Potem nasypałam Uszatemu trochę kulek (kitten), skubnął trochę, reszta zniknęła w brzusiu Michała.
No i co mi pozostało? wyciągnęłam talerz z pokrojoną surowizną, hrabia wreszcie zaczął jeść a to co zostało to następnie zostało dokończone przez Agatkę.
Po jedzonku Uszaty przespacerował się do łazienki w celu wiadomym i przeszedł na salony. Za chwilę zaglądam a Uszaty śpi na łóżku przytulony do małej podusi.

W nocy trochę spał ze mną ale rano już go nie było, dawkuje mi nicpoń te chwile radości, normalnie tak powoli jak kroplówkę.
Nic to, ważne, że choć malusie te postępy są, ale są, cieszmy się chociaż z tego.