieniu ;) ) paprotkę. Ostatnia juka, wielka, do kt. Niki - jak dotąd - nie miała jak się dobrać, wylądowała na balkonie. Skubana kicia zaczęła się na nią wspinać, ale spostrzegłam to w odpowiednim momencie. Teraz w centrum zainteresowania jest palma daktylowa (hodowla mojej mamy). Paniusia podskubuje ją od dołu, tzn. suche pozostałości po starych liściach. Nie wiem czy coś się jej udaje zdziałać.
Idziemy spać, może dziś będzie normalna noc...
Kolorowych snów ;) :kotek:
Obrazek
Wszystkie argumenty na podparcie ludzkiej wyższości nie są w stanie zaprzeczyć jednej niezaprzeczalnej prawdzie: w cierpieniu zwierzęta są nam równe. Peter Albert David Singer

szybenka

 
Posty: 4278
Od: Nie gru 13, 2009 22:16
Lokalizacja: Siedlce

Post » Pt kwi 30, 2010 9:18 Re: Niki na swoim - radość długo nie trwała :(

ogromnie się cieszę, że Nikusi poprawiło się samopoczucie. Znaczy, że już leczenie przyniosło ulgę :). Może jeszcze musi się podleczyć i wymioty też ustąpią. Szybenko, jeżeli kitka ma dostęp do kwiatków, to może one jej zaszkodziły?
Obrazek
Obrazek Obrazek

boniantos

Avatar użytkownika
 
Posty: 4648
Od: Śro lut 18, 2009 15:16
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt kwi 30, 2010 9:22 Re: Niki na swoim - radość długo nie trwała :(

Dobrze że nastrój koteńki się poprawił. Cały czas zaciskam kciuki za zdrówko Nikusi!

ewung

 
Posty: 9961
Od: Pon lis 13, 2006 13:04
Lokalizacja: Usa

Post » Pt kwi 30, 2010 22:26 Re: Niki na swoim - radość długo nie trwała :(

Kurczę... Nikuśka...bidulka... Dobrze, że jej lepiej.
U mnie Laki się zakłacza średnio raz na 2-3 m-ce... Albo nie wiem, co z nim jest bo też ma jazdy w stylu - wymioty + niejedzenie... Ostatnio pasta jakoś chyba pomogła... Po 3-4 dniach było juz dobrze...
Karmel['] Taurus['] Miki [']Andzia [']
http://kotylion.pl/
https://www.facebook.com/kotylion.viva

Duszek686

 
Posty: 23791
Od: Sob kwi 25, 2009 22:42
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob maja 01, 2010 9:28 Re: Niki na swoim - radość długo nie trwała :(

Szybenko, jakie wieści dziś ?
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie maja 02, 2010 23:25 Re: Niki na swoim - radość długo nie trwała :(

Postaram się krótko, aby znów nie narzekać. (niedawno wróciłam)
Z piątku na sobotę i sobota dobrze. Małe dawki jedzenia, aby przyzwyczaić żołądek i nie podrażnić go, ale ogólnie b. mało zjadła, choć chciałaby o wiele więcej. Dopiero w nocy po 1-ej zwymiotowała kolację razem z kołkiem z sierści. Matko, zaskoczona jestem, że sierść może się w przewodzie pokarmowym zbić do takie twardości 8O prawie 3,5 cm. Obawiałyśmy się tego z panią wet, bo Nikunia stale się teraz myje, a je mało. No i teraz z tym mam problem, bo dzisiaj wciąż wymiotuje sierścią. Nie było mnie przez cały dzień i siostra do Niki zaglądała. Teraz wieczorem dwa razy wymiotowała i dalej się myje czyściocha :evil: Zastrzyku przeciwwymiotnego mam nie robić, jeść nie dawać, tylko jutro na czczo pastę zaaplikować.
Niki zwiewa ode mnie :( Od trzech dni poję ją strzykawką wywarem z siemienia lnianego i Lakcidem, robię zastrzyki. Nie jest tym zachwycona. Jest okrutnie wystraszona. Znów się zaczyna...
I nie wiem czym ją karmić na ten podrażniony przełyk. Wciąż kurczak gotowany - obrzydł jej już (nie dziwne). Indyka nie chce :roll:
I takie wieści...
Obrazek
Wszystkie argumenty na podparcie ludzkiej wyższości nie są w stanie zaprzeczyć jednej niezaprzeczalnej prawdzie: w cierpieniu zwierzęta są nam równe. Peter Albert David Singer

szybenka

 
Posty: 4278
Od: Nie gru 13, 2009 22:16
Lokalizacja: Siedlce

Post » Wto maja 04, 2010 20:25 Re: Niki na swoim - radość długo nie trwała :(

Teraz chyba taka pora, że kociaste się zakłaczają. Bo ciepło, zimowe futerko wychodzi, one się liżą i problem gotowy. Z moich kotów się sypie wręcz futerko, czeszę je jak tylko mogę.
Nikusiu zdrowiej :ok:

mokkunia

 
Posty: 22181
Od: Wto gru 20, 2005 18:14

Post » Wto maja 04, 2010 20:35 Re: Niki na swoim - radość długo nie trwała :(

Agnieszko,ja zawsze w takich wypadkach mam w domu troche RCsensitivity,podaję,jak brzuszki podraznione ,bo moje gady drobiu nie tkną,a juz z ryżem-masakra!-zakopują miseczki :evil:
ObrazekObrazekObrazek
Tylko przyjaciele słyszą Twój krzyk , gdy milczysz i widzą łzy, gdy się śmiejesz
"Boże , chroń mnie od fałszywych przyjaciół -z wrogami sobie poradzę"

kropkaXL

Avatar użytkownika
 
Posty: 35418
Od: Wto sie 12, 2008 14:18

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 115 gości