Hospicjum 'J&j'[6]. <ZAMYKAMY>

Agn, górna to luzik. Ja zawsze od razu po zabiegu brałam p. bólwy i szlam spać. Jak się budziłam, było już lepiej.
Przy dolnych nastaw się na szczękościsk (ale to też mija, tylko pizzę trudno jeść zanim nie odpuści :mrgreen:

).

zabers pisze:Agn, górna to luzik. Ja zawsze od razu po zabiegu brałam p. bólwy i szlam spać. Jak się budziłam, było już lepiej.
Przy dolnych nastaw się na szczękościsk (ale to też mija, tylko pizzę trudno jeść zanim nie odpuści ).

Szczękościsk przerabiałam jak mi się wyrzynały... :roll:

Panikota - dobrze, że nie planuję żadnego ślubu [swojego tym bardziej].

Kota7 - tak też pomyślałam, że polarek i garczek to dobry pretekst.

A koty znikają...
Sonek powoli tak właśnie znika...
jak Bogusz... i inne.
Choć nie wszystkim jest to dane...

Agn pisze:A koty znikają...
Sonek powoli tak właśnie znika...

Ehhhh, smutno z tymi kotami

Agn pisze:Szczękościsk przerabiałam jak mi się wyrzynały...

Dobrze, że chociaż się wyrżnęły. Wtedy łatwiej wywalić - cyk i po zawodach. Co innego u mnie - z braku miejsca siedziały skośnie pod "siódemkami". Efekt - "niezapomniane wrażenia"+ dziura w kości+ szwy+inne "atrakcje".

Pierwsza część poszła, zaraz druga, ale reszta to już jutro.

Doszły foty Koty7.
To Sonek, dwa tygodnie temu prawie...

A to GoopiPies. Bardzo fajne portreciki. :1luvu:

Tila

pies który myśli że jest kooootem :mrgreen:

smutne te znikające koty ,ale jak bardzo realne

iwona66 pisze:smutne te znikające koty ,ale jak bardzo realne

Nawet bardzo, bardzo realne.
W całym tym zamieszaniu - malowanie, Sonkowe kroplówki i karmienie, leki dla reszty posmarkańców, w końcu moje zęby - znowu dopadł mnie piątek. Tydzień minął zupełnie niezauważenie.

Sonek - bardzo kiepsko...

Aga

Sonku, nie daj się Kociaku

Może to jeszcze nie ten czas...

Aga zapytaj czy pan chirurg usuwa też leżące ósemki jedna na dole,druga u góry.
I za ile,bo to pewnie nie na kasę chorych.

Rewo jest cudna. Jej opiekuńczość wobec każdego kota jest niewiarygodna. Poniżej zdjęcia z Sonkiem. Kiedy już go umyła od uszu do ogona, od czubka nosa po końce łapek ułożyła się przy nim.

Teraz zmieniła bok, odwróciła się do niego przodem - trzyma łapką jego głowę i znowu go myje. Co więcej - wystawia brzuszek tak, jakby zachęcała swoje kocię do ssania. Sonek mruczy cichutko...
Chyba się rozryczę...

Jaką Rewo jest opiekuńczą mamką - jeszcze zdjęcia z Orim: