DO ZAMKNIĘCIA: Co Dranie to Dranie. I jeszcze Totka z astmą.

Wielbłądzio pisze:Ech, coś ostatnio pisuję tu chyba sama dla siebie ...

Tak Ci sie tylko wydaje Wielbłądziu

Magnolie prosto z Powsina dla Wielbłądzia

*anika* pisze:a na nudę w pracy - nie da się przemycić książki w wersji komputerowej? Udawałabyś, że pracujesz i nie musiałabyś się chować z książką 'papierową'.

Myślałam o tym, ale niestety żadnej nie posiadam. Pora to zmienić :twisted:

...?

genowefa pisze:Magnolie prosto z Powsina dla Wielbłądzia

Dziękuję, obejrzę w domu

Na razie widzę tylko prostokącik z białym kwadracikiem z czerwonym krzyżykiem w środku :twisted:

Obok jest jeszcze napis "Image". Mam tak z większością netowych fotek :twisted:

Zabierzcie mnie stąd...

EDIT: Po robocie jadę do Babci. Po powrocie zapewne padnę, także na wszelki wypadek: do jutra :wink:

Te koty naprawdę są biedne. Szkoda, że w weekendy zwykle uświadamiam to sobie dopiero późnym wieczorem, po wstaniu z kilkunastogodzinnego snu

Przeraża mnie to, że ta choroba (?)/ten bezwład cały czas się pogłębia, że jestem coraz bardziej bezradna wobec tej senności, otępienia i apatii - bo przecież one - Dranie - cały czas tu są, mają tylko mnie i bardzo bardzo mnie potrzebują... Nie wiem, co się dzieje, ale nie jestem w stanie nic poradzić wobec tego swojego braku siły, istnieje tylko jedno najprostsze wyjście: ucieczka w sen, kiedy ponad wszystko chce się tylko spać - a kiedy śpię, śpię na potęgę i ponad wszelkie potrzeby, te biedaki siedzą tu same podobnie jak wtedy kiedy jestem w pracy

Nie daję rady, zawodzę nawet istoty, które tak kocham, wiem doskonale, że przestałam dawać sobie radę nawet z opieką nad nimi

Przynajmniej ze cztery powinny mieć zdjęty kamień z zębów, niektórym przydałoby się zrobić kontrolne badania krwi, WRESZCIE po raz kolejny spróbować złapać i zanieść na szczepienie Duńkę... Kiedyś chodziło o kasę, o jej brak, teraz kasy chyba na wszystko by nam starczyło, ale dla odmiany...
Czy własna choroba może być uzasadnieniem zaniedbywania ukochanych stworzeń

???

Ryczę. Nie daję rady. Boli.

Ocierają mi się o nogi, bodą łebkami, mruczą, patrzą w oczy... A ja jestem tak daleko, właściwie prawie wcale nie ma mnie tu z nimi, jestem w jakiejś niewyobrażalnej otchłani tego pieprzonego patologicznego snu

Boję się o nie - co z nimi będzie, kiedy ta otchłań pochłonie mnie już do końca

Tak strasznie, cholernie smutno

Dranie bawią się upojnie gratisowymi myszkami z Animalii, ja - posprzątałam IM (Dranim, nie myszkom) mieszkanie, dałam niedzielną kolację... a teraz znów po swojemu zdycham

Wszystko rozpada się, załamuje, dąży ku czemuś bardzo złemu. Boję się........
Czuję się koszmarnie, nie wiem, jak jutro rano zdołam się zwlec i zawlec do pracy

Wielbłądku, trzymaj się mocno życia i nie puszczaj. I walcz!
U mnie też ostatnio znacznie gorzej i czuję że tonę bo pogrążam się na powrót w mojej chorobie. A tak mocno walczyłam by nigdy, przenigdy do tego nie wracać. Wiem, że jeśli na chwilę przestanę walczyć to utonę.

Nowy dzień i tydzień zaczęłam od zasłabnięcia :roll:

, dosłownie na kilka minut przed wyjściem z domu.
Chce mi się wyć

Biorąc pod uwagę wszystkie dramatyczne okoliczności :roll:

, przed rychłą śmiercią :wink:

postanowiłam jeszcze zrobić coś dla moich ukochanych pluszastych dzieci. Myślałam, myślałam, kilkakrotnie sprawdzałam stan konta... I wymyśliłam. A właściwie, tak prawdę mówiąc, to bardziej Wujek Bubor wymyślił niż ja :wink:

: otóż zamówiłam dla Drani piękny wypasiony drapak od Rufiego

Niestety, nie będzie tani (wręcz przeciwnie, będzie co najmniej trzy razy droższy niż przeciętny badziewny drapak, taki, jakie kupowałam do tej pory...), ale trudno, postanowiłam zainwestować. Oba drapaki, które teraz mamy (jeden niecałe dwa lata, drugi - coś koło roku), nadają się już do wyrzucenia, chociaż Dranie nie korzystały z nich ani specjalnie długo ani jakoś wyjątkowo intensywnie. O Rufim słyszałam mnóstwo dobrego, dlatego tym razem nie będę już kupować żadnego innego badziewia :roll:

Taak, a miałam za tę nagrodę kupić sobie nowego laptopa... Trudno, zadowoliłam się jednymi marnymi perfumami, reszta pójdzie na dzieci :twisted:

Nie wiem, kiedy nam go zrobią i kiedy dostarczą, nie wiem też, kto pomoże mi go skręcić :roll:

- ale zamówić już zamówiłam, a dziś wieczorem mam zamiar w dodatku zapłacić.
Dobrą mają Padalce Mamusię, co :wink:

?

Zdecydowanie najlepszą jaka mogła im sie przytrafić Wielbłądziu :wink:

Hmm, czy ja wiem... Być może na ich miejscu chciałabym jednak mieć Mamusię tak na pierwszy rzut oka nieco bardziej do mnie podobną :roll:

Wróciłam. Padam. Jestem spuchnięta jak ciężarna świnia :twisted:

Dzień dobry znad mocnej kawy.
Zapowiada się kolejny nudny dzień, tym razem dodatkowo jeszcze pochmurny :roll:

Proszę, napiszcie coś wesołego, zanim się rozpłaczę albo wścieknę na kogoś bez powodu :roll:

Ciezko mi napisac cos wesolego, bo moja astma uparla sie ostanio mnie zabic :evil:

wredna maupa jedna.
Wielbladziu - jest tak niestety, ze choroba znacznie ogranicza nasze mozliwosci zrobienia czegokolwiek. Tak zwyczajnie.

Weselsze zdazenie mialo miejsce w niedziele. Bydrys, pies TZ, zwinal kawalek karkowki z grila, dostal opieprz i potem przepraszal robiac cyrkowe wrecz sztuczki np. lezal na swoim poslaniu i jak ktos na niego patrzyl zakrywal łepek łapami.

W domu czasami rozwesela mnie Pluszak, wystarczy spojrzeć na ten jego głupkowaty, piękny, ufny pyszczek :wink:

Dobra, już tylko półtorej godziny. Chyba coraz bardziej nie lubię swojej pracy :roll:

Ale przyjdę do domu i co...? Wyrek

Powinnam się cieszyć, że chociaż te osiem godzin dziennie jestem między ludźmi i muszę starać się normalnie funkcjonować...

Co dostaną Dranie na dzień dziecka????....
a. hmmm...
b. nowego kotka? :mrgreen:

c. drapak

DO ZAMKNIĘCIA: Co Dranie to Dranie. I jeszcze Totka z astmą.

Kto przegląda forum