Hej:)
poproszona o rade napisze o moich doswiadczeniach z dzikunami.
Oswajalam dwa. Michaline i Lulu.
O ile Michalina byla dzika i bardzo wystraszona to nie byla agresywna i szlo nam calkiem sprawnie
to Lulu reagowala na wszelkie zabiegi i zblizanie sie do Niej bardzo agresywnie.
Dwa miesiace siedziala w lazience i nie wysciubiala nosa z poslanka. Nie pomogl nam felyway jakos widocznie. Mala nie umiala sie bawic i bala sie strasznie. Ale zauwazylam ,ze bardzo chce miec kontakt z kotami. Dopoki chorowala to ja scisle izolowalam. jak tylko wet zezwolil zaczelam wpuszczac do niej koty. Moje koty kochaja wszystko co zywe wiec sytuacja byla prosta. Bibi do Niej wlazil i ja myl, mruczal do Niej a ona lapala coraz wiekszy kontak z otoczeniem.
Zaczelam ja wyjmowac na sile z jej poslanka ( sznyty mam do dzis

) i glaskalam. Na sile. Mala zamierala w bezruchu, ale coraz mniej gryzla. Wpuszczalam na ten czas Biszkopta i jego tez glaskalam. Raz Lulu raz Bibola. Sukces nie byl spektaularny, ale jakos szlo.
Potem zaczelam otwierac drzwi lazienki i probowalam nauczyc ja jak sie bawic. Zawiazalam myszke na sznurku i zachecalam ja do wyjscia z kryjowki. Tak naprawde to oswoil ja Biszkopt. Razem sie bawili nieszczesna myszka na sznurku ,a ja tylko stalam i godzinami machalam patyczkiem
Potem zwyczajnie ja wypuscilam do kotow i mala sie przelamala. A dzis spi ze mna w lozku i daje buziaki, jest najwiekszym miziakiem jakiego mialam.
Ufa mi tak mocno ,ze na moich rekach myje sie , kompletnie wyluzowana.
Kciuki trzymam. Potrzeba Ci duuuuzo spokoju i cierpliwosci. Przemawiaj do malego jednostajnym cichym, spokojnym glosem, staraj sie zeby czul sie bezpiecznie. Zycze Ci zeby sie udalo. To wielka satysfakcja. Nie poddawaj sie.